Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 02:26
Reklama KD Market
Reklama

Honor zwrócony “dezerterom”

(Korespondencja własna z Tel Awiwu)


W przyszłych wyborach parlamentarnych będą mogli głosować obywatele izraelscy, którzy na stałe mieszkają za granicą. Jeżeli projekt nowej ustawy zostanie przyjęty przez Kneset – a wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie – po raz pierwszy do urn wyborczych pójdzie prawie milion Izraelczyków stale zamieszkałych poza Izraelem. Według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, za granicą przebywa czasowo dodatkowo 200 tysięcy obywateli mających prawa wyborcze, jak np. studenci, wykładowcy, naukowcy i pracownicy zagranicznych firm.

Izrael był jednym z niewielu państw, którego obywatele nie mogli głosować za granicą (oprócz dyplomatów i oficjalnych emisariuszy rządowych). Realizacja przygotowywanej ustawy będzie miała dramatyczne konsekwencje przy urnie wyborczej. Zdaniem ekspertów, dodatek miliona wyborców do 5,2 miliona Izraelczyków uprawnionych do głosowania, wyrazi się co najmniej liczbą 10 do datkowych mandatów w 120 osobowym parlamencie – Knesecie. Cała sprawa już od lat była przedmiotem sporów politycznych i ożywionej dyskusji. Tym razem, uwzględniając obecny układ sił, nie ulega wątpliwości, że nowa ustawa zostanie szybko zaaprobowana w drugim i trzecim czytaniu. Nie jest tajemnicą, że zdecydowana większość Izraelczyków zamieszkałych za granicą jest prawicowo skrajna i bardziej antyarabska. Oznacza to, że w następnych wyborach dojdzie do poważnego wzmocnienia takich partii jak: Likud, Front Izraelski a szczególnie “Naszego Izraelskiego Domu”, którym kieruje kontrowersyjny minister spraw zagranicznych, Awigdor Liberman.

To przede wszystkim on odniesie korzyść z nowej ordynacji wyborczej, a to dlatego, że wśród milionowej rzeszy Izraelczyków poza Izraelem, prawie jedną trzecią stanowią Żydzi rosyjscy. Po przyjeździe do Izraela w latach 70. postanowili oni wyjechać do różnych krajów, ale utrzymują ścisłe więzy – głównie mentalne – z państwem żydowskim. Ze zrozumiałych względów najbardziej energicznymi przeciwnikami zmian są partie i ugrupowania lewicowe. Przez dziesięciolecia udawało im się torpedować nowelizację prawną w duchu przygotowywanej ustawy, ale obecnie ich sprzeciw nie zapobiegnie rewolucyjnym zmianom na izraelskiej mapie politycznej. Warto także odnotować, że nowa ustawa ugodzi również w partie arabskie reprezentowane w Knesecie.

Ich obecny stan posiadania wynosi 11 mandatów. Wiele lat temu Icchak Rabin nazwał tych, którzy opuścili Izrael, mianem “dezerterów”. Teraz zostaną oni ponownie przyjęci na łono narodu. Henryk Szafir

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama