Szef Pentagonu Lloyd Austin przeszedł w grudniu ub.r zabieg prostatektomii w związku z wykrytym u niego rakiem prostaty - podał we wtorek resort. Komplikacje po operacji spowodowały, że od 1 stycznia przebywa w szpitalu, lecz według lekarzy jego stan się stale poprawia.
Jak podał w oświadczeniu wojskowy szpital Walter Reed, w którym przebywa amerykański sekretarz obrony, Austin przeszedł zabieg usunięcia prostaty z powodzeniem i został wypisany dzień po operacji.
"Jego rak prostaty został wykryty wcześnie, a jego prognozy są doskonałe" - podkreśliła placówka. Dodała przy tym, że przyczyną ponownego przyjęcia Austina do szpitala był silny ból brzucha i nogi spowodowany infekcją dróg moczowych. Szef Pentagonu miał być nieprzytomny podczas samego zabiegu, lecz zachowywał przytomność przez cały pobyt w szpitalu.
Resort obrony dotąd odmawiał podania powodów hospitalizacji Austina oraz przebytej przez niego operacji. Pytany o przyczyny, rzecznik Pentagonu gen. Pat Ryder stwierdził, że rak prostaty i związana z nim operacja jest "głęboko osobistą" sprawą. Powiedział też, że mimo polepszania się stanu Austina, nie wiadomo jeszcze, kiedy wróci ze szpitala. Podkreślił jednak, że od piątku w pełni wykonuje swoje obowiązki zdalnie ze szpitala.
Sprawa stanu zdrowia szefa Pentagonu wywołała polityczną burzę w Waszyngtonie, bo resort poinformował o niej Biały Dom dopiero po trzech dniach, zaś publikę po czterech dniach po przyjęciu w szpitalu. Biały Dom nie został też poinformowany o samej operacji prostaty. Zarówno Austin, jak i Ryder przyznali, że popełnili błędy i zapowiedzieli dokonanie przeglądu procedur, by zapewnić, że sytuacja się więcej nie powtórzy. Mimo wezwań do dymisji, Biały Dom i Pentagon zaprzeczyły, by rozważały zwolnienie Austina.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)