Gdy Ameryka wysyła swoich żołnierzy na wojnę, zaciąga u nich dozgonny dług, spłacany opieką zdrowotną i świadczeniami dla inwalidów. Ostatnio, gdy do Waszyngtonu dotarły informacje o oszustwach pracowników szpitala dla weteranów w Phoenix w Arizonie, którzy mieli zatajać zbyt długi czas oczekiwania na wizytę u lekarza, prezydent Obama w geście oburzenia wysłał tam w celu zbadania doniesień wiceszefa personelu Białego Domu Roba Naborsa. Jednak taki krok to za mało jak na prezydenta, który w 2008 roku, jako kandydat do Białego Domu, krytykował Departament ds. Weteranów (Departament of Veterans Affairs – DVA) i zapowiadał poprawę jego funkcjonowania.
Zarzuty dotyczące manipulowania danymi w szpitalach dla weteranów dotyczą wielu placówek, ale pierwsze doniesienia na ten temat pochodziły właśnie z Phoenix. Obecnie lista liczy 26 ośrodków medycznych z kilku stanów.
Richard Griffin, pełniący obowiązki głównego inspektora DVA, współpracuje obecnie z prokuratorami federalnymi, by zbadać czy w Phoenix dopuszczono się przestępstw o charakterze kryminalnym. Według doniesień zmarło tam, oczekując na wizytę u lekarza, 40 weteranów. Do ich śmierci miało się przyczynić przedłużające się oczekiwanie na leczenie, choć żaden z tych zarzutów nie został potwierdzony. Raport Richarda Griffina w tej sprawie ma pojawić się dopiero w sierpniu.
Departament ds. Weteranów zarządza największą w USA siecią opieki zdrowotnej, na którą składa się 1700 szpitali, klinik, domów opieki i innych placówek. Krytycy resortu uważają, że jest to przestarzała, biurokratyczna instytucja, cierpiąca na brak innowacji. Jej struktura powoduje, że działania wydziału opieki zdrowotnej pokrywają się z zadaniami wydziału opieki nad inwalidami. Funkcjonowanie departamentu obciąża obecnie napływ kombatantów z wojen w Iraku i Afganistanie, a także zmiana przepisów pozwalająca na objęcie opieką weteranów, którzy podczas wojny w Wietnamie byli wystawieni na działanie toksycznego defoliantu znanego jako Agent Orange.
Biały Dom wskazuje, że od 2008 roku udział weteranów w systemie opieki zdrowotnej wzrósł o 16 proc., a lista oczekujących na opiekę medyczną i wizyty lekarskie została znacznie skrócona. Jednak ostateczną odpowiedzialność za właściwe funkcjonowanie resortu ponosi sam prezydent. Republikańscy przeciwnicy Obamy kwestionują jego menedżerskie umiejętności. Nawet członkowie jego partii, jak senator Richard Blumenthal z Connecticut, mówią, że mają już dość marnego zarządzania departamentem. Postulują, aby przede wszystkim ustalić, co stało się w Phoenix i w innych placówkach medycznych DVA.
W szpitalu weterańskim w Miami zmarł w czerwcu ubiegłego roku Nicholas Cutter, 27-letni kombatant z Iraku, który podczas pobytu w placówce przedawkował kokainę. O przyczynie jego śmierci rodzina dowiedziała się… z telewizji. Wcześniej nikt z Departamentu ds. Weteranów nie poinformował rodziny, że Nicholas miał problemy z narkotykami. Nie usiłowano temu zaradzić, choć wiadomo było, że były żołnierz cierpiał z powodu urazów poniesionych na wojnie. Takich spraw jest zapewne znacznie więcej.
Wojciech Minicz
Reklama