Trwające mrozy dla mieszkańców Chicago oznaczają brak wody. Brakuje jej w wielu domach z powodu zamarzniętych przewodów wodociągowych, zaś strażacy przybywający do pożarów zmagają się z zamarzniętymi hydrantami.
Tworzące się na dachach zapory lodowe sprawiają, że śnieg – zamiast spadać z dachu – w cieplejsze dni topnieje i przecieka przez nieszczelne dachy powodując wiele kosztownych szkód.
Mieszkańcy skarżą się, że służby miejskie zbyt wolno reagują na wezwania w przypadku zamarzniętych wodociągów, pozostawiając domy na wiele dni bez dopływu wody.Pozbawieni wody chicagowianie przynoszą ją w butlach i innych pojemnikach od sąsiadów, a w celu spłukiwania toalety topią śnieg.
Wielokrotne alarmowanie miasta za pośrednictwem telefonu 311 nie odnosi skutku, gdyż skuteczność akcji zależy od ekip miejskiego departamentu wodociągów. Rzecznik urzędu twierdzi, że ekipy miejskie od kilku tygodni pracują 24 godziny na dobę. Roztopienie lodu w przewodach wodnych poza obrębem domu przy pomocy specjalnych urządzeń elektrycznych zajmuje około godziny, a często nawet dłużej. Zgłoszeń o zamarzniętych rurach jest natomiast tysiące.
(kc)
Reklama