Jasnym jest, że Putin korzysta na współpracy z Koreą Północną - powiedział w środę rzecznik Departamentu Stanu Vedant Patel, pytany przez PAP o efekty przekazanych przez reżim w Pjongjangu rakiet balistycznych, używanych przez Rosji na Ukrainie. Dodał też, że USA bacznie przyglądają się też staraniom Korei Północnej, by pozyskać własne zaawansowane technologie.
Pytany przez PAP o ocenę efektów pozyskania przez Rosję północnokoreańskich rakiet balistycznych, Patel nie wymienił konkretnych przykładów, jednak stwierdził, że współpraca Moskwy i Pjongjangu budzi znaczne obawy USA i powinna też budzić obawy całego świata w kontekście starań o powstrzymanie rozprzestrzeniania broni jądrowej.
"Jeśli chodzi o wydarzenia na Ukrainie, jasnym jest, że Putin jest gotowy, by skorzystać na współpracy z Koreą Północną. Oni nie tylko otrzymują rakiety balistyczne do użytku na Ukrainie, ale też pociski artyleryjskie, więc bacznie się temu przyglądamy" - powiedział rzecznik podczas środowego briefingu prasowego.
Według Waszyngtonu, Korea Północna w zamian za sprzedaż Moskwie rakiet i pocisków stara się o pomoc Rosji m.in. w rozwoju swojego programu rakietowego. Choć Patel nie wymienił konkretnych korzyści, jakie otrzymuje Pjongjang od Rosji, podkreślił, że USA bacznie obserwują starania reżimu Kim Dzong Una o pozyskanie zaawansowanych technologii wojskowych.
Na początku stycznia Biały Dom informował, że Rosja pozyskała od Korei Północnej rakiety balistyczne o zasięgu do 900 km i użyła ich w co najmniej dwóch przypadkach na przełomie grudnia i stycznia. W środę rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby potwierdził, że od tego czasu rosyjskie siły przeprowadziły kolejne ataki z użyciem północnokoreańskich pocisków, choć nie wymienił ich liczby. Według Białego Domu Rosja jest też coraz bliżej pozyskania rakiet balistycznych z Iranu, a do pierwszych dostaw może dojść wiosną br. Współpraca z Moskwą ma pomóc Iranowi w doskonaleniu systemów rakietowych, wojskowej elektroniki, obrony powietrznej, czy satelitów szpiegowskich. (PAP)
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński