Koszykarze Dallas Mavericks pokonali na wyjeździe Minnesota Timberwolves 108:105 w pierwszym meczu finałowym Konferencji Zachodniej ligi NBA. Drugie spotkanie - w piątek, również w Minneapolis. Rywalizacja toczy się do czterech zwycięstw.
Gości do sukcesu poprowadził duet największych gwiazd. Najpierw wynik "ciągnął" Kyrie Irving, który do przerwy uzyskał 24 ze swoich 30 punktów. Później sprawy w swoje ręce wziął Luka Doncic - Słoweniec w ostatniej kwarcie uzyskał niemal połowę (15) ze swojego 33-punktowego dorobku.
Także w końcówce to punkty tej dwójki przesądziły o zwycięstwie "Mavs" - Doncic, gdy pozostało 49 s gry, podwyższył prowadzenie na 106:102, a Irving trafił oba wolne siedem sekund przed ostatnią syreną i było 108:104. Później jeszcze Mike Conley rzutem wolnym ustalił rezultat.
"Ciężko zapracowaliśmy na tą wygraną, ale jednocześnie to tylko jedno zwycięstwo, a potrzebujemy jeszcze trzech" – powiedział na antenie stacji TNT Doncic, który podkreślił zasługi Irvinga.
"Bez jego pierwszej połowy, moja udana końcówka mogłaby nic nie dać. Długo trzymał nas w grze. Gdyby nie on do przerwy byłoby pewnie minus 20" - dodał, a Irving wskazał, że to dopiero początek batalii.
"Było ekscytująco i równo. Zapewne cała seria taka będzie" - podsumował.
Ekipa z Dallas pięć poprzednich serii play-off pod wodzą trenera Jasona Kidda zaczęłą od porażek.
W tym wyrównanym meczu, w którym prowadzenie zmieniało się 15-krotnie, Jaden McDaniels był liderem "Wolves" z dorobkiem 24 pkt, a błyszczący w poprzedniej serii przeciw broniącym tytułu Denver Nuggets Anthony Edwards zakończył spotkanie z 19.
"W ataku byliśmy okropni: złe rzuty, straty, brak opanowania. Musimy być też lepsi w kluczowych momentach" - przyznał trener zespołu z Minneapolis Chris Finch.
Na Wschodzie w finale rywalizują Boston Celtics i Indiana Pacers, a pierwszą potyczkę wygrali "Celtowie".
(PAP)