Wiceprezydent USA Kamala Harris podczas czwartkowego spotkania wyborczego z Amerykańską Federacją Nauczycieli (AFT) w Houston powiedziała, że Demokraci chcą "zakazu broni szturmowej", a Republikanie "chcą zakazu książek". Podkreśliła, że Amerykanie potrzebują dostępu do opieki zdrowotnej.
W przemówieniu do członków wpływowego związku zawodowego nauczycieli, który jako pierwszy poparł oficjalnie jej starania o nominację na kandydatkę Partii Demokratycznej, Harris skoncentrowała się na polityce gospodarczej, prawach związków zawodowych i konieczności zapewnienia Amerykanom opieki zdrowotnej, na którą ich stać. Skrytykowała Republikanów za odmowę wprowadzenia zakazu broni szturmowej, mimo iż w Ameryce regularnie zdarzają się w szkołach masakry z użyciem takich karabinów - przekazał Reuters.
Przypomniała, że Republikanie "mają czelność mówić nauczycielom, żeby nosili broń w klasach, podczas gdy oni odmawiają przyjęcia zdroworozsądkowych przepisów o bezpieczeństwie broni" - relacjonowała agencja AP.
"My chcemy zakazu broni szturmowej, a oni chcą zakazu książek" - powiedziała wiceprezydent, odnosząc się do rosnącej liczby książek zakazanych przez republikańskie władze w konserwatywnych stanach.
Raport Amerykańskiego Stowarzyszenia Bibliotek (ALA) głosi, że od stycznia do sierpnia 2023 roku władze lokalne, stanowe bądź szkolne zakwestionowały 695 materiałów, zakazano 1915 tytułów. Autorzy raportu zastrzegli, że dane o liczbie książek, które wycofano ze szkolnych bądź publicznych bibliotek, są zapewne bardzo zaniżone, bo ich dokument opiera się na informacjach medialnych lub indywidualnych zgłoszeniach.
Randi Weingarten, szefowa AFT, którzy zrzesza 1,8 mln nauczycieli, powiedziała, że Harris "zenergetyzowała wyścig wyborczy". Kamalę poparła też największa w USA centrala związkowa American Federation of Labor and Congress of Industrial Organizations (AFL-CIO), zrzeszająca około 10 mln pracowników i 60 związków zawodowych, w tym AFT.
Jak skomentował Reuters, wejście Harris do wyścigu wprowadziło nową energię do kampanii wyborczej, która powoli pogrążała się w stagnacji. Cała seria sondaży opublikowanych od niedzieli, kiedy to prezydent Joe Biden ogłosił, że nie będzie się ubiegał o reelekcję, wskazuje, że szanse Harris i Trumpa na wygraną są mniej więcej takie same.
W środę wieczorem były prezydent po raz pierwszy, odkąd Biden wskazał swoją wiceprezydentkę jako najlepszą potencjalną kandydatkę Demokratów w wyborach, zaatakował Harris na swoim wiecu i nazwał ją "radykalnie lewicową wariatką".
Reuters podał też, że osoba z otoczenia Baracka Obamy poinformowała w czwartek, iż były prezydent jest w stałym kontakcie z Harris i wkrótce udzieli jej oficjalnego poparcia.
Uwaga amerykańskich mediów koncentruje się w dużej mierze na tym, kogo Harris wskaże na swego potencjalnego zastępcę, ale i bez tego wątku wiceprezydentka wyparła Trumpa z czołówek gazet i newsów na paskach stacji telewizyjnych - zauważył Reuters.
Agencja podała też, że komisja ds. przepisów Krajowego Komitetu Demokratów (DNC) zaaprobowała plan, zgodnie z którym DNC może formalnie nominować Harris jako kandydatkę partii na prezydenta już 1 sierpnia, a do 7 sierpnia powinna ona ogłosić, kto będzie jej zastępcą. (PAP)