Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 8 kwietnia 2025 02:53
Reklama KD Market

Los imigrantów w rękach Sądu Najwyższego USA

Do Sądu Najwyższego USA trafiła właśnie sprawa, która może przesądzić o statusie imigrantów w USA, zarówno nieudokumentowanych jak i legalnych.
Reklama
Los imigrantów w rękach Sądu Najwyższego USA

Autor: Depositphoto.com

Nowa administracja utrzymuje, że może deportować ludzi bez należytego procesu na mocy Alien Enemies Act – ustawy przyjętej przez Kongres w… 1798 r. Utrzymuje przy tym, że może powoływać się na zapisy obowiązujące w czasie wojny, mimo że Stany Zjednoczone nikomu jej nie wypowiedziały. Problem w tym, że żaden obcy kraj też na USA nie napadł, a na nasze terytorium nie wtargnęły żadne obce wojska.
Sprawa, znana jako Trump versus JGG, jest rozpatrywana przez Sąd Najwyższy po serii pilnych skarg, wniosków i czasowych zakazów egzekwowania prawa w oparciu o Alien Enemies Act. Zwykle w takich sprawach sędziowie orzekają po pobieżnym przeglądzie sprawy. Teraz pora na poważne rozpatrzenie argumentów i zbadanie ich zgodności z konstytucją. Decyzja w tej sprawie może zapaść w ciągu najbliższych kilku tygodni.

ReklamaUbezpieczenia zdrowotne Obama Care

Trzy argumenty Białego Domu
W sprawie Trump v. JGG prawnicy Białego Domu przedstawiają trzy argumenty. Według Iana Millhisera doktora prawa na Duke University i autora dwóch książek o Sądzie Najwyższym, gdyby zostały one uznane za zgodne z konstytucją, dałyby prezydentowi praktycznie nieograniczone prawo do deportacji każdej osoby niebędącej obywatelem USA.

Pierwszy argument, czyli powołanie się na Alien Enemies Act w czasie pokoju i przeciwko podmiotowi niepaństwowemu nie ma precedensu. W tym przypadku wrogiem Ameryki jest Tren de Aragua, przestępczy gang, który powstał w Wenezueli. Alien Enemies Act rzeczywiście daje prezydentowi szerokie uprawnienia do wydalania obywateli obcych państw, ale powinno obowiązywać tylko podczas „wypowiedzianej wojny między Stanami Zjednoczonymi a jakimkolwiek obcym narodem lub rządem” lub podczas militarnej „inwazji lub agresywnego wtargnięcia” na terytorium USA. To właśnie na tę ustawę powołał się w marcu prezydent, utrzymując, że daje mu ona prawo deportowania imigrantów przy zredukowanych do minimum procedurach prawnych. Najstarsi prawnicy nie przypominają sobie, kiedy ostatnio powoływano się na XVIII-wieczne zapisy prawne.

Po drugie, prawnicy Białego Domu utrzymują, że obrońcy imigrantów kwestionujący powoływanie się na Alien Enemies Act mogą wnieść sprawę wyłącznie do federalnego sądu w Teksasie, zgodnie z procedurą prawną zwaną habeas corpus. Habeas corpus, czyli zakaz pozbawiania wolności kogokolwiek bez zgody sądu, to szczególna procedura istniejąca od stuleci w systemach prawnych USA i Wielkiej Brytanii. Nakaz habeas corpus jest używany do postawienia więźnia lub innego zatrzymanego przed sądem w celu ustalenia czy uwięzienie lub zatrzymanie tej osoby jest zgodne z prawem. Zazwyczaj z tej zasady korzysta tylko pojedyncza osoba, kwestionująca swoje własne zatrzymanie.
Ma to znaczenie z dwóch powodów. Sprawy federalne wniesione w Teksasie odwołują się do Sądu Apelacyjnego Stanów Zjednoczonych Piątego Okręgu, gdzie sędziowie mają opinię skrajnie konserwatywnych. Ponadto, gdyby skargi były wnoszone wyłącznie indywidualnie, uzyskanie szerokiego nakazu sądowego blokującego całą proklamację mogłoby okazać się niemożliwe.

Po trzecie, nawet gdyby imigrantowi, którego administracja wzięła na celownik, udało się przekonać sędziów Piątego Okręgu, aby uchronili go przed deportacją, mało prawdopodobne jest, aby kiedykolwiek otrzymał taką szansę. Gdyby Sąd Najwyższy uznał ten argument, Trump mógłby deportować ludzi tak szybko, że w momencie, gdy prawnik lub sędzia dowie się o deportacji, będzie już za późno, aby cokolwiek z tym zrobić. Po uznaniu legalności interpretacji Trumpa, mógłby on natychmiast wznowić loty deportacyjne bez informowania zainteresowanych o przyczynach deportacji i bez jakiejkolwiek możliwości skontaktowania się z prawnikiem, nie mówiąc już o złożeniu nakazu habeas corpus lub uzyskaniu jakiejkolwiek kontroli prawnej nad procedurą deportacyjną.

Czym jest predatory incursion?
Obrońcy praw imigrantów uważają jednak, że argumenty administracji są słabe i nie wytrzymają próby zmierzenia się z konstytucją, nawet w zdominowanym przez konserwatywnych sędziów Sądzie Najwyższym.
Na Alien Enemies Act powołano się w historii Ameryki trzykrotnie: podczas wojny z 1812 r. oraz podczas obu wojen światowych. We wszystkich trzech przypadkach Kongres formalnie wypowiedział wojnę wrogom Ameryki. Prezydenci niechętnie korzystali z tych uprawnień podczas innych wojen, ponieważ przysługujące im uprawnienia były tak rozległe, że musiały budzić kontrowersje. W czasie wojny prawo pozwala rządowi federalnemu na aresztowanie, zatrzymywanie i wydalanie „wszystkich autochtonów, obywateli lub poddanych wrogiego narodu lub rządu, którzy mają czternaście lat i więcej, którzy przebywają w Stanach Zjednoczonych i nie są naturalizowani”. Tak więc np. podczas wypowiedzianej wojny z Wenezuelą prezydent mógłby nakazać wydalenie ze Stanów Zjednoczonych niemal wszystkich obywateli wenezuelskich, niezależnie od tego, czy podjęli jakiekolwiek agresywne lub dywersyjne działania. Tylko, że Ameryka nie jest w stanie wojny z Wenezuelą, choć prezydent Trump twierdzi, że może wykorzystać to prawo w czasie pokoju, by ścigać domniemanych członków Tren de Aragua.
Jedynym legalnym źródłem, na jakie mogli się powołać prawnicy Trumpa, jest decyzja sprzed 80 lat jednego, niskiego rangą sędziego. Sąd w 1945 r. potwierdził, że prezydent John Tyler (który został prezydentem w 1841 r.) użył terminu „drapieżna inwazja” (predatory incursion) w odniesieniu do zajazdów wojskowych podczas wojny między Meksykiem a ówczesną Republiką Teksasu.
Natomiast w piśmie strony skarżącej przytoczono dokumenty historyczne, w których termin ten jest używany wyłącznie w odniesieniu do operacji wojskowych, w tym list George’a Washingtona do Thomasa Jeffersona, gdzie użyto określenia predatory incursion w odniesieniu do brytyjskiego rajdu na amerykańskie zapasy wojskowe w Wirginii.

Konstytucyjne prawa imigrantów
Podczas wspólnego wywiadu w 2014 r. nieżyjący już sędziowie Sądu Najwyższego Ruth Bader Ginsburg i Antonin Scalia zostali zapytani o prawa imigrantów: czy pięć swobód wymienionych w Pierwszej Poprawce – wolność wyznania, słowa, prasy, zgromadzeń i petycji – ma zastosowanie do nielegalnych imigrantów?
„Tak myślę. Myślę, że każdy, kto przebywa w Stanach Zjednoczonych, ma zapewnioną ochronę na mocy Konstytucji Stanów Zjednoczonych” – powiedział Scalia, uważany za reprezentanta konserwatywnego skrzydła SN. Ginsburg, zagorzała liberałka, zgodziła się z tym. „Kiedy zaglądamy do 14. poprawki, nie ma w niej mowy o ‘obywatelach’. Niektóre konstytucje przyznają prawa ‘obywatelom’, ale nasza konstytucja mówi o ‘osobie’” – powiedziała. „A ‘osobą’ jest każda osoba, która tu jest – udokumentowana lub nieudokumentowana”.
O wywiadzie przypomniała telewizja CNN właśnie w kontekście batalii prawnych dotyczących masowych deportacji prowadzonych przez administrację Trumpa.
CNN rozmawiała z kilkoma ekspertami w dziedzinie prawa imigracyjnego, aby lepiej zrozumieć, jakie prawa mają imigranci, a jakie nie, oraz jakie środki prawne mają imigranci zagrożeni deportacją.
„Stały rezydent i niestały rezydent, ktoś na przykład na wizie H-1B lub innym rodzaju tymczasowej wizy… ma prawo do należytego procesu” – powiedział David Leopold, były prezes i główny radca prawny American Immigration Lawyers Association, na konferencji prasowej z obrońcami praw imigrantów w połowie marca. „Każdy jest objęty Konstytucją Stanów Zjednoczonych. Każdy jest chroniony przez Konstytucję Stanów Zjednoczonych w Stanach Zjednoczonych”.

Raczej przywilej niż prawo?
Jednak w amerykańskim prawodawstwie obecność imigrantów w USA jest jednak na ogół uznawana za „przywilej” raczej niż prawo, który może zostać cofnięty z pewnych przyczyn określonych w prawie federalnym, na przykład w przypadku popełnienia poważnego przestępstwa. Przedstawiciele administracji Trumpa wielokrotnie argumentowali przed sądem i w publicznych oświadczeniach, że imigracja jest przywilejem, stwierdzając, że rząd federalny ma prawo decydować, którzy cudzoziemcy mogą pozostać w kraju, a którzy muszą go opuścić.
Trudno się dziwić, że mimo konstytucyjnych zabezpieczeń, stali rezydenci i posiadacze wiz są przerażeni szybkością i zaciekłością represji ze strony administracji Trumpa oraz ograniczaniem przez nią prawa do należytego procesu. „Poziom przerażenia, jaki widzę, jest po prostu niewiarygodny” – powiedział o swoich klientach Neil A. Weinrib, prawnik zajmujący się sprawami imigracyjnymi od ponad czterech dekad. „Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. To nowy poziom. To bezprecedensowe i zmienia się każdego dnia, i to nie na lepsze”.
Eksperci prawa imigracyjnego twierdzą, że pogląd, iż wiza lub zielona karta to przywilej, jest generalnie prawdziwy, jednak nie oznacza to, że status prawny migranta opiera się wyłącznie na kaprysach osób sprawujących władzę. Ponadto migranci zatrzymani w trybie imigracyjnym nadal mają prawo do kwestionowania swojego zatrzymania i zebranych przeciwko nim dowodów.
Warto jednak pamiętać, że podczas gdy sądy karne są częścią władzy sądowniczej, sądy imigracyjne są administracyjnymi organami cywilnymi podlegającymi Departamentowi Sprawiedliwości władzy wykonawczej. Oskarżeni o naruszenie przepisów imigracyjnych nie mają takich samych praw, jak oskarżeni o popełnienie przestępstwa. Oznacza to, że oskarżeni w sądzie imigracyjnym nie mają prawa do wyznaczonego adwokata; sądy nie stosują się do federalnych zasad dowodowych dotyczących dowodów z drugiej ręki i nie ma prawa do krzyżowego przesłuchania oskarżycieli.
To wszystko sprawia, że sytuacja prawna imigrantów jest skomplikowana. Sąd Najwyższy ma więc tu wiele do wyjaśnienia.

Jolanta Telega
redakcja@zwiazkowy.com

 

Reklama
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama