Broniący tytułu koszykarze Denver Nuggets prowadzili 20 punktami, ale ostatecznie przegrali u siebie z Minnesota Timberwolves 90:98 i odpadli z rywalizacji w półfinale Konferencji Zachodniej ligi NBA. Do finału na wschodzie awansowali Indiana Pacers.
Najwięcej punktów dla Timberwolves zdobyli Karl-Anthony Towns i Jaden McDaniels - po 23. Towns miał do tego 12 zbiórek. Skuteczniejsi byli wśród gospodarzy Jamal Murray - 35 pkt oraz Serb Nikola Jokic - 34 pkt i 19 zbiórek.
Na początku trzeciej kwarty ustępujący mistrzowie prowadzili 58:38 i wydawało się, że wszystko idzie zgodnie z planem. Gospodarzy niósł dynamiczny doping kibiców, już zaczynających świętować awans.
Niezrażeni tym Timberwolves dali popis w pozostałej części meczu i z nawiązką odrobili stratę, zwyciężając ostatecznie 98:90, a w rywalizacji play-off do czterech zwycięstw - 4-3.
"Sezon się skończył i to jest trudne. Do diabła z 20 punktami przewagi, sezon jest zakończony" - denerwował się trener pokonanych Michael Malone.
Jak podała NBA, nikt nie odrobił tak dużej straty w siódmym meczu rywalizacji w fazie play-off od sezonu 1997/98.
Timberwolves dotarli do finału Konferencji Zachodniej po raz pierwszy od 2004 roku. W sobotę rozegrają pierwsze spotkanie z Dallas Mavericks.
Na wschodzie o awans do wielkiego finału powalczą natomiast Pacers oraz Boston Celtics. Zespół z Indianapolis wygrał w niedzielę na wyjeździe siódmy mecz z New York Knicks 130:109.
Zwycięzcy zachwycali tego dnia skutecznością. Trafili 67,1 procent rzutów z gry (53 na 79), co jest największym odsetkiem w meczu fazy play-off w historii NBA. Poprzedni rekord należał do Celtics w sezonie 1989/90 - 67 procent (63 z 94).
"Rozegraliśmy dziś świetny mecz. Powiedziałem dziś chłopakom: jeśli wygrywasz siódmy mecz na Madison Square Garden, przeszedłeś do historii. To coś, co bardzo trudno zrobić" - podkreślił trener Pacers Rick Carlisle.
Pacers w trzeciej rundzie play-off grali ostatnio w 2014 roku.
(PAP)