Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 14:25
Reklama KD Market
Reklama

Zimnowojenny ekspres

Zimnowojenny ekspres
(fot. Pixabay)

W latach 1945-1990 brytyjski pociąg wojskowy codziennie podróżował przez kontrolowane przez ZSRR Niemcy Wschodnie do brytyjskiego sektora Berlina Zachodniego. Ze strategicznego punktu widzenia kursy te nie miały większego znaczenia. Jednak ich symbolizm był oczywisty – chodziło o zademonstrowanie Kremlowi tego, iż na mocy powojennych umów alianci z okresu II wojny światowej mieli prawo swobodnego dostępu do „kapitalistycznej wyspy” w NRD…

Niezwykłe przeżycie

Po zakończeniu działań wojennych w 1945 roku Niemcy zostały podzielone na cztery strefy, z których każda była okupowana przez siły francuskie, brytyjskie, amerykańskie i sowieckie. W podobny sposób zostało podzielone miasto Berlin. Trzy zachodnie strefy pozostały pod kontrolą Zachodu, a Berlin Wschodni stał się stolicą NRD. Brytyjski pociąg wojskowy miał swoje początki w tym niepewnym i niebezpiecznym okresie w historii Europy. W tym czasie Brytyjczycy ustanowili kilka tras kolejowych z wybrzeża Morza Północnego przez swoją strefą Niemiec Zachodnich do Berlina, by zaopatrywać stacjonujących tam żołnierzy.

Najbardziej znane połączenie kolejowe nazywało się The Berliner, ale powszechnie używano terminu „zimnowojenny ekspres”. Specjalny pociąg kursował codziennie na trasie z zachodnioniemieckiej miejscowości Bad Oeynhausen do Berlina. Przerwa nastąpiła tylko w latach 1948-49 w czasie sowieckiej blokady miasta, która została przezwyciężona przez „Luftbrücke”, czyli most powietrzny – operację, w ramach której zapewniono niezbędne zaopatrzenie Berlina Zachodniego drogą powietrzną. W latach pięćdziesiątych przystanek końcowy pociągu został przeniesiony na wschód od Bad Oeynhausen do Hanoweru.

Podróż na tej trasie była dość niezwykłym przeżyciem. Przede wszystkim pasażerami mogli być niemal wyłącznie żołnierze brytyjscy oraz ich rodziny. Inni, np. dziennikarze, mogli kupić bilet, ale tylko po uzyskaniu specjalnego pozwolenia, wydawanego przez dowództwo wojskowe. W skład pociągu wchodziło sześć wagonów – trzy pasażerskie, wagon restauracyjny, bagażowy i sztabowy. Nieco zastanawiającym ładunkiem, który przewoził wagon bagażowy, były trzydniowe zapasy żywności dla pasażerów i załogi. To na wypadek, gdyby coś się wydarzyło podczas jazdy pociągu, a ludzie na pokładzie musieliby przeżyć bez pomocy z zewnątrz.

Wagony sztabowe zostały zbudowane w 1967 roku przez Deutsche Waggon und Maschinenbau. Były one przeznaczone dla załogi pociągu i posiadały łóżka piętrowe. Miały pod podłogą generatory diesla, zbiorniki paliwa i podgrzewacze wody. W każdym pociągu znajdowało się trzech uzbrojonych żołnierzy brytyjskiej piechoty. Pasażerowie byli przewożeni standardowymi wagonami I klasy. Na wszystkich oknach widniały napisy „Zakaz używania aparatów i lornetek”, choć przepis ten obowiązywał tylko w czasie przejazdu przez terytorium NRD. Każdy wagon restauracyjny mógł pomieścić 47 gości.

Biesiady na trasie

Chociaż wagony były brytyjskie, lokomotywa używana do tranzytu przez NRD pochodziła z Niemiec Wschodnich. Obsługa wschodnioniemieckiej lokomotywy zawsze składała się z lojalnych i dobrze sprawdzonych ludzi, ponieważ wjeżdżali oni do Niemiec Zachodnich, na stację w Helmstedt, by czekać tam na przyjazd brytyjskiego pociągu, do którego byli potem doczepiani. Z historycznych zapisków wynikach, że żaden z tych ludzi nigdy nie postanowił zostać na Zachodzie.

Pociąg nosił na sobie symbolikę brytyjskiej armii, łącznie z flagami, pod którymi widniał napis Eigentum der Britischen Rheinarmee („Własność Brytyjskiej Armii Renu”). Po starcie z Hanoweru pociąg szybko docierał do granicy RFN z NRD. Po krótkim postoju w Helmstedt wyruszał dalej na wschód i zatrzymywał się na pierwszej stacji w Niemczech Wschodnich, Marienbornie. Tu odbywał się przedziwny ceremoniał, w ramach którego brytyjski oficer kierujący pociągiem wraz z rosyjskim tłumaczem spotykali się na peronie z sowieckim oficerem dyżurnym, który sprawdzał dokumentację pociągu. Sprawdzanie to odbywało się w prowizorycznym baraku, do którego zapraszani byli Brytyjczycy w celu wspólnego wychylenia jednego kieliszka wódki. Jeśli kieliszków było więcej, pociąg był nieco opóźniony, co się podobno dość często zdarzało.

Po przeglądnięciu wszelkich papierów wszystkie drzwi pociągu zamykane były na kłódkę, a skład wyruszał w dalszą drogę do Berlina. Pokonanie następnych 145 mil zabierało 4 godziny. W tym czasie pociąg nigdzie nie stawał i ostatecznie zatrzymywał się na stacji docelowej Charlottenburg w Berlinie Zachodnim. Tam drzwi były otwierane i wszyscy pasażerowie mogli swobodnie wysiąść.

Pasażerowie nie mogli narzekać na brak luksusów, gdyż życie na pokładzie pociągu było celowo ostentacyjne. Znana firma Wagons-Lits zapewniała catering opłacany przez brytyjską armię. Po wieczornym odjeździe ze stacji początkowej serwowano uroczystą kolację z winem, a biesiadowanie kończyło się „portem w Poczdamie”, czyli kieliszkiem porto serwowanym w chwili, gdy pociąg docierał do Poczdamu na obrzeżach Berlina. Natomiast w porannym pociągu wyjeżdżającym z Berlina serwowane było pełne śniadanie angielskie. Wieczorem typowe menu składało się z zupy, polędwicy wołowej, deseru, sera i porto. A wszystko to okraszone dobrymi winami.

Brytyjscy organizatorzy tych kolejowych podróży przez wrogie terytorium chcieli podkreślać, jak tylko mogli, że życie na Zachodnie było zupełnie inne od tego, jakie wiedli obywatele NRD. Zachodni pociąg, ozdobiony brytyjskimi insygniami i przejeżdżający przez sowieckie imperium, był z pewnością niezbyt mile widziany, ale jego istnienie było w pełni usankcjonowane powojennymi porozumieniami. W całej historii tego pociągu nigdy nie doszło do żadnych spięć ani też nikt nigdy nie próbował uciec z NRD na Zachód korzystając z „zimnowojennego ekspresu”.

The Berliner przestał kursować po rozpadzie ZSRR w 1990 roku, a ostatni pociąg wyjechał na trasę 7 lutego 1991 roku. Do dziś istnieją jednak entuzjaści, którzy zbierają na ten temat wszelkie możliwe informacje, kolekcjonują zdjęcia, itd.

Krzysztof M. Kucharski


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama