Illinois Separation i New Illinois – to dwie organizacje, które dążą do pokojowego podziału stanu Illinois, a właściwie o odłączenie Chicago (powiat Cook) od reszty stanu. Nie jest to jedyna część USA, gdzie istnieją dążenia separatystyczne, czy wręcz secesyjne. Obecnie w 12 stanach USA działają ruchy, które prowadzą kampanie na rzecz pełnej niezależności, utworzenia nowego stanu lub połączenia się z istniejącym stanu.
Dążenia separatystyczne nie są w USA niczym nowym, ale po wyborach z 5 listopada ruchy te nabrały wiatru w żagle. W trakcie swojej kampanii 45. i wkrótce 47. prezydent USA atakował miasta rządzone przez liberałów, twierdząc, że są one źródłem przestępczości i rozpadają się. Prezydent elekt cieszył się też dużą przewagą nad wiceprezydent Kamalą Harris na obszarach wiejskich, które czują się niedoreprezentowane w tzw. niebieskich (demokratycznych) stanach.
W Oregonie ruch Greater Idaho, który ma nadzieję na korektę granic stanowych, i przyłączenie powiatów (lub hrabstw – terminów tych używam zamiennie) położonych na wschód od pasma górskiego Cascades do konserwatywnego Idaho. Aktywiści zwrócili się już do prezydenta elekta Donalda Trumpa o pomoc w tej sprawie i czekają na odpowiedź.
W Minnesocie Ruch Secesyjny Dakoty Wschodniej prowadzi kampanię na rzecz wyodrębnienia 13 wschodnich hrabstw w oddzielny stan, pod pretekstem, że „centralne władze Minnesoty ‘depczą’ prawa konstytucyjne”. Z podobną inicjatywą wystąpiły trzy powiaty Maryland – Garrett, Allegany i Washington–- które poprosiły o dołączenie do Wirginii Zachodniej i otrzymały w 2021 roku wsparcie od republikańskiego gubernatora. Żadne z tych hrabstw nie przeniosło się do innego stanu. Organizacja New California State ma z kolei nadzieję oderwać kilka hrabstw poza Bay Area, Sacramento i Los Angeles i założyć nowy, konserwatywny stan.
Podobne inicjatywy istnieją w Pensylwanii, Kolorado, czy Nowym Jorku. Z kolei w takich stanach jak Teksas, Luizjana, Nowy Meksyk i New Hampshire zaktywizowały się grupy dążące do całkowitej secesji i ogłoszenia niepodległości.
Nie będzie to łatwe, bo konstytucja USA wyklucza secesję, ale zezwala na podział stanów. Ostatni raz miało to miejsce w 1863 roku, gdy doszło do oddzielenia się Zachodniej Wirginii od Wirginii. Do USA jako ostatni, 50. stan dołączyły Hawaje, zaledwie kilka miesięcy po Alasce. Ambicje zostania oddzielnym stanem miały Portoryko i Waszyngton DC ale wysiłki okazały się nieskuteczne.
Także zmiana granic stanu proceduralnie jest bardzo trudna. Aby oderwać się od stanu, konieczne byłoby zielone światło od stanowego parlamentu (legislatury). Trudno liczyć na zgodę tych, od których chce się oderwać.
Problemu jednak nie należy lekceważyć. Podczas listopadowych wyborów mieszkańcy siedmiu kolejnych powiatów Illinois głosowali za rozważeniem oddzielenia się od Cook County. Wszystkie przyjęły propozycję. W sumie o podziale chce rozmawiać jedna trzecia ze 102 powiatów stanu. Kwestią otwartą jest, czy Illinois minus Cook County powinno utworzyć własny stan, czy też starać się dołączyć do sąsiednich Missouri lub Kentucky. Wyborcy z Illinois, którzy poparli niewiążące referenda, twierdzą, że mieszkańcy Chicago i powiatu Cook zdominowali stanową legislaturę, a priorytety mieszkańców wielkiej aglomeracji nie są zgodne z celami wyborców wiejskich. Illinois wydaje się niebieskie (demokratyczne) na mapach wyborczych, ale zwolennicy secesji twierdzą, że w rzeczywistości jest to czerwony (republikański) stan z wyspami niebieskiego koloru w miejscach koncentracji ludności.
Ruchy odzwierciedlają obserwowany w całym kraju głęboki podział między dużymi metropoliami, a rzadziej zaludnionymi powiatami. W lutym 2023 roku republikańska kongresmenka Marjorie Taylor Greene wywołała powszechną dyskusję, gdy wezwała do „narodowego rozwodu”. To woda na młyn secesjonistów i ruchów separatystycznych i niestety dość niebezpieczna zabawa. Warto w tym miejscu zapytać, kto naprawdę skorzysta na dążeniu do rozpadu państwa federalnego i przesuwania granic.
Tomasz Deptuła
Dziennikarz, publicysta, ekspert ds. komunikacji społecznej. Przez ponad 25 lat korespondent polskich mediów w Nowym Jorku i redaktor “Nowego Dziennika”.