Na portalu Airbnb, za pośrednictwem którego można wynająć pokój lub mieszkanie od osób prywatnych, większość ofert jest nielegalnych – taki zarzut stawia prokurator generalny stanu Nowy Jork. Zaledwie garstka mieszkańców wynajmujących lokum płaciła należny miastu ponad 14-procentowy podatek hotelowy. I tak od 2010 r. właściciele serwisu zarobili 40 mln dolarów.
Prokurator generalny Eric Schneiderman poinformował, że ponad 70 proc. ofert zamieszczonych na znanym portalu jest nielegalnych, co pozbawia miasto Nowy Jork znacznych wpływów podatkowych. – Ten raport daje poważne podstawy do niepokoju, jeśli chodzi o wpływ Airbnb na gospodarkę Nowego Jorku i innych podobnych miast.
Podatki to jedna z kwestii. W świetle miejskich przepisów nie można wynajmować mieszkania dłużej niż 30 dni, chyba że samemu się w nim mieszka, a wiele ogłoszeń pojawiało się regularnie. Także właściciele nieruchomości komercyjnych korzystali z Airbnb, a jeden z nich zgarnął za wynajem 6,8 mln dolarów w niecałe pięć lat. Co więcej ponad 100 użytkowników Airbnb wynajmowało regularnie 10 i więcej mieszkań, co wskazuje że prowadzono nielegalnie hotele.
– W czasie gdy internetowe rynki rewolucjonizują nasz styl życia, musimy zadbać o to, by innowacja nie była pretekstem do unikania przepisów promujących odpowiedzialność finansową i zaniedbywania kwestii bezpieczeństwa fizycznego – kontynuował prokurator.
Serwis Airbnb odrzuca zarzuty Schneidermana, twierdząc, że raport opiera się na „niepełnych i przestarzałych danych”. Jednak według rzecznika firmy Nicka Papasa ponad 2 tys. regularnych ofert już zniknęło ze strony. Papas tłumaczy, że „krocie przepisów” dotyczących wynajmowania nieruchomości dezorientują mieszkańców liczących na dodatkowy zarobek – Musimy wypracować razem jakieś sensowne reguły, które wyeliminują oszustów i ochronią zwykłych ludzi, którzy po prostu chcą podzielić się swoim mieszkaniem. (as)
fot.PublicDomainPictures/pixabay.com