"Jestem w swojej bańce" - przyznała Iga Świątek po wygranej z Rosjanką Ludmiłą Samsonową 6:4, 6:1 i awansie do ćwierćfinału wielkoszlemowego turnieju tenisowego US Open. O drugi w karierze półfinał w Nowym Jorku powalczy z Amerykanką Jessicą Pegulą.
23-letnia polska liderka światowego rankingu kontynuuje zwycięską passę na kortach Billy Jean King National Tennis Center. W nocy z poniedziałku na wtorek wygrała pewnie, a jej gra była bardzo solidna. Od samego początku była bardzo skoncentrowana, można pokusić się o stwierdzenie, że bańka, do której wchodzi przy okazji każdego meczu i o której często wspomina, spełniła swoje zadanie.
"Od czterech lat mówię o tej bańce, która pozwala mi być w pełni skoncentrowaną na tym, co mam tutaj zrobić. Mam na myśli to, że odcinam się od świata zewnętrznego. Chociażby mniej wchodzę do internetu, mniej piszę ze znajomymi. Ograniczam wszystko dookoła. Wszystko po to, aby było mi łatwiej skoncentrować się na tenisie" - przyznała Świątek.
W tej koncentracji nie przeszkodził jej nawet fakt, że na trybunach Arthur Ashe Stadium znów zasiadły hollywoodzkie gwiazdy, jak muzyk Seal i znany z roli głównej w serialu "Ted Lasso" aktor Jason Sudeikis. To kolejne znane osoby, które oglądały w akcji Polkę z trybun nowojorskiego kompleksu i oklaskiwały jej udane akcje.
"Fajnie, że mogę zagrać dobry tenis przed takimi osobami. Podczas meczu na korcie jestem jednak skoncentrowana na grze, więc nie zwracam na to uwagi, ale na pewno już po meczu fajnie jest się pocieszyć czymś takim. Takie zainteresowanie gwiazd oznacza, że nasza dyscyplina jest jeszcze ciekawsza" - wskazała.
Prowadząca na korcie pomeczowy wywiad ze Świątek była tenisistka Renee Stubbs próbowała zaaranżować jej spotkanie z Sudeikisem.
"Nawet nie wiem, czy on został na kolejny mecz. Wszyscy jesteśmy zajęci. Ja jestem w tej mojej bańce, więc na razie koncentruję się na pracy. Seala miałam już okazję poznać, więc jak będę miała trochę więcej czasu to na pewno też fajnie byłoby zorganizować takie spotkanie z Jasonem Sudeikisem. Zobaczymy" - dodała podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego.
Przy okazji meczu Świątek z Samsonową w stołówce dla mediów na kolację serwowano zestaw o nazwie "Polish PO Boy". W jego skład wchodziły: kiełbasa, frytki, surówka coleslaw i sos BBQ. Danie to nie znalazło jednak specjalnego uznania polskiej tenisistki, gdy była pytana o nowojorską dietę podczas walki o kolejny wielkoszlemowy triumf.
"Wolałabym po następnym meczu nie rozmawiać o kiełbasach, ale skoro takie pytanie padło, to dopóki turniej trwa, to nie mam tu żadnych posiłków typu guilty pleasure. Już po zakończeniu rywalizacji pewnie czymś takim byłaby tu pizza. Ale zobaczymy, czy będę miała ku temu okazję" - zakończyła Polka.
Z Pegulą, z którą zmierzy się w środę, ma łączny bilans meczów 6-3. W Nowym Jorku z szóstą obecnie zawodniczką światowego rankingu miała już okazję się zmierzyć - dwa lata temu pokonała ją w ćwierćfinale zwycięskiej dla siebie edycji. Ich ostatni pojedynek miał miejsce w finale ubiegłorocznego turnieju masters - ATP Finals w Cancun i Polka straciła w nim tylko... jednego gema, pieczętując wielki sukces i jednocześnie powrót na prowadzenie w klasyfikacji tenisistek.
(PAP)