Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 17:33
Reklama KD Market

Czas zapiąć pasy

Czas zapiąć pasy
(fot. Pixabay)

Wielu specjalistów twierdzi, że pasażerowie samolotów będą musieli w niedalekiej przyszłości liczyć się ze znacznie częstym zjawiskiem tzw. turbulencji, czyli zawirowań powietrza, które potrafią przysporzyć kłopotów nawet największym maszynom odrzutowym. Zwiększenie częstotliwości tych zdarzeń będzie skutkiem zachodzących na naszym globie zmian klimatycznych...

Niespokojne loty

Coraz wyższa temperatura powietrza, która jest konsekwencją zwiększonej emisji dwutlenku węgla, zmienia ruch powietrza i sprawia, że turbulencje są silniejsze i częstsze. Jak wynika z badań przeprowadzonych na University of Reading, silne turbulencje wzrosły o 55 procent w latach 1979-2020. Oczekuje się, że w przyszłości staną się bardziej intensywne, częstsze i będą trwać dłużej. Paul Williams, naukowiec z University of Reading twierdzi, że „powinniśmy inwestować w ulepszone systemy przewidywania i wykrywania turbulencji, by w nadchodzących dziesięcioleciach to wszystko nie przełożyło się na bardziej niespokojne loty”.

Ogromna większość tego rodzaju zdarzeń nie prowadzi do żadnych poważnych następstw. Kapitan British Airways, Steve Allright, twierdzi, że nowoczesne samoloty są niezwykle wytrzymałe, a szkolenie pilotów jest takie, iż są oni gotowi, by odpowiednio zareagować na każdą ewentualność. Z kolei stewardesa linii Virgin Atlantic, Jennie Jordan, mówi, że chociaż pasażerowie mogą być przerażeni turbulencjami, to jeszcze nigdy nie widziała, by ktokolwiek doznał przez to jakichś obrażeń, a lata już prawie dwie dekady.

Naukowcy wymieniają zwykle dwa główne rodzaje turbulencji. Pierwszy jest wywoływany przez silne wiatry blisko ziemi i burze w chmurach niskiego pułapu, a zatem występuje przede wszystkim w pierwszych i ostatnich 30 minutach lotu. Drugi to turbulencje „czystego powietrza” nad chmurami, kiedy wiatry na wysokim poziomie zmieniają tempo bez ostrzeżenia. Turbulencje czystego nieba mogą być szczególnie niebezpieczne, ponieważ w przeciwieństwie do tych pierwszych nie występują w czasie burz i są prawie niemożliwe do wykrycia.

Chociaż zawirowanie powietrza może się zdarzyć w dowolnym momencie, najczęściej występuje ono nad pasmami górskimi i oceanami, takimi jak Atlantyk i Pacyfik. W Europie loty nad Alpami mogą być czasami trudne, a największe zawirowania powietrza występują na trasach do Szwajcarii i Austrii. Trasy długodystansowe, np. do Johannesburga i Durbanu, mogą być „wyboiste”, a atmosfera nad Japonią jest niemal zawsze podatna na występowanie turbulencji.

Zdaniem pilotów lądowanie w dowolnym miejscu w pobliżu równika może być trudne, ponieważ prędkość wiatru szybko się tam zmienia, a burze wybuchają nagle i bez ostrzeżenia. Typowo wakacyjne lotniska, w tym Miami, Orlando i Cancun, mogą sprzyjać zawirowaniom, podobnie jak Bangkok, Hongkong i Singapur. Silne wiatry sprawiają, że lotnisko na Maderze jest trudne dla pilotów, a samoloty często kierują się na pobliską wyspę Porto Santo, czekając na poprawę pogody. Natomiast jeśli chodzi o lotnisko w Atenach, problemy występują tam często w czasie ostatniej fazy lądowania samolotów.

Przy oknie bezpieczniej

Turbulencje mogą się zdarzyć o każdej porze dnia i nocy, ale eksperci są zdania, że loty nocne i poranne mogą być najbardziej płynne. Zmiany temperatury powietrza są mniej ekstremalne po zachodzie słońca, a burze mają tendencję do powstawania pod koniec dnia, a nie na jego początku. Czasami mówi się o tzw. kieszeniach powietrznych, co sugeruje istnienie próżniowych dziur w atmosferze. Jest to określenie błędne, które zostało ukute w celu opisania uczucia nagłego opadania podczas turbulencji. W rzeczywistości nie ma „kieszeni” powietrza, a niezależnie od tego, jak dramatyczne mogą być wstrząsy, samoloty rzadko tracą więcej niż kilka metrów wysokości na burzliwym niebie.

Zwykle meteorolodzy informują pilotów z wyprzedzeniem o złej pogodzie, umożliwiając im zmianę trasy. Istnieją też w miarę skuteczne urządzenia pokładowe, które są w stanie wykrywać niektóre rodzaje turbulencji. Jeśli chodzi o pasażerów, mogą oni uzyskać własne prognozy na stronach internetowych, takich jak turbli.com. Serwis ten skanuje niebo do 36 godzin przed lotem, wyszukuje prognozy burz, przewiduje, czy starty i lądowania będą płynne oraz czy turbulencje będą lekkie, umiarkowane lub silne.

Najważniejszą poradą dla ludzi podróżujących samolotami jest oczywiście zapinanie pasów i pozostawanie w fotelu przez cały czas lotu. Jeśli dochodzi do jakichś obrażeń w wyniku turbulencji, dotyczy to niemal zawsze ludzi, którzy nie mieli zapiętych pasów, spacerowali po kabinie lub przebywali w toalecie.

Osoby często latające samolotami twierdzą, że miejsca w pobliżu środka maszyny gwarantują najbardziej płynny lot, a te z tyłu są szczególnie podatne na wstrząsy. Jednak eksperci twierdzą, że są to niewielkie różnice, zwłaszcza w dużych samolotach, takich jak Boeing Dreamliner czy Airbus A380. Faktem jest natomiast to, że w przypadku turbulencji lepiej jest siedzieć przy oknie, ponieważ wtedy przedmioty w schowkach nad głową nie spadają na pasażera.

Załoga pokładowa ma pewne obowiązki z chwilą, gdy zapala się lampka informująca o konieczności zapięcia pasów. Konieczne jest wtedy oderwanie się od innych obowiązków, by sprawdzić, czy wszyscy mają zapięte pasy. Obejmuje to budzenie śpiących pasażerów, sprawdzanie, czy małe dzieci są przypięte do rodziców, itd. Jeśli napis „zapnij pasy” jest widoczny przez dłuższy czas, załoga może nadal podawać posiłki, ale nie powinna nalewać gorących napojów. Natomiast komunikat pilota o tym, iż załoga powinna natychmiast usiąść i zapiąć pasy, zdarza się wprawdzie rzadko, ale niemal zawsze oznacza, iż samolotem będzie przez pewien czas silnie trząść.

Andrzej Malak

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama