Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 00:21
Reklama KD Market

Niebezpieczne fotki

Niebezpieczne fotki

Wszechobecność telefonów komórkowych wyposażonych w coraz lepsze oprogramowanie do fotografii spowodowała, że świat ogarnęła mania robienia sobie zdjęć. Zwłaszcza tzw. selfies, przedstawiających autora lub autorkę na tle jakichś spektakularnych krajobrazów lub w towarzystwie znanych ludzi. Niestety zjawisko to niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa. Ludzie robiący sobie zdjęcia coraz częściej zapominają o tym, gdzie są i jakie zagrożenia na nich czyhają...

Śmiertelne przypadki

W lipcu tego roku 27-letnia Aanvi Kamdar spadła w Indiach z uskoku skalnego podczas kręcenia materiału filmowego nad wodospadem. Zginęła na miejscu. W kwietniu 39-letnia kobieta spadła z platformy widokowej w stanie Georgia, w chwili, gdy wspinała się na barierkę ochronną, by zrobić sobie selfie. Miesiąc wcześniej 43-letni turysta w Indonezji zginął, spadając w przepaść podczas robienia sobie zdjęcia. Natomiast w grudniu ubiegłego roku 39-letnia turystka, pozująca do zdjęcia z mężem, spadła z klifu w Beacon Hill w Nowym Jorku.

Według badania z 2022 roku, opublikowanego w magazynie „Journal of Travel Medicine”, na świecie w latach 2008-2021 odnotowano 379 zgonów związanych z robieniem zdjęć selfie. To ponad cztery razy więcej niż liczba osób, które zmarły w wyniku ataku rekina w tym samym okresie. W dodatku liczba ta jest prawdopodobnie zaniżona, ponieważ statystyki pochodzą głównie z doniesień medialnych, które nie obejmują wszystkich zgonów.

Śmiertelne przypadki związane z selfie nie dotyczą jednego czy dwóch ryzykantów, czy też lekkomyślnych nastolatków. Dotykają turystów i mieszkańców w każdym wieku i każdej płci na całym świecie. Dlatego od kilku lat Sam Cornell apeluje o uznanie śmierci przez selfie za zagrożenie dla zdrowia publicznego. Jego zdaniem, skala tego zjawiska stała się na tyle duża i niesie ze sobą na tyle duże ryzyko, iż wymaga zdecydowanych poczynań ze strony władz.

Przy czym smartfony nie tylko mogą rozpraszać uwagę w ryzykownych sytuacjach. Powiększają również liczbę osób wybierających się w miejsca takie jak klify i wodospady. Badanie przeprowadzone w kwietniu po raz pierwszy określiło ilościowo, w jaki sposób ekspozycja w mediach społecznościowych bezpośrednio zwiększyła liczbę odwiedzających parki narodowe w Stanach Zjednoczonych. Więcej odwiedzających oznacza więcej możliwości, że coś pójdzie nie tak. A pogoń za dobrym selfie często niweluje poczucie zagrożenia lub niebezpieczeństwa. Ludzie po prostu zapominają na chwilę, że znajdują się na skraju przepaści, na niebezpiecznym lodowcu albo nad brzegiem głębokiego jeziora.

Mimo to zgony spowodowane bezpośrednio lub pośrednio przez robienie zdjęć selfie są nadal dość rzadkie. Ich szczyt przypadł na 2019 rok, kiedy to zanotowano 68 przypadków tego rodzaju. Wygląda jednak na to, że problem ten zostanie z nami na dłużej. Badanie „Journal of Travel Medicine” z 2022 roku wykazało, że upadki z wysokości stanowiły około 50 procent obrażeń związanych z selfie. Dalej wymieniane są incydenty związane z transportem (28 procent) i utonięciami (13 procent). Najwięcej zgonów ma miejsce w Indiach, Stanach Zjednoczonych i Rosji, ale jest to problem, który dotyczy całego świata.

Strefy bez selfie?

Jednak pomimo tak wyraźnych trendów opinia publiczna i media wydają się wciąż traktować wypadki przy robieniu sobie zdjęć raczej jako rezultat problemów z zabezpieczeniami w miejscach odwiedzanych przez turystów, a nie lekkomyślności poszczególnych ludzi. Cornell przejrzał doniesienia medialne na temat zgonów i odkrył, że rzadko zawierały one jakiekolwiek dodatkowe informacje, które można byłoby określić jako formę edukacji zapobiegawczej. Zamiast tego w artykułach przebijał raczej ton krytyki w odniesieniu do obojętności innych turystów oraz opieszałości władz.

Tymczasem zarządcy gruntów w miejscach odwiedzanych chętnie przez turystów oraz ludzie kontrolujący parki narodowe traktują wszystkie incydenty poważnie. Uważają to za problem, którym oni – a nie tylko ofiara wypadku – mają obowiązek się zająć. W innym badaniu Cornell rozmawiał z 18 administratorami parków w Australii oraz z przedstawicielami lokalnych władz w Sydney, gdzie piękne, ale niebezpieczne klify przyciągają tłumy. Odkrył, że wraz ze wzrostem liczby odwiedzających wszyscy szukają skutecznych sposobów na eliminowanie zagrożeń wynikających z namiętnego robienia sobie przez turystów zdjęć typu selfie.

Typowym rozwiązaniem jest ustawianie znaków ostrzegawczych i barier, tak jak robi się to już w miejscach, które mogą być niebezpieczne, nawet jeśli nikt nie robi tam zdjęć. Bardziej drastycznym środkiem byłoby wyznaczenie całego obszaru jako „strefy bez selfie”. Niektórzy znawcy tematu wzywają do szerszej akceptacji tego rodzaju rozwiązania, ale często prowadzi to do protestów ze strony turystów. Ponadto, jeśli smartfony są problemem, może są też rozwiązaniem.

Cornell wyobraża sobie, że producent taki jak Apple mógłby ostrzega swoich użytkowników, kiedy zbliżą się do pewnych współrzędnych, że znajdują się w niebezpiecznej strefie. Takie powiadomienia mogłyby nawet zawierać informacje, ile osób wcześniej zginęło w tym samym miejscu, robiąc sobie selfie. To wprawdzie nieco przerażająca strategia, ale może okazać się skuteczna.

Indyjscy naukowcy skorzystali z tego pomysłu już w 2018 roku, tworząc aplikację o nazwie Saftie, która jednak nie jest już dostępna. Jednym z oczywistych problemów jest to, że trzeba taki program pobrać i zainstalować, więc prawdopodobnie nie dociera on do grup najbardziej narażonych na ryzyko. Są też ludzie, którzy uważają, że aplikacje tego rodzaju zanadto ingerują w prywatność posiadacza telefonu.

Podczas gdy naukowcy szukają najlepszych sposobów na dotarcie do osób robiących sobie selfies, wszystkie strategie sprowadzają się do edukowania ludzi używających telefonów komórkowych do robienia zdjęć. Niestety na razie programy edukacyjne nie przynoszą spodziewanych rezultatów.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama