Chicago (Inf. wł., Internet) – Wczoraj (4 lutego) Dan Hynes, kontroler finansów stanu Illinois, uznał swoją przegraną w prawyborach na gubernatora i zdobycie nominacji Partii Demokratycznej przez Pata Quinna, aktualnego gubernatora.
Na konferencji prasowej w kwaterze kampanijnej w śródmieściu Hynes – ze łzami w oczach – przyznał się do porażki i stwierdził, że "w demokracji wygrywa ten, kto zdobył większość głosów".
Hynes czekał aż wszystkie głosy zostaną policzone, ponieważ wyścig był wyrównany i niemal remisowy.
Ostatecznie Quinn zakończył go mając o 7 tysięcy głosów więcej niż Hynes. Liczba ta stanowi mniej niż jeden punkt procentowy przewagi, a w sensie statystycznym oznacza remis.
Na tej podstawie Hynes mógł domagać się weryfikacji głosów i ponownego ich policzenia, ale odrzucił tę opcję, uznając, że kontynuowanie walki doprowadzi do podziału w elektoracie.
Najprawdopodobniej nie doszłoby do dramatycznych spięć między Quinnem i Hynesem, gdyby wyniki prawyborów – ze wszystkich obwodów – zostały policzone na czas, to znaczy zaraz po prawyborach. Niestety dwie awarie w transmisji elektronicznej wyników – w Chicago i na przedmieściach – opóźniły o jeden dzień uzyskanie ostatecznych rezultatów.
Liczenie kontynuowane było w środę 3 lutego – następnego dnia po prawyborach.
Wczoraj w godzinach popołudniowych wciąż nieznany był jeszcze zdobywca nominacji Partii Republikańskiej. Senator stanowy Bill Brady prowadził kilkuset głosami przed senatorem stanowym Kirkem Dillardem. Ten ostatni nie chciał się przyznać do porażki i czekał na ukończenie liczenia głosów.
Redakcja
