Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 22:48
Reklama KD Market

MŚ piłkarzy ręcznych - udany rewanż Niemców

 



Polska przegrała z Niemcami 26:29 (13:17) w swoim pierwszym meczu grupy D mistrzostw świata piłkarzy ręcznych, rozegranym w Lusajl, niedaleko stolicy Kataru - Dauhy.Wcześniej Rosja pokonała Arabię Saudyjską 27:17.

Polska: Sławomir Szmal, Piotr Wyszomirski – Krzysztof Lijewski 7, Michał Jurecki 5, Bartosz Jurecki 3, Kamil Syprzak 3, Michał Daszek 3, Piotr Chrapkowski 2, Karol Bielecki 1, Adam Wiśniewski 1, Mariusz Jurkiewicz 1, Przemysław Krajewski, Robert Orzechowski, Andrzej Rojewski, Piotr Grabarczyk, Michał Szyba.

Podobnie jak w piłce nożnej, tak i w ręcznej potyczki polsko-niemieckie mają swoją specyficzną historię. W 2007 roku biało-czerwoni ulegli swoim odwiecznym rywalom w finale mistrzostw świata, w zeszłym roku przynajmniej częściowo im się zrewanżowali eliminując ich z MŚ 2015.

Niemcom udało się jednak dostać do turnieju, co prawda kuchennymi drzwiami, dzięki dzikiej karcie jaką im przyznano po dyskwalifikacji Australii, której kontynentalna konfederacja nie została uznana przez władze światowej organizacji IHF.

Biało-czerwonych wspierała dopingiem kilkusetosobowa grupa kibiców, którzy w większości przylecieli z kraju. Z samego przyjazdu zorganizowanego przez ZPRP skorzystało 200 osób, była też liczna ekipa z Płocka, a także m.in. z Kielc, Konina, Dzierżoniowa, Łomianek, Koszalina. Na spotkanie przyszli również rodacy pracujący w Katarze. Wspólnie dali znać o sobie już przy śpiewaniu hymnów. Niemieckich fanów stawiło się nieco mniej.

Polacy rozpoczęli z Kamilem Syprzakiem na kole, który już w pierwszej akcji wywalczył rzut karny, wykorzystany przez Krzysztofa Lijewskiego – autora także dwóch następnych goli.

Przez dziesięć minut wynik oscylował wokół remisu. Wtedy Niemcy uzyskali dwubramkową przewagę (8:6) i niemiecki selekcjoner polskiego zespołu Michael Biegler poprosił o czas.

Na rozegraniu pozostali Lijewski, Mariusz Jurkiewicz i Michał Jurecki. Ten ostatni w 18. min. doprowadził do wyrównania 9:9. Słabe w wykonaniu Polaków było ostatnie siedem minut przed przerwą, w których poza dwoma trafieniami Bartosza Jureckiego gole zdobywali rywale. Wkradło się jakieś rozprzężenie. Kilka niecelnych podań, nie do końca przygotowanych rzutów i niezbyt szczelna obrona spowodowały, że mistrzowie świata z 2007 roku w 27. min wygrywali 15:11, a do szatni schodzili prowadząc 17:13.

Po przerwie podopieczni Bieglera przyspieszyli, zdobyli dwie bramki z rzędu, ale Niemcy szybko zorientowali się w sytuacji i utrzymywali bezpieczne trzy-czterobramkowe prowadzenie. W dodatku w 36. min dwaj Polacy otrzymali dwuminutowe kary (przy stanie 16:19). Ale wówczas efektownymi interwencjami zaczął popisywać się wprowadzony w drugiej połowie Piotr Wyszomirski. Obronił m.in. karnego.

Przeciwnicy zamiast powiększyć przewagę stracili gola, po udanej dobitce Lijewskiego. Następnie pierwsze swoje trafienie zaliczył Piotr Chrapkowski i było już tylko 18:19. Ten sam zawodnik wyrównał na 20:20 w 42. min.

W 45. min Uwe Gensheimer przestrzelił karnego, gdy jego drużyna prowadziła 21:20. To jednak tylko trochę odwlekło w czasie kolejne trafienia Niemców, którzy dwie minuty później podwyższyli na 23:20.

Znów zaczęło się "gonienie wyniku”. Ale Niemcy znajdowali luki w polskiej obronie i ciągle wygrywali jedną lub dwoma bramkami. W tym ważnym momencie, w 53. Min Sławomir Szmal obronił karnego, po czym Michał Jurecki ponownie wyrównał na 25:25.

Niemcy w końcówce byli znacznie skuteczniejsi. Uzyskali trzybramkową przewagę (28:25). Polacy się nie poddawali, ale ich akcjom brakowało właściwego wykończenia. W ostatnich dwóch minutach po przepychankach na połowie Niemców sędzia posłał na kary dwóch Polaków i jednego rywala. Przy stanie 26:29 półtorej minuty przed końcową syreną Polacy wycofali bramkarze, ale na niewiele to się zdało i niekorzystny wynik utrzymał się do końca.

Po meczu powiedzieli:

Sławomir Szmal (bramkarz i kapitan reprezentacji Polski): "W pierwszej połowie ani bramka, ani obrona nie zafunkcjonowały. Niemcy dzięki temu uzyskali czterobramkowe prowadzenie, które tak naprawdę nie udało się nam odrobić w drugiej połowie. Przed meczem może na papierze byliśmy lepszą drużyną, ale niestety nie pokazaliśmy tego dzisiaj na boisku".

Jacek Będzikowski (asystent trenera reprezentacji Polski): "W pierwszej połowie zagraliśmy słabo w obronie, co praktycznie zadecydowało, że musieliśmy odrabiać pięć bramek. Co prawda udało nam się Niemców dojść, ale wtedy czegoś zabrakło: może dwóch innych decyzji sędziów, może jakiejś inaczej zakończonej przypadkowej akcji... Czasami, zwłaszcza w pierwszej połowie, byliśmy zbyt pasywni, żeby przeciwdziałać Niemcom. Rzadko tracimy w meczu aż 29 bramek, a to było konsekwencją 17 puszczonych przed przerwą".

Michał Jurecki (rozgrywający reprezentacji Polski): "Z początku wszystko nam szło całkiem dobrze – bramka za bramkę. Później w ataku trochę przystopowaliśmy, w obronie byliśmy zbyt pasywni. Graliśmy zbyt indywidualnie, nie zespołowo. W drugiej połowie walczyliśmy do końca. Wiedzieliśmy po przerwie, że cztery bramki są do odrobienia, jest jeszcze 30 minut. Popełnialiśmy co prawda błędy, ale byliśmy bardziej agresywni. Zdecydowanie nasza obrona była dziś słabsza od ataku. W końcówce doszło do bardzo dziwnej sytuacji, kiedy dwóch naszych zawodników jednocześnie dostało kary, ale na temat sędziowania nie chcę się wypowiadać".

Krzysztof Lijewski (rozgrywający reprezentacji Polski): "Boli mnie to, że przegraliśmy z Niemcami, czym sprawiliśmy zawód naszym kibicom. Rywale nas dzisiaj szybko sprowadzili na ziemię. Grali konsekwentnie. W obronie graliśmy bardzo słabo, a Niemcy to wykorzystywali. Byli twardzi, zdecydowani, ich bramkarz odbił kilka piłek i było po meczu. To już któryś z kolei turniej, który zaczynamy od porażki. Doprawdy nie wiem już co mam powiedzieć. Jeden, drugi trener nam mówi, mówi, mówi, jak mantrę powtarza, że trzeba wygrać pierwszy mecz, a my odpowiadamy tak, tak, tak; wychodzimy na boisko i znów nam nie idzie. Widocznie nam to nie jest pisane".

Michael Biegler (trener reprezentacji Polski): "Doprawdy już nie wiem co mam zmieniać. Próbowaliśmy bardzo wielu rzeczy, a jednak zawsze ten pierwszy mecz na ważnych turniejach, tak jak przed rokiem w Danii na ME, mamy nieudany. W pierwszej połowie straciliśmy zdecydowanie za dużo goli. W drugiej było znacznie lepiej, choć znów nie ustrzegliśmy się pewnych drobnych błędów. Nasza gra po przerwie napawa mnie pewnym optymizmem na przyszłość".

(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaWaldemar Komendzinski
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama