Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 15:03
Reklama KD Market

Domowa ekonomia

Domowa ekonomia
fot. Depositphotos.com

„Kochane pieniążki, przyślijcie rodzice…” Tfu, oczywiście miało być: „Kochani rodzice, przyślijcie pieniążki…” Z własnego doświadczenia pamiętam, że był to jeden z głównych tematów w listach, czy kartkach wysyłanych do domu z kolonii. Lata minęły i to, co rzeczywiście się zmieniło, to forma przesyłki. Kiedyś pakowało się gotówkę do koperty i wysyłało pocztą, dziś siadamy przed komputerem i robimy przelew. Cała reszta pozostała bez większych zmian i dotyczy zarówno dzieci młodszych, jak i starszych, tych będących na wyjeździe, ale nie tylko.

Czy jesteśmy w stanie uniknąć tego proszenia o pieniądze? Pewnie tak, możemy przecież dać dziecku więcej (choć to wciąż może być za mało), albo… zacząć rozmawiać o finansach.

Finansowe tabu

W Polsce  przez długie lata istniało i myślę, że nadal istnieje tabu dotyczące pieniędzy. Nie rozmawiamy o tym ile zarabiamy, ile jesteśmy w stanie zaoszczędzić, ściśle chronimy te informacje przed wścibskim i zazdrosnym okiem znajomych i sąsiadów. Ta aura tajemnicy okrywa finanse również na płaszczyźnie domowej, bo niejednokrotnie nasi partnerzy nie do końca są świadomi naszych decyzji finansowych, a co dopiero dzieci. 

Tymczasem już lata temu, Maryla Rodowicz śpiewała, że „… to, co nas podnieca, to się nazywa kasa”, która interesuje zarówno starszych, jak i młodszych i choć wiadomo, że pieniądze szczęścia nie dają, to jednak są ważne, aby niejedną potrzebę móc zaspokoić. Pieniądze towarzyszą nam każdego dnia i są nieodłącznym elementem codzienności. Tym bardziej świadome zarządzanie nimi staje się jedną z podstawowych umiejętności, w które warto wyposażyć dziecko na przyszłość.

Kiedy i dlaczego?

Dla niejednego rodzica, pieniądze są atrybutem dorosłych, dlatego też nie wtajemniczają w kwestie z nimi związane, dzieci. Wydają się uważać, że przyjdzie jeszcze na to czas (kiedyś…, za wiele, wiele lat) lub, że dzieci same opanują sztukę zarządzania finansami. W tej kwestii wydaje się być popularne twierdzenie, że: „mnie nikt tego nie uczył i potrafię, więc dziecko też sobie poradzi”.

Warto jednak pamiętać, że czasy się zmieniły i aktualnie znacznie więcej rzeczy, atrakcji kusi zarówno nas, jak i nasze dzieci. Niemal nieustannie jesteśmy przekonywani, że wystarczy coś kupić, aby osiągnąć prawdziwe szczęście, że tylko coś innego zagwarantuje nam spełnienie wszystkich naszych marzeń. Na podobne obietnice, wzbogacone o kolorowe obrazki i ulubionych bohaterów, łase są nasze dzieci, które za chwile zaczynają przekonywać właśnie nas – rodziców trzymających kasę, że muszą to mieć i już nic więcej chcieć nie będą… Znacie to?

Jak?

Im wcześniej zaczniemy z dziećmi rozmawiać o finansach, pieniądzach i domowym budżecie, tym lepiej. W tym wszystkim jest jednak pewna zasada, a mianowicie, dostosujmy komunikat do wieku naszych pociech. Z trzylatkiem nie porozmawiamy raczej o oszczędnościach i planach finansowych, ale możemy pobawić się w sklep, aby pokazać mu, że za niektóre banknoty można kupić więcej niż za inne (różne kolory). Dodatkowo, ciekawą zabawą może być sortowanie monet, czy też banknotów według nominału, aby dziecko zaczęło dostrzegać różnicę.

Nieco starsze dzieci, dość często chętnie towarzyszą nam w zakupach, mając nadzieję, że znajdzie się też coś dla nich. Jest to świetny czas, aby zacząć wtajemniczać je w przygotowywanie listy zakupów, a tym samym w planowanie wydatków. Warto rozmawiać z dziećmi o naszych decyzjach, aby zdawały sobie sprawę, dlaczego kupujemy coś, a z czegoś rezygnujemy, lub odkładamy na kiedy indziej.

Około 6-9 roku życia, w wielu domach, przychodzi czas na pierwsze kieszonkowe. Dzieci dostają w swoje ręce pieniądze, którymi mają gospodarować. Nie ma sensu oczekiwać, że będą robiły to dokładnie tak, jak my chcemy, czy też, że będą podejmowały wyłącznie właściwe decyzje. To cały czas jest okres nauki, a nie ma nauki bez błędów! Chcąc wspierać, możemy pomóc wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów. W tym czasie, ciekawym pomysłem może być propozycja zbieranie na większy cel.

Kolejny etap, to już całkiem poważne finanse domowe, kiedy możemy zaangażować dziecko w podejmowanie większych decyzji finansowych, zarówno tych dotyczących jego własnych potrzeb, jak też tych ogólnorodzinnych. Na razie młody człowiek nie będzie miał decydującego zdania, ale warto umożliwić mu towarzyszenie, przysłuchiwanie się i wyrażenie własnej opinii w kwestii wspólnych wakacji, czy też większych zakupów.

Co ważne…

W mojej opinii, warto rozmawiać z dziećmi o pieniądzach, aby nie urastały one w naszym domu do rangi wielkiego i nieodgadnionego tworu, z którym nie wiadomo do końca co zrobić. Jedną z podstawowych rzeczy w edukacji finansowej jest właściwe nastawienie do pieniędzy, bez fantazjowania i kombinowania. Dzieci powinny wiedzieć, że mogą wyznaczyć sobie pewien cel, na który będą zbierać pieniądze, odkładając część kieszonkowego do świnki skarbonki, ale też szukając okazji do zarobienia (na przykład przez dodatkowe obowiązki). Warto samemu pamiętać i pokazywać dzieciom, że same pieniądze nie wzmacniają naszego szczęścia, ale dzięki nim możemy podróżować, poznawać, realizować pasje… Właśnie w ten sposób kształtujemy nasze życie, wzbogacamy je, aby kiedyś mieć do czego wracać we wspomnieniach.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama