Słowo „odpust” kojarzyło się w Polsce bardzo jednoznacznie. Święto w i przy kościele, kolorowe stragany, zwane „budami” z piernikami, cukierkami, strzelającymi kapiszonami, balonami i gwizdkami. W późniejszym czasie pojawiły się formy pikników i biesiad. Ogólna atmosfera radości i świętowania, atrakcyjna nie tylko dla najmłodszych. W moich rodzinnych stronach rozróżniano jednak między „odpustem”, czyli częścią liturgiczną świętowania, tą w kościele, a „rozpustem” na zewnątrz, wszak tego dnia wydawano mnóstwo pieniędzy na towarzyszące przyjemności i imprezy. To tylko pierwsze skojarzenia. Samo słowo „odpust” było długi czas trudne do zrozumienia dla mnie. To wszystko, co kryje się pod znaczeniem tego słowa. A kryje się wiele.
Raz po raz w naszych kościołach słyszymy tajemniczy komunikat, że za to czy za tamto możemy zyskać odpust. Dobrze jest, jeśli przypomina się przy tej okazji o warunkach, które trzeba spełnić. Jednym z takich odpustowych okresów są pierwsze dni listopada, dokładnie od 1 do 8. Zachęca się do pozyskiwania odpustów i ofiarowania ich za dusze zmarłych. Po co to jest i jak to robić? Warto pokrótce przypomnieć.
Odpusty są owocem praktyki pokutnej w Kościele. Ta zaś wiąże się z popełnianym grzechem i możliwością jego odpuszczenia, którą Pan Jezus przekazał w Wieczerniku Apostołom, a która przekazywania jest prezbiterom (czyli księżom) w dni ich święceń: „Komu grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, komu zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,23). Owocem szczerej spowiedzi, wraz z żalem za grzechy i postanowieniem poprawy jest rozgrzeszenie sakramentalne. Towarzyszy mu wypełnienie tak zwanej pokuty, którą jest dzisiaj najczęściej odmówienie jakiejś modlitwy zadanej przez spowiednika. Nie jest to wiele i nie jest to trudne, a jednak często jest i z jej wypełnieniem problem, gdyż zawodzi pamięć lub brakuje czasu. Kiedyś pokuty były bardziej praktyczne i zabierały sporo czasu na ich wypełnienie, co było warunkiem pojednania. Wiek XII jest początkiem pojawienia się w Kościele odpustów. Na samym początku był on skróceniem nierzadko bardzo długo trwającej kary za grzechy, nałożonej przez spowiednika. Był zatem ściśle związany ze spowiedzią, żalem za grzechy i szczerym pragnieniem powrotu do Boga i do jedności ze wspólnotą Kościoła.
Odpust może więc uwalniać od kary doczesnej, czyli związanej z życiem na ziemi, należnej za popełnione grzechy, w całości lub w części. Oczywiście potrzebna jest w tym wszystkim świadomość tego, czym jest grzech. Bez niej mówimy o jakiejś abstrakcji. Niestety widać dzisiaj ponowny kryzys zarówno tej świadomości, że jest i czym jest grzech, jak również potrzeby indywidualnej, sakramentalnej spowiedzi świętej. Nawet jeśli ona jest, to często można wyczuć zakłopotanie, o czym tu właściwie mówić. Dlatego potrzeba katechezy na ten temat, żywej świadomości tego, że grzech rani i rozbija relację miłości z Bogiem, który jest kochającym Ojcem i z drugim człowiekiem, a także z samym sobą. Dobre jest stwierdzenie, że grzech rozbija człowieka i uderza w relacje. Spowiedź dzięki swojej mocy sakramentalnej scala i bardzo mobilizuje do lepszego życia.
Odpust jest zatem bądź zupełny, czyli taki, w którym Bóg daruje całkowicie karę doczesną pozostającą po odpuszczeniu grzechów lub częściowy, czyli darujący częściowo karę doczesną za grzechy odpuszczone już co do winy w spowiedzi. Kościół, który jak to zostało podkreślone wyżej, otrzymał od Chrystusa władzę odpuszczania grzechów, zaczął w swojej historii coraz więcej udzielać łask i wiązać je z pobożnymi czynami, nawiedzeniami świętych miejsc, odprawianiem nabożeństw. Zawsze jednak nauczał, że odpust nie jest darowaniem grzechów, bo tego dostąpić można jedynie przystępując do sakramentalnej spowiedzi, lecz darowaniem kar za grzechy. Odpust ma zatem niższą wartość niż sakramenty, które są widzialnymi znakami niewidzialnej łaski Bożej. Papież św. Paweł VI, który uporządkował naukę i praktykę odpustów miał świadomość, że praktyka odpustowa w historii niejednokrotnie była w Kościele nadużywana. Mimo tego właśnie w niej widział drogę do przemiany człowieka, pod warunkiem, że wraz z przyjmowaniem łask odpustowych będzie szło szczere nawrócenie i przemiana serc.
Zachęca się, żeby odpusty ofiarować za dusze w czyśćcu cierpiące. Na ten temat można przeczytać w „Katechizmie Kościoła Katolickiego”: „Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba” (1030). Kara czyśćcowa to pozostałości nieodpokutowanej w czasie ziemskiego życia kary doczesnej. Czyściec jest zatem oczyszczeniem z wszelkich braków miłości do Boga i człowieka. Kościół zachęca do tego, aby pomóc duszom czyśćcowym w tym bolesnym oczyszczeniu przez ofiary zamawianych mszy świętych, modlitwy, posty, jałmużny, a także odpusty. Szczególnym czasem są wspomniane listopadowe dni. Odpust zupełny można uzyskać tylko jeden raz dziennie. W tym przypadku warunkiem zyskania odpustu jest najpierw nawiedzenie cmentarza. Poza tym wierny musi być w stanie łaski uświęcającej, czyli być wolnym od jakiegokolwiek przywiązania do grzechu. Powinien też: wyznać grzechy, przystępując do spowiedzi sakramentalnej, przyjąć komunię św., pomodlić się zgodnie z intencjami Ojca Świętego wyznaczonymi na ten dzień. Zaleca się odmówienie „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Maryjo”, można także odmówić Skład Apostolski. Warto jeszcze dodać, że odpusty można zawsze uzyskać dla siebie samego oraz dusz osób zmarłych. Nie można natomiast uzyskać ich dla innych osób żyjących na ziemi.
Warto korzystać z darów odpustu. Dobrze jest słuchać, kiedy są one ogłaszane w naszych kościołach, a wcześniej udzielane przez Penitencjarię Apostolską, zwaną także potocznie Trybunałem Pokuty, będącą najwyższym sądem kościelnym Kościoła rzymskokatolickiego, rozpatrującym sprawy sumienia. A w dniach 1 do 8 listopada każdy może owocami tych odpustów pomóc duszom czyśćcowym. One są za tę pomoc wdzięczne. My zaś kiedyś znajdziemy się w podobnej sytuacji.
ks. Łukasz Kleczka SDS
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.