Hokeiści Florida Panthers wygrali na wyjeździe z New York Rangers 3:2 i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą 3-2 w finale Konferencji Wschodniej ligi NHL. Awans do finału Pucharu Stanleya mogą zapewnić sobie w sobotę.
Pierwszą bramkę w Nowym Jorku zdobyli gospodarze, a na listę strzelców wpisali się Chris Kreider (23. minuta). Do wyrównania doprowadził Gustav Forsling (29.), a w połowie trzeciej tercji prowadzenie "Panterom" dał Anton Lndell (51.). Później, gdy Rangers zdjęli bramkarza, do pustej bramki trafił Sam Bennett (59.). Na niewiele zdał się gol w samej końcówce Alexisa Lafreniere'a (60.) na 2:3.
Drużyna z Florydy ma szansę zagrać w wielkim finale po raz drugi z rzędu. W ubiegłym roku przegrała z Vegas Golden Knights 1-4. Wcześniej w decydującej rundzie o Puchar Stanleya grała tylko raz - w 1996 roku, kiedy uległa Colorado Avalanche 0-4.
"Myślę, że doświadczenie z zeszłego roku pomaga. Wiemy, co mamy robić i jakie to jest trudne. Ile wysiłku trzeba włożyć, żeby dotrzeć tak daleko. Dużo się nauczyliśmy" - powiedział Bennett.
"Panterom" będzie szczególnie zależeć na zwycięstwie w sobotę u siebie. Jeśli go nie odniosą, siódmy mecz rozegrają na wyjeździe, w Madison Square Garden.
"Nie ma co gadać. Jesteśmy pod ścianą. Musimy wspiąć się na wyżyny i walczyć o przetrwanie" - powiedział kapitan Rangers Jacob Trouba.
W finale Konferencji Zachodniej rywalizują Dallas Stars i Edmonton Oilers. Po czterech meczach jest remis 2-2.
(PAP)