Aleksiej Nawalny przebywał na spacerniaku w czasie obiadu, w kolonii karnej nie działały kamery, a więźniowie nie słyszeli karetek pogotowia – informują rosyjskie media niezależne, wskazując na sprzeczności w oficjalnych doniesieniach o śmierci opozycjonisty.
W myśl oficjalnej wersji Nawalny 16 lutego poczuł się źle po spacerze i niemal od razu stracił przytomność. Na miejsce miała przybyć karetka. Reanimacja nie powiodła się.
Jak przekazuje portal Meduza, według doniesień kilku rosyjskich źródeł (kanałów Baza, Mash, WCzk-OGPU) Nawalny miał się poczuć źle ok. godz. 13 czasu lokalnego. Lekarze mieli stwierdzić zgon o godz. 14.17 czasu lokalnego.
Sam Nawalny relacjonował kiedyś, że spacery w karcerze zaczynały się wcześnie rano; wskazana pora - jak opowiadał - to czas wydawania posiłku.
Projekt Gulagu.net zwraca uwagę na chronologię wydarzeń. Zgodnie z dostępnymi ustaleniami zgon stwierdzono o 14.17, a już dwie minuty później ukazał się oficjalny komunikat służb więziennych. Po kolejnej minucie (14.20) o śmierci opozycjonisty powiadomiły media państwowe - TASS i RIA Nowosti. O 14.23 pojawiła się nieoficjalna informacja, że przyczyną śmierci był oderwany skrzep. Rzecznik Kremla udzielił pierwszego komentarza już 13 minut po śmierci Nawalnego.
Portal Meduza przytacza publikację portalu Nowaja Gazieta. Jewropa, któremu udało się skontaktować z jednym z więźniów. Z jego relacji wynika, że zamieszanie w kolonii zaczęło się w czwartek wieczorem. W piątek w kolonii informacja o śmierci Nawalnego pojawiła się ok. godz. 10. Nie było też w tym czasie karetek pogotowia. Miały się one pojawić dopiero, gdy już wiadomo było, że Nawalny nie żyje.
Ponadto, 16 lutego w kolonii nie działały niektóre kamery - podał projekt Gulagu.net, powołując się na dokumenty, do których dotarł. Nieoficjalne źródło miało poinformować, że dwa dni wcześniej do łagru przyjeżdżali funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), policji politycznej Putina. (PAP