Jest jakiś ogólny problem ze słuchaniem. Boimy się słuchać siebie, podobnie jak boimy się rozmawiać. Zdecydowanie lepiej wychodzi nam „dialogowanie” poprzez pisanie sms-ów na telefonie. Jest to zdecydowanie bezpieczniejsze, nie widać reakcji mojego rozmówcy, a ostatecznie w każdej chwili można taki „dialog” zamknąć, a w razie konieczności zablokować. Zupełnie inaczej jest w dialogu twarzą w twarz. Tutaj nie da się już niczego ukryć. Stąd bardzo ważne jest uczenie się wzajemnej komunikacji, a jak mówią specjaliści, każdy człowiek jest zdolny do tego by komunikować, bądź to słowami (werbalnie), bądź bez słów (niewerbalnie). Ważne, by chcieć to robić. Autorzy książki pt. „Komunikacji można się nauczyć”, Piotr Kwiatek i Anna Maria Pudełko twierdzą, że: „Bez dialogu trudno mówić o możliwości tworzenia wspólnego świata wartości, w którym wszyscy mają szansę na dobre życie. Bez odpowiedniej komunikacji trudno także rozwiązywać konflikty, napięcia międzyludzkie oraz funkcjonować w przypadku różnicy zdań.” W dalszej zachęcie do podjęcia szkoły komunikacji autorzy piszą: „Problem w porozumiewaniu się jest najczęstszą przyczyną cierpienia w relacjach małżeńskich, rodzinnych i zawodowych. Konflikty występują nie tylko w kulturowo czy światopoglądowo różnych środowiskach, ale również tam, gdzie ludzie starają się żyć tymi samymi wartościami. W naszej diagnozie rzeczywistości z jednej strony odsłania się smutny obraz braku umiejętności porozumiewania się, który nie wynika ze złej woli, ale przeważnie z ubogiej formacji w tym zakresie. Z drugiej strony pojawia się nadzieja, że komunikacji można się nauczyć, a na pewno ją udoskonalić. Nigdy nie jest za późno, aby podnieść poziom kompetencji porozumiewania się tak, aby przyczyniał się do lepszego funkcjonowania. Wtedy życie nasze i ludzi z naszego otoczenia stanie się nie tylko łatwiejsze, ale i radośniejsze”.
W stosunkach międzyludzkich na poziomie ogólnoświatowym czy w Kościele powszechnym potrzeba także umiejętności komunikowania się i dialogu, aby uniknąć niepotrzebnych sporów, które mogą prowadzić do konfliktów, a także by mieć świadomość wspólnego działania dla dobra wszystkich. I choć modne są wszelkiego rodzaju „meetingi”, to czy nie jest tak, że często sprowadzają się one do monologu ze strony prowadzącego lub do autorytarnego narzucania gotowych schematów? To wydaje się łatwiejsze, zwłaszcza, kiedy później można skrytykować. Dialog prowadzi do podejmowania wspólnie odpowiedzialności za to, nad czym się pracuje. Nasz kościelny synod ma swój temat, ten sam, ustalony i omawiany od kilku lat: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”. Jest to dla wierzących „wezwanie do bycia uczniami-misjonarzami, [które] opiera się na wspólnej tożsamości chrzcielnej, jest zakorzenione w różnorodności kontekstów, w których Kościół jest obecny”. Ważne jest jeszcze podkreślenie, że „jest wezwaniem do wszystkich ochrzczonych, bez wyjątku: Cały Lud Boży jest podmiotem głoszenia Ewangelii. W nim każdy ochrzczony jest wezwany, aby być protagonistą misji, ponieważ wszyscy jesteśmy uczniami-misjonarzami”.
Zdaję sobie sprawę, że wielu może powiedzieć, wzruszając ramionami, „a co mnie to obchodzi?”. Niestety obojętność wewnątrz wspólnoty wierzących, podobnie zresztą jak w społeczeństwach wobec dziejących się spraw w polityce i życiu społecznym, jest przerażająco wielka. Przyzwyczailiśmy się do narzucania nam spraw i rozwiązań. Wielu ludzi jest i pozostaje biernymi słuchaczami. Dlatego potrzebne są takie chwile mobilizacji, aby stać się aktywnym uczestnikiem, zdolnym do wyrażania opinii i sądów, do podejmowania odpowiedzialności za decyzje i ich realizację. Po to jest komunikacja i dialog.
Papież przypomina, że potrzeba najpierw „pokornego słuchania głosu Boga, przemawiającego m.in. poprzez zbierane od trzech lat głosy w ramach prac synodalnych, troszczenia się o siebie nawzajem na wzór Pana, dającego „schronienie w cieniu Swych skrzydeł” oraz dziecięcego uniżenia wobec misji”, którą powierza Kościołowi Pan. Ta misja jest zapisana w Ewangelii i kieruje ku wszystkim, którzy na głos Dobrej Nowiny czekają, w tym także ubogim, uciemiężonym wojnami i nieszczęściami, a także ludziom „z peryferii” życia i wiary. Obok dialogu, katolicki Synod ma być także wzajemnym towarzyszeniem sobie w drodze, gdyż „jest również wędrówką, w trakcie której Pan składa w nasze ręce historię, marzenia i nadzieje wielkiego Ludu: sióstr i braci rozproszonych po całym świecie, ożywianych tą samą wiarą, pobudzanych tym samym pragnieniem świętości, abyśmy wraz z nimi i dla nich starali się zrozumieć, jaką drogą podążać, aby dotrzeć tam, gdzie On chce nas zaprowadzić”. Tak to widzi Franciszek. I jest to naprawdę piękna wizja, realna wizja, jeśli tylko świadomie i odpowiedzialnie się do niej podchodzi. Zatem zamiast krytyki i bierności – aktywny dialog i uczestnictwo!
ks. Łukasz Kleczka SDS
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. W latach 2011-2018 przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. Aktualnie jest przełożonym wspólnoty zakonnej salwatorianów w Veronie, New Jersey.