Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 21:59
Reklama KD Market

Kompatybilny


Okiem felietonisty


 


Kompatybilny – zgodny, dający się pogodzić, mogący współistnieć bez szkody dla żadnej ze stron, harmonijny, niesprzeczny. To obce dla języka polskiego słowo jest często używane przez użytkowników komputerów i urządzeń peryferyjnych. To słowo powinno na stałe wejść do słownika politycznego. Pytanie zasadnicze, jakie powinni sobie stawiać politycy: czy system polityczny, którym oni kierują, jest kompatybilny z ustawą zasadniczą, czyli z konstytucją. W Polsce pytanie takie można rozszerzyć i zapytać, czy to, co stworzono po transformacji ustrojowej jest kompatybilne z naszymi oczekiwaniami, jakie nam obiecywała Solidarność. Czy III Rzeczpospolita jest kompatybilna, czyli zgodna z wyobrażeniami, jakie stwarza demokratyczna konstytucja, w której człowiek, obywatel, jest podmiotem, a nie przedmiotem manipulacji polityków. Zamiast zajmować się tak poważnymi pytaniami i problemami, polityczne media fundują nam nieustającą rozrywkę.


 


W Dzienniku.pl czytamy, że były minister PO, Mirosław Drzewiecki, po przesłuchaniach przed komisją hazardową regeneruje nadszarpnięte nerwy grając w golfa na Florydzie. Zabrakło tylko stałego uczestnika tej rozrywki Ryszarda Sobiesiaka – komentuje Dziennik.pl.


 


Golf to teraz sport obrzędowy dla polskich nowobogackich. Rodzaj snobizmu nawiązujący do śmieszności Mniszkówny. Otwieramy Gazetę.pl, a tam Sobiesiak zeznający przed komisją hazardową: „Siedzę sobie w Stanach na ławeczce, a tam... Drzewiecki”. Ryszard Sobiesiak rozmawiał z byłym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim o aferze hazardowej podczas spotkania w USA – wynika ze stenogramów zamkniętego posiedzenia komisji śledczej, na której zeznawał biznesmen. Jak informuje nas Gazeta.pl, spotkanie w Stanach Zjednoczonych odbyło się już po ujawnieniu w mediach afery. Sobiesiak nie pamiętał jednak dokładnie przebiegu rozmowy. Z kolei Drzewiecki zeznał, że ostatni raz widział się z Sobiesiakiem 22 września 2009 w Warszawie.


 


Tak to ci bohaterowie medialni zasłaniają się brakiem pamięci. Nie pamiętają nic z rozmów toczonych na cmentarzach i polach golfowych. Nic by nas te rozmowy nie obchodziły, gdyby te osoby były zwykłymi zjadaczami chleba powszedniego, sportowcami czy amatorami golfa. Problem polega na tym, że ministrowie i politycy koalicji rządzącej decydują o naszej przyszłości, tworzą ustawy i prawa, według których nas się karze i dyscyplinuje.


 


To nasze marzenie o kompatybilności słów i czynów polityków ulega przyśpieszonej erozji . Po kilku miesiącach nie można już rozpoznać w tym „rządzącym” polityku, tego samego człowieka, który startował do wyścigu wyborczego. Wybory prezydenckie w Polsce co pięć lat stwarzają nam nadzieję, że wreszcie pojawi się w Polsce mąż stanu godny Rzeczpospolitej.


 


Media już wcześniej wybrały dwóch kandydatów Platformy, a teraz to potwierdził premier Tusk. W Platformie Obywatelskiej mają się odbyć prawybory. Jak na razie, nikt nie wymienia posła Palikota jako kandydata na prezydenta. Poseł Palikot walczący o wpływy w ścisłym kierownictwie PO wrócił kontuzjowany z podróży do Indii i zniknął na chwilę z medialnej areny.


 


Prawo i Sprawiedliwość nie przedstawiła jeszcze własnego kandydata. O prawyborach w Prawie i Sprawiedliwości media nie wspominają. Demokracja okazuje się pojemną formułą dość dowolnie interpretowaną przez polityczne gremia.


 


W starożytnej Grecji delficka Pytia, przepowiadająca przyszłość, przez wiele lat kierowała całym życiem Greków. Po „modernizacji” tego sposobu kierowania sprawami państwa wybierano nawet dwie Pytie na zmianę. Po kilku nie trafionych przepowiedniach Grecy porzucili ten rodzaj kierowania sprawami kraju. Po latach możemy stwierdzić, że współczesna globalna Pytia, podobnie ukryta przed okiem obserwatora jak starożytna, teraz decyduje o losach świata.


 


Nasze marzenia i wyobrażenia coraz częściej nie są kompatybilne z wyrokami nam współczesnej globalnej Pytii. Kogo wskaże ta Pytia jako kandydata, prezydenta, media „ustanowią”, piorąc nam mózg wielomiesięczną agitacją. Przyglądajmy się tym zabiegom uważnie. One są nieraz ciekawsze od seriali telewizyjnych.


 


17 lutego 2009


www.wojciechborkowski.com 


Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

ReklamaWaldemar Komendzinski
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama