Podczas nocnego ataku na cele wspieranego przez Iran ruchu Huti w Jemenie lotnictwo USA i sojuszników uderzyły w ponad 60 celów w 16 lokalizacjach - przekazało w piątek Centralne Dowództwo USA (CENTCOM). Jak dodano, celem były węzły dowodzenia i kontroli, składy amunicji, wyrzutnie, zakłady produkcyjne oraz radary obrony powietrznej.
USA są oddane kluczowym partnerom na Bliskim Wschodzie w obronie przed wspieranymi przez Iran ugrupowaniami zbrojnymi - podkreślono w komunikacie wojska
BBC odnotowała, że siły koalicyjne uderzyły w punkty - z których wcześniej Huti wystrzeliwali drony oraz lotniska, z których prowadzili ostrzał pociskami rakietowymi - zlokalizowane m.in. w stolicy Jemenu Sanie i porcie Al-Hudajda. Jak relacjonuje CNN, sami Huti przekazali, że celami nalotów była leżąca na północ od stolicy baza lotnicza Al-Dailami, okolica międzynarodowego lotniska Al-Hudajda w zachodnim Jemenie, obóz Kahlan na północy kraju, międzynarodowy port lotniczy Taizz, a także lotnisko w rejonie miasta Abbs w północno-zachodnim Jemenie.
Wsparcie dla amerykańsko-brytyjskich nalotów zapewniły Australia, Bahrajn, Kanada i Holandia - przekazał prezydent USA Joe Biden. Amerykański przywódca podkreślił, że ostrzał celów Huti był bezpośrednią odpowiedzią na bezprecedensowe ataki Huti na międzynarodową żeglugę. W oświadczeniu wydanym wkrótce po ataku, brytyjski premier Rishi Sunak zaznaczył, że Londyn zawsze będzie bronić wolności żeglugi i swobodnego przepływu handlu.
Jednak - jak zauważa BBC - Huti pozostają nieugięci tak przed nalotami, jak i po nich. Stacja przypomina, że wspierane przez Iran ugrupowanie było przez lata atakowane w nalotach przez Arabię Saudyjską, jednak nie zmieniły one obranego przez szyickich rebeliantów kursu.
Wspierani przez Iran Huti są jedną ze stron wciąż tlącej się wojny domowej w Jemenie i kontrolują północny zachód tego kraju. Od 19 listopada atakują statki przepływające przez Morze Czerwone twierdząc, że w ten sposób wspierają walczący z Izraelem terrorystyczny Hamas. Deklarują, że ich ataki obejmują statki związane z Izraelem, ale wiele z dotkniętych jednostek nie miało powiązań z tym krajem. W grudniu ub.r. USA i ich sojusznicy stworzyli międzynarodową operację "Prosperity Guardian", która ma zapewnić bezpieczeństwo żeglugi w regionie.(PAP)