Ameryka jest po wyborach. I jak to zawsze jest, jedni świętują zwycięstwo, drudzy łykają gorycz porażki. Jak to słusznie określano, były to jedne z najważniejszych wyborów najnowszej historii Stanów Zjednoczonych, które będą miały swoje konsekwencje dla całego świata. Nie tylko wyborcy prezydenta Donalda Trumpa oczekują dzisiaj silnej i zdecydowanej Ameryki, bo tak naprawdę bardzo dziś potrzeba stabilności i porządku w całym świecie, gdzie za dużo jest wszelkiego chaosu. Słuszne jest też to, że Kościół od zawsze modli się za sprawujących władzę i jest to jego obowiązkiem. W jednej ze swoich homilii papież Franciszek powiedział dosadnie, że „Niemodlenie się za rządzących jest grzechem, z którego trzeba się spowiadać”. To mocne stwierdzenie. Jednak modlitwę za rządzących znajdujemy w wielu miejscach w Piśmie świętym. Jest to, jak mówi papież, modlitwa wstawiennicza, która według nauczania św. Pawła, „jest za wszystkich królów, za wszystkich, którzy sprawują władzę”. A jest tak, „abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne”. Bowiem, „kiedy rządzący jest wolny i może rządzić w pokoju, cały lud na tym korzysta”. Bardzo mądre to słowa i jak to określono wpisują się w „podręcznik dobrego polityka”, gdyż papież nie tylko zwraca uwagę na potrzebę modlitwy za rządzących i sprawujących władzę, ale także, by oni sami się modlili.
W tej kwestii nasuwa się pytanie: „Kto ma większą władzę od rządzącego?”. A odpowiedź brzmi, jak mówi Franciszek: „lud, który dał mu władzę, i Bóg, od którego pochodzi władza, za pośrednictwem ludu”. I jeszcze: „Bardzo ważna jest modlitwa rządzącego, tak bardzo ważna, bowiem jest to modlitwa o wspólne dobro ludu, który został mu powierzony”. Czy jednak o tym się pamięta? Tak z jednej, jak i z drugiej strony? Może jednak traktuje się ją wybiórczo, myśli się o niej tylko wtedy, gdy jest komuś wygodna, gdy idzie na rękę? Zdecydowanie trudniej jest modlić się za sprawujących władzę, którzy są zupełnie inaczej myślący. Może jednak i w jednym i w drugim przypadku potrzeba modlitwy, jeśli wierzymy, że Bóg jest ponad wszystkim? Trzeba też powiedzieć jasno, że rządzący nie powinni modlić się na pokaz, albo wykorzystywać wiary do celów autopromocji, a z wydarzeń religijnych, zwłaszcza celebracji Mszy świętych robić wiece polityczne. Z tym nie można się zgadzać, choć jest to chwytliwa pokusa. Papież kontynuuje swoją bardzo celną myśl: „Bardzo ważne jest, aby rządzący się modlili – jest to bardzo ważne. Jednak być może ktoś mi powie: ‘Ojcze, to prawda, co Ojciec mówi, ale ja nie jestem wierzący, jestem agnostykiem, jestem ateistą’”. Odpowiedź Papieża brzmiała: „W porządku, ale konfrontuj się: jeżeli nie możesz się modlić, radź się swojego sumienia; zasięgnij opinii mędrców; wezwij mędrców z twojego ludu i skonfrontuj się”. Tak więc „jeżeli nie możesz się modlić, przynajmniej to uczyń, a nie pozostawaj sam z małą grupką swojej partii. Nie, to jest autoreferencyjność: wyjdź, szukaj rady na zewnątrz – albo w modlitwie, albo konfrontując się z tymi, którzy mogą ci doradzić”. I „to jest modlitwa rządzącego”.
Jestem przekonany, że gdyby takie rady i przypomnienia kształtowały postawę wszystkich, byłoby zdecydowanie lepiej. I nie ma się co buntować. To jest jak najbardziej chrześcijańska postawa! Dlatego tak często, a powinno być zawsze, w intencjach modlitwy wiernych na mszy świętej jest wezwanie za rządzących i sprawujących władzę. Modlitwa wiernych jest modlitwą powszechną Kościoła i w swojej najbardziej uroczystej formie, śpiewanej w czasie Liturgii Męki Pańskiej w Wielki Piątek, jest sformułowana w osobnym wezwaniu: „Módlmy się, za wszystkich rządzących państwami: niech nasz Bóg i Pan kieruje ich umysłami i sercami według swojej woli, abyśmy wszyscy żyli w prawdziwej wolności i pokoju”. A odpowiedzią są słowa modlitwy: „Wszechmogący, wieczny Boże, w Twoim ręku są ludzkie serca i od Ciebie pochodzą prawa wszystkich ludów; wejrzyj łaskawie na tych, którzy nami rządzą, aby na całym świecie panował trwały pokój i pomyślność narodów, a religia cieszyła się wolnością.”
Dobrze jest nie tylko o tym pamiętać, ale zawsze i w każdej sytuacji tak się modlić! Bo nie wystarcza poprzestawać tylko na tryumfie wygranej bądź goryczy przegranej. Raczej trzeba konsolidować siły i patrzeć w przyszłość budując lepszy świat, a zaczynając od tego mikroświata, w którym żyjemy. Chodzi o to, by zawsze zwyciężało dobro, a Bóg był we wszystkim i ponad wszystkim. Król Salomon modlił się do Boga: „Dajże mi Mądrość, co dzieli tron z Tobą i nie wyłączaj mnie z liczby swych dzieci! Bom sługa Twój, syn Twojej służebnicy, człowiek niemocny i krótkowieczny, zbyt słaby, by pojąć sprawiedliwość i prawa” (Mdr 9). Kiedy się Pan objawił młodemu królowi Salomonowi, powiedział mu: „Proś o to, co mam ci dać”. To wtedy odpowiedział Salomon: „O Panie, Boże mój, Tyś ustanowił królem Twego sługę w miejsce Dawida, mego ojca, a ja jestem bardzo młody i nie umiem rządzić. Ponadto Twój sługa jest pośród Twego ludu, który wybrałeś, ludu mnogiego, którego nie da się zliczyć ani też spisać z powodu jego mnóstwa. Racz więc dać Twemu słudze serce rozumne do sądzenia Twego ludu i rozróżniania dobra od zła, bo któż zdoła sądzić ten lud Twój tak liczny?’ Spodobało się Panu, że właśnie o to Salomon poprosił. Bóg więc mu powiedział: ‘Ponieważ poprosiłeś o to, a nie poprosiłeś dla siebie o długie życie ani też o bogactwa, i nie poprosiłeś o zgubę twoich nieprzyjaciół, ale prosiłeś dla siebie o umiejętność rozstrzygania spraw sądowych, oto spełniam twoje pragnienie i daję ci serce mądre i pojętne, takie, że podobnego tobie przed tobą nie było i po tobie nie będzie. I choć nie prosiłeś, daję ci ponadto bogactwo i sławę, tak iż [za twoich dni] podobnego tobie nie będzie wśród królów. Jeśli zaś będziesz postępować moimi drogami, zachowując moje prawa i polecenia za przykładem twego ojca, Dawida, to przedłużę twoje życie” (1 Krl 3,7-14). Bardzo potrzebne to historie i słowa!
Cóż dodać? Tylko to, żeby nie poprzestawać w modlitwie za sprawujących władzę i za cały świat, aby był rządzony i prowadzony mądrze, roztropnie i w pokoju. I trzeba wierzyć, że Bóg, którego wzywa się w różnych oficjalnych inwokacjach nie jest obojętny, ale prowadzi swój lud. Oby dać Mu się tylko zawsze prowadzić!
ks. Łukasz Kleczka SDS
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.