Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 15:31
Reklama KD Market

Kulisy podwodnej tragedii

Kulisy podwodnej tragedii
Titan (fot. Wikipedia)

O tragedii łodzi podwodnej Titan, na pokładzie której grupa turystów usiłowała dotrzeć do wraku Titanica, przez pewien czas było głośno na całym świecie. Gdy początkowa wrzawa ucichła, zaczęły pojawiać się dość bulwersujące informacje nie tylko o samej łodzi, ale również o firmie OceanGate, której dyrektor Stockton Rush znajdował się na pokładzie i zginął wraz z pozostałymi uczestnikami wyprawy…

Katastrofalna implozja

Od czasu katastrofy, w wyniku której śmierć poniosło pięciu ludzi, szefowie OceanGate zawiesili bezterminowo działalność przedsiębiorstwa. OceanGate organizował wycieczki turystyczne, na które pojedynczy bilet kosztował 250 tysięcy dolarów. Celem tych wypraw było schodzenie na głębokość 12500 stóp (3800 metrów) w miejscu, gdzie na dnie Atlantyku spoczywa wrak Titanica. Każdy uczestnik mógł z bliska oglądać szczątki słynnego morskiego liniowca, który zatonął 111 lat temu po zderzeniu z górą lodową.

Rejsy odbywały się na pokładzie jednostki Titan. Była to łódź podwodna o wielkości mniej więcej minivana, która schodziła do głębin w kierunku Titanica przez około godzinę i 45 minut. Jednak 18 czerwca br. kontakt z łodzią nagle urwał się, a potem ustalono, iż doszło do „katastrofalnej implozji”, czyli rozszczelnienia się łodzi.

Od czasu tej tragedii pojawiły się nowe szczegóły dotyczące ostrzeżeń i obaw związanych z bezpieczeństwem łodzi podwodnej firmy OceanGate. David Lochridge, który pracował dla tej firmy jako niezależny wykonawca, wysłał e-mail do innego byłego współpracownika. W liście tym napisał: „Nie chcę być postrzegany jako plotkarz, ale tak bardzo się martwię, że ktoś kiedyś zginie tylko dlatego, że szefowie firmy chcą budować swoje ego”. Dodał, że łódź podwodna była „wypadkiem, który czekał, by się wydarzyć”.

Adresatem jego e-maila był Rob McCallum, zawodowy nurek, który prowadził kilka wypraw do wraku Titanica i w 2018 roku ostrzegł dyrektora Rusha, że łódź podwodna Titan była tak niebezpieczna, iż stanowiła zagrożenie dla zdrowia i życia pasażerów. Inny były pracownik OceanGate wiele lat wcześniej wysłał e-mail do kolegi z pracy, by wyrazić swoje obawy dotyczące wad łodzi podwodnej Titan i stwierdził, że nigdy by do tej jednostki nie wsiadł, nawet gdyby mu za to płacili.

O tragedii Titana wypowiedział się też kanadyjski reżyser i poszukiwacz przygód James Cameron, który w swoim czasie jako pierwszy dotarł na pokładzie batyskafu na dno Rowu Mariańskiego, najgłębszego miejsca na naszym globie. Stwierdził on: „Tragedie Titana i Titanica mają wiele zbieżności, bo w obu przypadkach kapitanowie nie posłuchali ostrzeżeń o niebezpieczeństwie. Kapitana Titanica wielokrotnie ostrzegano o lodzie przed swoim statkiem, a mimo to płynął całą parą naprzód w bezksiężycową noc. Los Titana to bardzo podobna tragedia, w której sygnały ostrzegawcze zostały zignorowane”.

Szokujące ustalenia

Okazuje się, że Titan był pod wieloma względami jednostką prymitywną. Nie miał na pokładzie solidnych instrumentów nawigacyjnych, a sterowanie odbywało się przy pomocy joysticka, bardziej przydatnego do gier komputerowych niż do ryzykownych wypraw podwodnych. Jednak być może nie to jest najbardziej szokujące.

W filmie z 2018 roku, wyemitowanym na kanale OceanGate w serwisie YouTube, Rush nadzorował łączenie tytanowego pierścienia z kadłubem łodzi wykonanym z włókna węglowego. Powiedział wtedy, że klej mocujący oba te elementy był bardzo „gruby”, więc nie przypominał biurowego kleju Elmer’s. – Jest jak masło orzechowe – dodał. Wcześniej w tym samym filmie Rush powiedział, że projekt konstrukcji łodzi jest „dość prosty, a jeśli coś się zepsuje, nie ma zbyt wielu szans na naprawę”.

Już wtedy eksperci i byli pracownicy OceanGate informowali Rusha, że łódź Titan wydawała się zbyt słaba, by oprzeć się ogromnemu ciśnieniu wody na dużych głębokościach. Rush twierdził jednak uparcie, że „innowacyjność” jego jednostki ma zasadnicze znaczenie i że żadnego realnego zagrożenia nie ma. Dziś wiadomo już, że implozja łodzi podwodnej nastąpiła w wyniku utraty szczelności kadłuba.

Dziennikarze ustalili ponadto, że całe okablowanie elektryczne Titana było dziełem studentów Washington State University, których zatrudniono jako stażystów. Jeden z tych stażystów, Mark Walsh, chwalił się w wywiadzie udzielonym przed czterema laty: – Cały system elektryczny to był nasz projekt. Wdrożyliśmy go i działa. Jesteśmy u progu tworzenia historii i wszystkie nasze systemy są na miarę Titanica. To niesamowite.

Reporterzy dziennika The New York Post ustalili dodatkowo, że do pracy przy projekcie okablowania Titana większość ekipy studenckiej zgłosiła się na ochotnika. – Tony mi powiedział: „OK, jesteś zatrudniony” – przyznał Walsh, odwołując się do słów Tony’ego Nissena, dyrektora technicznego OceanGate, który prowadził rekrutację do pracy przy Titanie. Walsh szybko potem awansował i został w końcu zatrudniony przez OceanGate na stałe jako kierownik ds. inżynierii. Tymczasem władze uniwersytetu zaprzeczyły, by miały z pracą studentów cokolwiek wspólnego, a zatem odcięły się od tego projektu.

Trzeba przypomnieć, że ciśnienie wywierane na łódź podwodną Titan było ponad 350 razy większe niż ciśnienie na powierzchni ziemi. W takich warunkach nawet najmniejszy przeciek mógł doprowadzić do katastrofalnej w skutkach implozji. Implozja ta prawdopodobnie nastąpiła w ułamku sekundy. Stało się to tak szybko, że mózg człowieka nie był nawet w stanie zarejestrować tego zdarzenia. Dlatego można przypuszczać, że osoby znajdujące się na pokładzie łodzi zginęły błyskawicznie i w bezbolesny sposób. Niestety prawdopodobnie zginęły również w wyniku ludzkiej bezmyślności.

Krzysztof M. Kucharski

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama