Wojna domowa w Syrii jest zarazem konfliktem na tle religijnym jak i "brutalnym zderzeniem grup etnicznych, do którego podżegają dodatkowo regionalni rywale, czerpiący z kolei zyski ze wspierania konkurujących ze sobą mocarstw" Bliskiego Wschodu - pisze Brzeziński w "Financial Times".
W tych warunkach bardzo szybko wojna ta może zarówno wylać się poza granice Syrii jak i przybrać znacznie bardziej brutalny charakter - uważa były doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa.
Rozważane przez prezydenta Baracka Obamę retorsje wobec reżimu Baszara el-Asada, który użył gazów bojowych przeciw powstańcom powinny stanowić część szeroko zakrojonej strategii. Jej celem powinno być zaś utworzenie koalicji państw, których wspólnym interesem jest zapobieżenie wybuchowi konfliktu w całym regionie - rekomenduje Brzeziński.
"Uważa się powszechnie, że plan interwencji w Syrii nie zyska mandatu Rady Bezpieczeństwa ONZ z powodu sprzeciwu pewnych państw" - pisze Brzeziński odnosząc się do Rosji i Chin; ale to, co należy zrobić na tym etapie to po prostu uzyskać od Zgromadzenia Ogólnego ONZ rezolucję jednogłośne potępiającą użycie broni chemicznej przeciw ludności cywilnej.
"Głosowanie nad taką rezolucją rzuciłoby światło na moralny wymiar tego konfliktu" - wyjaśnia Brzeziński, który zakłada, iż właśnie ten etyczny i dramatyczny aspekt syryjskiej wojny jest w stanie skupić szeroką koalicję państw; zarówno wokół konieczności wygaszenia wojny domowej jak i zapobieżenia wojnie, która ogarnęłaby cały Bliski Wschód.
Ryzyko takiego konfliktu jest poważne i USA powinny "przejąć inicjatywę i zadbać o szerokie, międzynarodowe zaangażowanie" w rozwiązywanie tego konfliktu, który miałby "poważne konsekwencje geopolityczne i gospodarcze" - ostrzega autor.
"Kryzys syryjski wymaga zbiorowej odpowiedzi, która implicite (...) zajmie się też kwestią konfliktów sunnicko-szyickich" oraz takimi problemami regionu, jak kwestia palestyńska, zbrojenia i ambicje Iranu czy nawet nie do końca już teraz pewne przywiązanie Turcji do demokracji wzorowanej na państwach Zachodu - proponuje Brzeziński.
"Nie da się tego zrobić szybko" - przyznaje autor, ale ostrzega, że uchylenie się od poszukiwania tak szerokich i kompleksowych rozwiązań dla niespokojnego regionu grozi "mrocznymi konsekwencjami".
(PAP)