17-letni kandydat na rekordzistę zginął w wodach Pacyfiku 17-letni Haris Suleman i jego ojciec Babar zginęli we wtorek w nocy, kiedy ich jednosilnikowy samolot wpadł do Pacyfiku podczas próby bicia rekordu w locie dookoła świata.
Samolot pilotowany przez nastolatka spadł do oceanu wkrótce po starcie z Pago Pago w Amerykańskim Samoa, informuje "The Guardian". Dwaj Sulemanowie mieli nadzieję dokończyć podróż w 30 dni, co byłoby rekordem szybkości w okrążeniu kuli ziemskiej przez najmłodszego pilota.
Ich celem było zdobycie pieniędzy dla Citizens Foundation, niedochodowej organizacji budującej szkoły w Pakistanie. Choć choroba uniemożliwiła im uzyskanie planowanego czasu, pozostał do pobicia rekord wieku pilota. Mieli powrócić do domu w Indianie, najbliższą niedzielę.
Haris zdobył ostatnio licencję pilota i wraz z ojcem przeszedł szkolenie w zakresie wodowania samolotu. Jak oświadczył rzecznik federalnego zarządu lotnictwa (Federal Aviation Administration, FAA), nie są znane okoliczności wypadku jednosilnikowej maszyny Hawker Beechcraft. Sulemanowie lądowali w krajach Europy, Afryki, Azji i Południowego Pacyfiku.
Najmłodszym dotychczas pilotem, który w pojedynkę okrążył Ziemię, jest 19-letni Matt Guthmiller z Aberdeen w Południowej Dakocie. Przeleciał on solo ponad 29 tys. mil samolotem specjalnie wyposażonym przez High Performance Aircraft w El Cajon, w Kalifornii. Na 27-dniową wyprawę samolotem 1981 Beechcraft A36 Bonanza wyruszył z lotniska Gillespie Field w El Cajon 31 maja br. i wrócił w to samo miejsce 26 czerwca. (kc)
Reklama