Około 25 tys. osób uczestniczyło w niedzielnym marszu w Montrealu, na południowym wschodzie Kanady, zorganizowanym w celu uczczenia pamięci 17 osób zabitych przez terrorystów w ostatnich atakach we Francji - poinformowała miejscowa policja i organizatorzy.
Na czele długiego pochodu szedł konsul generalny Francji Bruno Clerc w otoczeniu przedstawicieli władz prowincji Quebec i burmistrza Montrealu Denisa Coderre'a.
Uczestnicy marszu powiewali flagami Kanady, Francji i Quebecu oraz trzymali w rękach transparenty z napisem "Je suis Charlie" na znak solidarności z zaatakowanym przez dżihadystów francuskim tygodnikiem satyrycznym "Charlie Hebdo".
Podobne do montrealskiej demonstracje solidarności z ofiarami odbyły się w niedzielę w wielu miastach Europy, m.in. w Berlinie, Wiedniu i Brukseli. We Francji na marszach w Paryżu i poza nim zebrało się ponad 3 mln ludzi. We francuskiej stolicy w pochodzie wziął udział prezydent Francois Hollande w towarzystwie ok. 50 zaproszonych przywódców innych państw, m.in. kanclerz Niemiec Angeli Merkel, premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona, szefowej polskiego rządu Ewy Kopacz, a także przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska.
(PAP)
Na zdj. W Berlinie koło ambasady francuskiej składano kwiaty i ofiary do pudełka ozdobionego karykaturami z magazynu "Charlie Hebdo" fot. Rainer Jensen/EPA