Zdaniem śledczych bezpośrednio wiąże to podejrzanego z miejscem zbrodni koło hotelu w Manhattanie, gdzie tydzień temu zginął Thompson. Mangione pozostaje w areszcie w Pensylwanii, walcząc w sądzie z planami grożącej mu ekstradycji do stanu Nowy Jork.
Jego prawnik Thomas Dickey zaprzeczył udziałowi swojego klienta w zabójstwie. Oświadczył, że podejrzany nie zamierza przyznać się do zarzutów w Pensylwanii związanych z bronią i fałszywym dowodem osobistym znalezionym przez policję podczas aresztowania.
"Nie widziałem żadnych dowodów na to, że mają właściwego faceta" – powiedział Dickey telewizji CNN. W programie "Good Morning America" stacji ABC Dickey powtórzył, że nie widział jeszcze dowodów, w tym pism, które według policji Mangione miał w chwili aresztowania.
"Zabójstwo Thompsona – męża i ojca dwójki dzieci – obnażyło wściekłość wielu Amerykanów wobec branży opieki zdrowotnej. Mangione, ich awatar, wzbudził współczucie w internecie. (…) Wywołało to również strach w kadrach zarządzających w całym kraju, ponieważ raport wywiadu nowojorskiej policji ostrzega, że retoryka w internecie może +sygnalizować zwiększone zagrożenie w niedalekiej przyszłości dla kadry kierowniczej+" – podkreśla CNN.
W niektórych swoich notatkach Mangione nawiązywał do bólu spowodowanego urazem pleców, którego doznał w lipcu 2023 roku. Śledczy badają roszczenia ubezpieczeniowe z tytułu tego urazu.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)