Wiceprezes Tiffany & Co. Ingrid Lederhaas-Okun została oskarżona o okradanie swej firmy. 46-letnia kobieta przyznała się do kradzieży biżuteri wartości 2 mln dol. ze słynnej firmy z Fifth Avenue w Nowym Jorku. Kosztowności znaleziono w jej domu w Darien w stanie Connecticut. Przyznając się do przewożenia skradzionej własności do innego stanu, przepraszała za swoje postępowanie. Kobiecie grozi kara 4 lat więzienia. Wyrok zostanie ogłoszony 1o grudnia.
Jako wiceprezes działu rozwoju produktów Lederhaas-Okun mogła wynosić biżuterię do wyceny kosztów produkcji. Z Tiffany odeszła w lutym tego roku. Wtedy też okazało się, że brakuje 164 sztuk biżuterii, w tym bransoletek z diamentami osadzonymi w 18-karatowym złocie, platynowo-diamentowych kolczyków, pierścionków, itd.
Kobieta początkowo twierdziła, że muszą być w magazynie, zostały zagubione lub uległy zniszczeniu. Jednak śledztwo wykazało, że część biżuterii sprzedała nie wymienionemu z nazwiska międzynarodowemu handlarzowi za ponad 1,3 mln dolarów. Resztę znaleziono w jej domu.
Z bankowych dokumentów wynika, że handlarz wypisał jej 75 czeków. Najwyższy opiewa na blisko 47,5 tys. dolarów. Ledehaas-Okun twierdziła, że przedmioty te były jej osobistą własnością. Umyślnie wynosiła biżuterię wartości do 10 tys. dolarów. Kradzieże zdołała ukryć, ponieważ firma codziennie robi inwentarz biżuterii wartości powyżej 25 tys. dolarów. (eg)
Reklama