W rozmowie z PAP Steven Camarota, dyrektor waszyngtońskiego Center for Immigration Studies, ocenił, że 40 proc. z szacowanych na 11 mln nielegalnych imigrantów w Stanach Zjednoczonych "przyjechało do USA legalnie, na czasowych wizach, ale nigdy nie wróciło do domu". Liczbę nielegalnie przebywających w USA Polaków oszacował na "bardzo niewielką" - około 5 tys.
"Dopóki nie będziemy mieli systemu, który pozwoli nam na monitorowanie wszystkich osób, nie tylko kiedy wjeżdżają, ale też, kiedy wyjeżdżają z USA, co pozwoli nam ustalić, kto za długo pozostaje w kraju, nie powinniśmy rozszerzać programu o ruchu bezwizowym (Visa Waiver Program) o nowe państwa, w tym o Polskę" - powiedział Camarota.
Podkreślił, że jest przeciwnikiem nie tylko rozszerzenia VWP, ale też projektu całościowej ustawy imigracyjnej, która jest przedmiotem prac w Kongresie. Ta ustawa z jednej strony ma wytyczyć drogę do uzyskania obywatelstwa dla nielegalnych imigrantów w USA, a z drugiej zreformować system legalnej imigracji, uzależniając go od kwalifikacji ludzi i potrzeb amerykańskiego rynku. W liczącym około 1000 stron projekcie ustawy znalazły się też zapisy, które tak zmieniają kryteria przystąpienia do VWP, że mogłaby do niego wejść Polska.
"Najpierw powinniśmy wzmocnić prawo, zabezpieczyć granice i ustanowić system monitorowania osób wjeżdżających i wyjeżdżających z USA, a dopiero potem decydować się na amnestię" - uważa Camarota.
Stany Zjednoczone od lat planują budowę biometrycznego systemu monitorowania turystów, także kiedy wyjeżdżają z USA. Opóźnienia z nim związane wynikają z tego, że system jest niezwykle kosztowny i skomplikowany. W projekcie całościowej ustawy imigracyjnej znalazł się zapis o jego utworzeniu. Camaroty ten argument jednak nie przekonuje.
"Projekt ustawy zakłada utworzenie tego systemu, ale tylko na lotniskach i w portach (a nie na lądowych przejściach granicznych - PAP)" - powiedział ekspert. Jego zdaniem oznacza to, że turyści z Polski, czy z innych krajów, będą mogli wylecieć z USA do Kanady samolotem, a potem wrócić samochodem i nielegalnie pozostać w kraju. Poza tym nowy system monitorowania turystów powinien działać przez pewien czas, by można było ocenić jego skuteczność, zanim USA podejmą decyzję, czy należy rozszerzać VWP.
Zdaniem Camaroty polski wątek w ustawie jest "mało znaczący" i nie wywoła kontrowersji w Kongresie. "Ta ustawa jest ogromna; ma prawie 1000 stron, więc nie wszyscy kongresmeni wiedzą, co w niej jest. Ale nie wydaje mi się, by to (rozszerzenie VWP - PAP), było problematyczne. W tej ustawie jest tyle innych ważniejszych spraw. Jeśli ustawa przejdzie w Kongresie, to rozszerzenie VWP w niej pozostanie. Jeśli ustawa imigracyjna nie przejdzie, to nie będzie też rozszerzenia VWP" - skonkludował. Przyznał, że za rozszerzeniem VWP jest amerykańska branża turystyczna i linie lotnicze.
Camarota uczestniczył w debacie dot. reformy imigracyjnej, którą zorganizował ostatnio Bipartisan Policy Center. W nocie informacyjnej o ekspercie podkreślono, że Camarota jest pozarządowym specjalistą w dziedzinie imigracji, często zapraszanym na przesłuchania do Kongresu, by wypowiedział się m.in. w sprawie gospodarczych konsekwencji imigracji.
W debacie uczestniczył też ekspert z Center for American Progress Robert G. Lynch, który zdecydowanie opowiedział się za przyjęciem projektu ustawy imigracyjnej, przekonując, że amerykańska gospodarka na niej zyska. Z przekazanych PAP przez Lyncha danych wynika, że w USA mieszkało w 2010 roku 118 127 imigrantów z Polski, którzy nie mają obywatelstwa USA. "Nie wiadomo, ilu dokładnie z nich było nielegalnie, ale w przybliżeniu wydaje się, że około 3 tys." - powiedział PAP.
Zgłoszony przez ponadpartyjną grupę senatorów projekt ustawy imigracyjnej został w maju przyjęty znaczną większością głosów przez senacką komisję wymiaru sprawiedliwości. Nie było wówczas zastrzeżeń ani poprawek do zapisów o VWP. Na forum całego Senatu projekt trafi najpewniej około 10 czerwca. Oczekuje się, że większe problemy może mieć w Izbie Reprezentantów, gdzie większość mają Republikanie. Jednak coraz więcej Republikanów przyznaje, że bez zgody na reformę prawa imigracyjnego ich partii nie uda się pozyskać nowych wyborców wśród rosnącej mniejszości latynoskiej w USA.
Z Waszyngtonu
Inga Czerny (PAP)