Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 06:25
Reklama KD Market
Reklama

Andy Warhol



Był wyjątkowym artystą. Jego twórczość zadziwiła świat. Był królem pop-artu i najjaśniejszą ikoną pop-kultury. Kultura masowa była jego natchnieniem. Kochał zwykłych ludzi i dla nich tworzył. Uważał, że dzieła sztuki winny radować wszystkich, nie tylko elity. Jego dzieła opuściły muzea. 


 


To on – jako pierwszy – potrafił z prostych rzeczy czynić uniwersalną sztukę. Jego sławna już zupa Campbell czy też puszka Coca-Coli po dziś dzień są inspiracją dla wielu artystów. 


 


Andy był introwertykiem, samotnikiem i dziwakiem. Paradował w ciasnych garniturach, ufarbował na platynowo włosy, zawsze w okularach. Była to odmienna i barwna postać. Znał go i podziwiał cały Nowy Jork, zwłaszcza w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. 


 


Andrew Warhola urodził się w 1928 roku w Pittsburgu. Jego rodzice przyjechali do Ameryki ze Słowacji, z Rusi Zakarpackiej, byli Łemkami. Rodzina pochodziła z maleńkiej wsi Mikova, położonej blisko polskiej granicy. Do dziś żyją tam jego krewni.


 


Jego ojciec był robotnikiem. Matka – jadąc do Ameryki – podobno szła pieszo ze Słowacji aż do Gdańska. Artysta bardzo ją kochał, całe życie była dla niego najważniejszą osobą. Razem modlili się w cerkwi, razem robili zakupy.


 


Warhol po studiach w Carnegie Institute of Technology przeniósł się do Nowego Jorku i tam pędził żywot artysty, zmienił nazwisko na Warhol. Współpracował z różnymi magazynami, teatrami, wydał kilka książek, robił portrety, malował murale. Film też był jego pasją, nakręcił ich prawie osiemdziesiąt. Stworzył grupę muzyczną Velvet Underground, wiele podróżował. Potrafił (nader uniwersalnie) reklamować swoje prace. Twierdził, że każdy ma swoje 15 minut sławy i chwały. Ale jego sława trwa już ponad 50 lat.


 


Jego życie wydawało się przedziwne, a nawet paradoksalne. Część epizodów wykreowała opatrzność, część on sam. Miał dziwny charakter, psychikę pełną sprzeczności. Jego życie i sztuka stworzyły osobowość (odmienną,) pełną wyzwań i fantazji.


 


Pop-art był niewątpliwie protestem przeciwko elitarności sztuki. To dzięki niemu codzienność wdarła się na piedestał. Andy zniechęcał do muzealnej świętości. 


 


Był wielkim artystą, doskonale malował i kunsztownie rysował. Sztuka była w nim, emanował innością i odmienną ekspresją. Doskonale wyczuwał nastroje grup społecznych, był doskonałym psychologiem. Dzięki użyciu metody sitodruku stworzył dzieła proste, ale znaczące, wspomniana już "Zupa Campbell", portrety: Jackie Kennedy, Brigitte Bardot, Marilyn Monroe, Mao Zedonga, Liz Taylor, Elvisa Presleya, twarze aktorów, sterty śmieci. 


 


Andy tworzył przedziwne seryjne kompozycje o bardzo kontrastowych kolorach. W jednym z wywiadów powiedział: "Wspaniałe w tym kraju jest to, że Ameryka zaczęła tradycję, w której najbogatsi konsumenci kupują zasadniczo te same rzeczy co najbiedniejsi. Możesz oglądać telewizję i zobaczyć Coca-Colę, Liz Tylor; pomyśl, że ty też możesz pić Colę, Cola to Cola i za żadną sumę nie kupisz lepszej Coli od tej jaką pije bezdomny na rogu. Wszystkie Cole są takie same i wszystkie Cole są dobre. Liz Taylor to wie, prezydent to wie, bezdomny to wie i ty to wiesz".


 


We wczesnej twórczości inspirowały go kreskówki, komiksy. Później malował rzeczy, które najbardziej kochał. Coraz częściej eliminował ręczne malowanie, stosował metodę sitodruku. Z biegiem lat jego dziela stawały się coraz bardziej refleksyjne. Bardzo inspirowały go ikony, był przecież grekokatolikiem. Stąd te ciągłe i liczne zwielokrotnienia w jego twórczości.


 


Warhol na pewno zrewolucjonizował sztukę, choć niektórzy twierdzili, że jego twórczość była antysztuką. Zarzucano mu, że jego projekty dla magazynów to tylko graficzne rzemiosło, tak samo jak serigrafia i fotoserigrafia. Powtarzano, że uprawia konceptualizm. Dopiero po latach przyszło uznanie. Był bez wątpienia prekursorem pop-artu, wykreował nowe spojrzenie na sztukę, nobilitując rzeczy proste, które stały się obiektami sztuki.


 


Andy był postacią pełną sprzeczności. Pragnął sławy, bogactwa i uznania. To wszystko przyszło, ale czy dało mu zadowolenie? Sam wokół swojej osoby czynił dużo zamętu, podając do prasy bardzo często sprzeczne informacje. Lubił szokować, na przykład przyjmował klientów w masce na twarzy. Nie lubił swego wyglądu, zbyt białej cery, długiego nosa, wypadających włosów. Mimo wszystko ten kopciuszek w srebrnej peruce wspiął się na wyżyny sztuki i stworzył niepowtarzalne dzieła, podziwiane na całym świecie.


 


Pomny zaznanej w młodości biedy, w ostatnich latach życia pomagał bezdomnym. Anonimowo utrzymywał garkuchnię dla żebraków, bardzo często osobiście wydawał posiłki. Umarł, mając zaledwie 59 lat, po nieudanej operacji pęcherzyka żółciowego. Majątek artysty sprzedano na aukcji za 20 milionów dolarów.


 


W Medzilaborce, na Słowacji, niedaleko jego rodzinnej wsi, znajduje się Muzeum Sztuki Nowoczesnej im. Andy Warhola. Zgromadzono w nim pamiątki po artyście, eksponując szczególnie jego rusińskie (łemkowskie) korzenie.   




Janusz Kopeć



Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama