Polska wygrała w Dausze z Argentyną 24:23 (11:12) w swoim drugim meczu grupy D mistrzostw świata piłkarzy ręcznych, które są rozgrywane w Katarze. W piątek biało-czerwoni ulegli Niemcom 26:29.W innym niedzielnym meczu tej grupy Niemcy wygrały z Rosją 27:26.
Polska: Sławomir Szmal – Krzysztof Lijewski 5, Bartosz Jurecki 5, Przemysław Krajewski 5, Michał Jurecki 4, Mariusz Jurkiewicz 2, Michał Daszek 2, Kamil Syprzak 1
Mecz rozpoczął się od udanych interwencji, w tym w sytuacji sam na sam, bramkarza mistrzów Ameryki Matiasa Schulza. Ale i tak to Polacy zdobyli dwa pierwsze gole. Tym razem, nie tak jak w przegranym 26:29 meczu z Niemcami, od pierwszych minut bez zarzutu spisywała się obrona biało-czerwonych.
Argentyńczycy zgodnie z oczekiwaniami grali mocno wysuniętą do przodu defensywą, próbowali przeszkadzać rywalom w konstruowaniu akcji już na dziesiątym metrze, a nawet dalej. To czasami przynosiło efekty, gdy przechwytywali piłkę, po niezbyt precyzyjnych podaniach.
Polacy w dalszym ciągu uważnie grali przed swoją bramką, a w dodatku kilkoma efektownymi paradami popisał się Sławomir Szmal. W 11. min prowadzili 7:4 i potem długo utrzymywali jedno- lub dwubramkowe prowadzenie. W uzyskaniu większego przeszkadzały błędy techniczne – kroki, złe podania. W efekcie przeciwnicy wyrównali w 21. min na 10:10. Wtedy o czas poprosił trener Michael Biegler.
Nie na wiele to się zdało, bo po pięciu minutach bez gola z obu stron, rywale po raz pierwszy w tym spotkaniu objęli prowadzenie. W tej samej 26. min wyrównał na 11:11 Bartosz Jurecki i na boisku zaczęło się robić nerwowo. Dochodziło do przepychanek i dyskusji z sędziami, Argentyńczycy ciągle mieli o coś pretensje. Przed przerwą padła już tylko jedna bramka i do szatni zawodnicy schodzili przy prowadzeniu drużyny z Ameryki Płd. 12:11.
W drugiej połowie obraz gry niewiele się zmienił. Drużyna z Ameryki Płd. nadal stosowała mocno wysuniętą, agresywną obronę i nie opadała z sił. Chodzący przy bocznej linii trener Biegler coraz bardziej się denerwował i kręcił z dezaprobatą głową po niektórych wyjątkowo nieudanych zagraniach swoich podopiecznych.
W 40. min rywale z Ameryki prowadzili już 16:14. W krótkim czasie Polacy wyrównali po dwóch udanych akcjach Przemysława Krajewskiego i po golu Krzysztofa Lijewskiego odzyskali prowadzenie (18:17 w 45. min), a za chwilę podwyższył Kamil Syprzak.
Radość nie trwała długo - po kilku prostych błędach Polaków znów był remis (19:19). I dalej toczyła się wyrównana walka bramka za bramkę. Niecałe sześć minut przed końcem po dwóch udanych karnych Bartosza Jureckiego było 22:20.
Zaczęło się nerwowe odliczanie do ostatniej syreny. Biegler skakał, żywo gestykulował, pokazując swoim zawodnikom, żeby byli aktywniejsi w obronie, bo sam Szmal niewiele mógł zrobić. Ostatnie dwie minuty Polacy grali osłabieni brakiem dwóch ukaranych zawodników. W tym momencie Szmal obronił karnego. Wszystko działo się przy stanie 23:22. Ale kiedy mimo tych przeciwności Michał Jurecki zdobył kolejnego gola, a do końca pozostało pół minuty, wiadomo już było, że Polska zdobędzie pierwsze punkty w MŚ 2015.
Po meczu Polska - Argentyna powiedzieli:
Michael Biegler (trener reprezentacji Polski): "Zgodnie z oczekiwaniami to było wyrównane spotkanie dwóch twardo grających zespołów. Dokładnie przeanalizowaliśmy pierwszy mecz naszych rywali przeciwko Danii (24:24) i znaleźliśmy kilka sposobów na ich pokonanie. Zaczęliśmy bardzo dobrze w obronie, ale wiele piłek traciliśmy zbyt szybko. W przerwie dokonaliśmy kilku zmian w ustawieniu i to przyniosło efekt".
Sławomir Szmal (kapitan i bramkarz reprezentacji Polski): "Jeszcze przed turniejem wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz. Ale to co zobaczyliśmy w meczu Argentyńczyków z Danią przeszło nasze wszelkie wyobrażenia. Byłem pełen obaw. Przed spotkaniem każde zwycięstwo brałbym w ciemno, nawet jedną bramką i dziękuję Panu Bogu, że tak się dzisiaj stało. Nam zawsze ciężko się gra przeciwko tak wysuniętej obronie i nigdy z Argentyńczykami nie wygraliśmy więcej niż jednym czy dwoma golami. W dwóch ostatnich minutach było naprawdę gorąco, zwłaszcza, że dwaj zawodnicy dostali karę. To bardzo dynamiczny zespół, trzeba było być skupionym i ciągle się z tymi chłopakami zderzać. I tak graliśmy".
Bartosz Jurecki (obrotowy reprezentacji Polski): "Argentyńczycy znów walczyli do ostatnich sekund. Trochę im to ułatwiliśmy, bo sami posłaliśmy dwóch zawodników w końcówce na kary. Na całe szczęście mieliśmy Sławka Szmala w bramce. Przy grze sześciu na czterech nie mogliśmy sobie pozwolić nawet na kozłowanie piłki, bo oni są mali, szybcy i mogli nam ją wybrać. Michał Jurecki dorzucił bramkę z wolnego, wykorzystując chyba najsłabszą stronę naszych rywali, którzy nie zaatakowali go od razu.
Kamil Syprzak (obrotowy reprezentacji Polski): "Wygrana tylko albo aż jedną bramką cieszy. Ważne, że mamy dwa punkty. Każde zwycięstwo buduje drużynę i miejmy nadzieję, że wszystko w Katarze będzie teraz szło coraz lepiej. Ich obrona zagrała bardzo wysoko i agresywnie. Starali się nas zmusić, żebyśmy szybko podejmowali decyzje i szybko oddawali rzuty. Na szczęście nie do końca im to wyszło".
Michał Daszek (skrzydłowy reprezentacji Polski): "Argentyńczycy zagrali naprawdę bardzo dobrze, szczególnie w obronie. W drugiej połowie mieliśmy trochę więcej szczęścia od nich, ale jak wiadomo szczęście sprzyja lepszym. My też byliśmy twardzi w obronie, co - sądzę - było kluczem do zwycięstwa".
(PAP)
Reklama