Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 19:43
Reklama KD Market

Hamas kontra Izrael

Hamas kontra Izrael
Palestyńczycy wewnętrznie przesiedleni, którzy uciekli z północnej Strefy Gazy,
na drodze Al Rashid, teraz wracają z południa... (fot. Mohammed Saber/EPA/Shutterstock)

Kiedy premier Izraela Benjamin Netanjahu zdecydował się zaatakować Strefę Gazy – w odwecie za wydarzenia z 7 października ubiegłego roku, w wyniku których zginęło ponad tysiąc Izraelczyków – jednym z publicznie ogłoszonych celów tej akcji było kompletne zlikwidowanie Hamasu. Ta sprawująca władzę w Strefie Gazy organizacja jest powszechnie uważana za formację terrorystyczną. Po sześciu miesiącach wojny cel ten nie został osiągnięty, a wielu specjalistów jest zdania, iż nie zostanie osiągnięty nigdy…

Spory w Hamasie

Hamas jest osłabiony i podzielony, ale nadal w znacznej mierze kontroluje spore połacie Gazy, w tym obszary, w których obecnie koncentruje się większość ludności tego terytorium. W ostatnich dniach widziano „agentów” Hamasu uzbrojonych w pałki pilnujących porządku na ulicach Khan Younis, miasta na południu, z którego siły izraelskie wycofały się zaledwie w zeszłym tygodniu. Bojownicy z Dżabaliji w północnej Gazie wystrzelili rakiety wycelowane w kibuc w Izraelu, przez co dowiedli, że nadal są aktywni i posiadają zdolność operacyjną.

Jak dotychczas niewielu członków najwyższego dowództwa Hamasu odniosło obrażenia, a znaczna część rozległej sieci tuneli pod Gazą pozostaje nienaruszona. Nie zmienia to jednak faktu, iż w kierownictwie Hamasu pojawiają się coraz częściej objawy rozbieżności zdań oraz rozłamów. Istnieją na przykład napięcia między Yahyą Sinwarem, przywódcą Hamasu w Gazie, i przywódcami przebywającymi za granicą, głównie w Katarze i Turcji. W ostatnich tygodniach wybuchły zaciekłe spory na temat akceptowalnych warunków zawieszenia broni i przyszłej strategii Hamasu. Wskazuje się na głęboką osobistą animozję pomiędzy Sinwarem a Khaledem Mashalem, który jest najbardziej znanym przywódcą politycznym Hamasu.

Jeśli chodzi o cywilną ludność Strefy Gazy, obecna sytuacja przypomina do pewnego stopnia podziały, jakie istniały w Warszawie w czasie powstania w 1944 roku. Część Palestyńczyków nadal popiera Hamas, ale znaczna liczba mieszkańców uważa, iż atak tej organizacji na Izrael 7 października spowodował katastrofalne następstwa w postaci zniszczeń, śmierci i głodu. Pod koniec marca Hamas w bezprecedensowy sposób przeprosił za cierpienia spowodowane wojną w Gazie i przyznał, że ludność jest „wyczerpana”.

W długim oświadczeniu opublikowanym na kanale Telegram wymieniono także kroki podjęte przez organizację, by pomóc zwykłym ludziom. Chodzi między innymi o ustalanie niższych cen na podstawowe towary w obliczu gwałtownie rosnącej inflacji oraz konsultowanie się z organizacjami społecznymi, które próbują utrzymać porządek na tym coraz bardziej pogrążonym w anarchii terytorium. W komunikacie powtórzono także uzasadnienie Hamasu dla wojny, która ma doprowadzić do zwycięstwa i wolności Palestyńczyków. Jednak prawda jest taka, iż w obliczu narastającej tragedii humanitarnej nikt w rychłe zwycięstwo nie wierzy.

Natura wroga

Z drugiej strony, początkowy izraelski zamiar całkowitej likwidacji Hamasu niemal na pewno nie zostanie zrealizowany. Benjamin Netanjahu wielokrotnie powtarzał, że zwycięstwo Izraela będzie oznaczać „zmiażdżenie Hamasu”. Jednak pomimo ogromnej siły militarnej demontaż zdolności administracyjnych organizacji, która rządzi Gazą od czasu przejęcia tam władzy w 2007 roku, jest niezwykle trudna.

Izraelscy urzędnicy twierdzą, że jedna trzecia z 40 tysięcy bojowników Hamasu została zabita. Hamas temu zaprzecza i przytacza znacznie niższe liczby ofiar. Niezależne potwierdzenie żadnego z tych twierdzeń nie jest możliwe, ale wielu analityków uważa, że nacisk na liczbę zabitych ujawnił, iż izraelscy stratedzy nie rozumieją natury swojego wroga. Mkhaimar Abusada, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie al-Azhar w Gazie, oszacował, że od jednej piątej do jednej czwartej ludności Gazy można określić jako oddaną Hamasowi i że ich poparcie nie zachwieje się niezależnie od niezadowolenia. Jego zdaniem Hamas będzie kontynuował działalność i pozostanie popularny wśród 2 milionów ludzi.

Poważną stratą dla Hamasu było uśmiercenie Marwana Issy, trzeciego rangą dowódcy w Gazie. Issa stał się celem, kiedy przemieszczał się między podziemnymi bunkrami w obozie dla uchodźców Nuseirat w środkowej Gazie. Po ataku na Issę nastąpiła trzydniowa przerwa w komunikacji, wprowadzona przez dowódców Hamasu zaniepokojonych tym, że szpieg w ich szeregach ujawnił izraelskim służbom bezpieczeństwa kluczowe szczegóły, które umożliwiły atak.

Prawda jest jednak taka, iż po sześciu miesiącach ofensywy w Gazie Izrael nie osiągnął głównego celu, czyli totalnej destrukcji Hamasu. Strategiczna decyzja Izraela o niezatrzymywaniu wojsk na obszarach początkowo oczyszczonych z bojowników Hamasu umożliwiła Palestyńczykom kontynuację niektórych operacji wojskowych na małą skalę. Wysiłki takie są nagłaśniane przez wpływową i nadal funkcjonującą na pełnych obrotach grupę medialną Hamasu, która przez cały czas trwania konfliktu zyskała dla tej organizacji międzynarodowe wsparcie.

Tymczasem według lokalnych władz w Gazie w wyniku izraelskiej ofensywy wojskowej dotychczas zginęło 33 tysiące ludzi, głównie kobiet i dzieci. Nikt nie wie, w jaki sposób konflikt ten może zostać zakończony ani też nikt nie ma żadnego pomysłu na to, co ma się stać z tym terytorium po zakończeniu działań zbrojnych. Pewne jest natomiast to, że Hamas nie zostanie w tej wojnie ani pokonany, ani też zniszczony.

Niektórzy analitycy uważają, że każdy dzień walk skutkuje werbunkiem setek młodych Palestyńczyków w szeregi organizacji terrorystycznej, która prędzej czy później ponownie zaatakuje. Nie można się temu zjawisku dziwić. Młodzi mieszkańcy Gazy w zasadzie nie mają od pewnego czasu nic do stracenia. Skutek jest taki, że przesłanie Hamasu staje się dla nich coraz bardziej atrakcyjne, mimo że to działania tej właśnie organizacji doprowadziły do obecnej tragedii.

Andrzej Heyduk

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama