Były prezydent USA Donald Trump sugeruje równoważność między jego problemami prawnymi i heroizmem Aleksieja Nawalnego - ocenia w środę telewizja CNN. Obecny prezydent Joe Biden ocenił, że nawet śmierć Nawalnego nie skłoniła Trumpa do potępienia Władimira Putina.
CNN komentuje wypowiedź Trumpa w telewizji Fox News, w której były prezydent nazwał śmierć Nawalnego w łagrze "smutną sytuacją" i uznał, że opozycjonista nie powinien był wracać do Rosji. Słowa te były "umiarkowanym" uczczeniem pamięci Nawalnego, zaraz potem Trump znów oznajmił, że jest prześladowany z powodów politycznych - podkreśla CNN, oceniając, że Trump mija się z prawdą.
Jak ocenia stacja, nie ma płaszczyzny, na której można byłoby porównywać Trumpa i Nawalnego - opozycjonistę, który powrócił do Rosji mimo, że wcześniej próbowano go otruć bojowym środkiem chemicznym. Trump, na mocy konstytucji Stanów Zjednoczonych, cieszy się domniemaniem niewinności, ma także prawo do apelacji. "Mimo twierdzeń Trumpa, że jest ofiarą prześladowań, były prezydent jest pociągany do odpowiedzialności zgodnie z rządami prawa" - komentuje CNN.
Biden z kolei próbuje wykorzystać słowa swego poprzednika na temat Nawalnego do silniejszego wykazywania podczas kampanii, iż Trump jest kandydatem nienadającym się do powrotu na urząd prezydenta - odnotowuje CNN. Biden podkreślił, że ani Trump, ani też "inni Republikanie" nie obarczyli Putina winą za śmierć Nawalnego.
Prezydent USA wypowiedział się na ten temat jeszcze przed komentarzem Trumpa w Fox News, odpowiadając na wcześniejsze słowa swego rywala, który oznajmił, że śmierć Nawalnego uzmysławia w jak złym kierunku zmierzają Stany Zjednoczone. "Trump mówi, że śmierć Nawalnego uświadomiła mu, jak zła jest Ameryka (...). Czemu Trump zawsze wini Amerykę? To Putin jest odpowiedzialny za śmierć Nawalnego. Czemu Trump nie może tego wprost powiedzieć?" - oświadczył Biden.
Zdaniem CNN "autorytarne instynkty Trumpa" zbliżają go bardziej, jeśli chodzi o temperament do Putina. Trump chciałby immunitetu chroniącego go przed postępowaniem prawnym i "jego wizja pozbawionej ograniczeń władzy prezydenckiej wydaje się bliższa modelowi rosyjskiemu niż amerykańskiemu" - ocenia stacja. (PAP)