Prezydent USA Barack Obama uważa, że "główne dowództwo" Al-Kaidy "zmierza do klęski"; zaapelował jednocześnie, by groźby dotyczące amerykańskich interesów na świecie traktować poważnie. Zapewnił także, że Amerykanie "nie dadzą się sterroryzować".
Obama mówił o tym, przemawiając w środę w bazie Camp Pendleton w Kalifornii do około 3 tysięcy żołnierzy piechoty morskiej.
"Dzięki wam Al-Kaida otrzymała cios za ciosem. Główne dowództwo Al-Kaidy w Afganistanie i Pakistanie zmierza do klęski" - oświadczył prezydent USA. "Jednak koniec wojny w Afganistanie nie będzie oznaczał końca gróźb wobec naszego kraju" - zastrzegł. Grupy powołujące się na Al-Kaidę "wciąż grożą naszemu krajowi, naszym placówkom dyplomatycznym i przedsiębiorstwom za granicą" - mówił Obama.
"Musimy brać te groźby na poważnie" - ocenił, wskazując, że "przypomniały o tym ostatnie dni".
Zdaniem Obamy, Stany Zjednoczone pozostaną "największą siłą na rzecz wolności, jaką znał świat". Dodał, że armia jest częścią tej misji, ale zastrzegł, że USA powinny kierować się swymi ideałami i wartościami.
"Stany Zjednoczone nigdy nie wycofają się ze świata, nie damy się sterroryzować" - zapewnił.
Wystosowane przez USA ostrzeżenie przed zwiększonym zagrożeniem terrorystycznym ze strony Al-Kaidy sprawiło, że swe ambasady w Jemenie zamknęły - prócz Amerykanów - Francja, Wielka Brytania i Niemcy. Z powodu gróźb uznawanych za realne Stany Zjednoczone zamknęły łącznie 19 swoich ambasad i konsulatów na Bliskim Wschodzie i w Afryce do 10 sierpnia.
Jemen ogłosił w środę, że udaremnił spisek Al-Kaidy, który miał na celu przejęcie kontroli nad kluczowymi elementami infrastruktury eksportu gazu i ropy.
(PAP)
Reklama