Livensberger, przebywający na urlopie od służby w Niemczech, zakupił dwa pistolety, z których jednego użył do zastrzelenia się tuż przed eksplozją samochodu – poinformował szeryf Kevin McMahill na konferencji prasowej w czwartek.
Szeryf zaznaczył, że choć wysoki poziom zwęglenia ciała utrudnił identyfikację, to znalezione przy zmarłym dokumenty - paszport a także fragmenty tatuażu zgodne ze zdjęciami - pozwoliły potwierdzić jego tożsamość.
Agent FBI Spencer Evans, prowadzący śledztwo, zaznaczył, że motyw działania Livensbergera pozostaje nieznany. Wykluczono jednak jego związki z organizacjami terrorystycznymi. Choć wykazano pewne podobieństwa do zamachowca z Nowego Orleanu – obaj służyli w Afganistanie w 2009 roku i korzystali z aplikacji Turo do wynajmu pojazdów – nie znaleziono dowodów na ich powiązania.
Przedstawiciele FBI oraz służby ATF przyznali jednocześnie, że skonstruowana przez żołnierza prowizoryczna bomba złożona z kanistrów z paliwem i fajerwerków nie miała skomplikowanej konstrukcji, "czego można by się spodziewać po osobie o takim doświadczeniu". Dodatkowo w bagażniku Tesli odkryto wiele elementów ładunku, które nie wybuchły - co sugeruje, że zamiarem mogło być spowodowanie znacznie silniejszej eksplozji.
Szeryf poinformował ponadto, że w śledztwie ma pomóc zespół specjalistów z Tesli, próbując wydobyć z pojazdu zapisy z jego kamer.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)