Mężczyzna z Arizony, który spędził prawie trzy dekady w celi śmierci, został zwolniony z więzienia. Barry Jones w maju 1994 roku zawiózł czteroletnią Rachel Gray i jej matkę – jego ówczesną partnerkę – do szpitala, którego personel wkrótce stwierdził zgon dziecka. Śledczy ustalili, że Rachel zmarła z powodu rany szarpanej jelita, która była wynikiem urazu zadanego tępym narzędziem...
Pochopny wyrok
Władze oskarżyły Jonesa o pobicie i zgwałcenie dziewczynki, co doprowadziło do jego aresztowania, osądzenia i skazania na śmierć. Prokuratorzy oparli się na wątpliwej jakości teoriach naukowych. Argumentowali, że istniały przekonujące dowody na to, iż obrażenia Rachel miały miejsce dzień przed jej śmiercią, gdy była ona pod wyłączną opieką podsądnego. Obrońca Jonesa w żaden sposób nie kwestionował tych ustaleń.
Począwszy od 1995 roku Jones pozostawał w celi śmierci w oczekiwaniu na wykonanie wyroku. Jednak odwołał się od werdyktu sądu, co zapoczątkowało skomplikowane procedury prawne. Eksperci ostatecznie znaleźli dowody na to, że śmiertelne obrażenia Rachel miały miejsce przed przedostatnim dniem jej życia, kiedy nie była pod opieką Jonesa, a zatem on sam nie mógł być sprawcą jej śmierci.
W orzeczeniu z 2017 roku sędzia federalny Timothy Burgess stwierdził, że oskarżenie Jonesa było równoznaczne z „pochopnym wydaniem wyroku”. Nakazał zwolnienie więźnia lub ponowne rozpatrzenie sprawy, a sąd apelacyjny podtrzymał tę decyzję. Możliwość egzekucji skazanego lub jego uwolnienia zależała w związku z tym od decyzji Sądu Najwyższego, która zapadła w 2022 roku. Orzeczenie zapadło stosunkiem głosów 6-3, zgodnie z ideologicznymi liniami podziału.
Orzeczenie Sądu Najwyższego zniweczyło nadzieje tych oskarżonych, którzy twierdzą, że nieskuteczny obrońca w procesie na szczeblu stanowym doprowadził do ich niesłusznego skazania. Sędzia Clarence Thomas napisał, że federalny system prawny generalnie zabrania rozpatrywania nowych dowodów w sądach federalnych w sprawach, w których istnieją podejrzenia o to, że wcześniej, na niższym szczeblu, pomoc adwokata była nieskuteczna. Decyzja ta zapadła, mimo że potwierdzono w zasadzie, iż konstytucyjne prawo Jonesa do właściwej reprezentacji prawnej zostało naruszone, ponieważ jego obrońca nie zbadał zeznań lekarzy i niektórych świadków.
Decyzja Sądu Najwyższego oznaczała, że chociaż oskarżeni nadal mogli podnosić zarzut nieskutecznej reprezentacji prawnej, nie byli w stanie przedstawiać nowych dowodów, jeśli nie zostały one udostępnione na szczeblu stanowym. Sędzia Sonia Sotomayor nazwała to w swoim sprzeciwie argumentacją „perwersyjną” i „nielogiczną”. W sumie sprowadza się to do dość absurdalnej sytuacji, w której Jones mógłby zostać ponownie osądzony przez sąd federalny, ale nie miałoby to żadnego znaczenia, ponieważ jego prawnicy nie byliby w stanie zaprezentować nowych danych świadczących o jego niewinności.
Nierozwiązana zagadka
Pomimo orzeczenia Sądu Najwyższego, poważnie ograniczającego możliwość ponownego osądzenia Jonesa, stanowa prokuratura mogła nadal badać tę sprawę, co okazało się mieć kluczowe znaczenie. To, że dziś, po prawie 30 latach, Jones znalazł się na wolności, nie wynika jednak z jego uniewinnienia. Jego obecny obrońca, Cary Sandman, doszedł do porozumienia z prokuraturą, na mocy którego Jones przyznał się do morderstwa drugiego stopnia i został skazany na 25 lat pozbawienia wolności. A ponieważ odsiedział już więcej lat, został automatycznie zwolniony.
Problem polega na tym, że Jones nigdy żadnego morderstwa nie popełnił. Jego przyznanie się do winy motywowane jest tym, iż rzekomo nie szukał on natychmiastowej pomocy dla rannego dziecka, co zakończyło się zgonem. Nie wiadomo jednak, czy nawet wiedział, że życiu małej Rachel coś zagrażało. Ponadto prawną opiekunką dziecka była oczywiście jej matka, a zatem jeśli ktoś wykazał się w tej sprawie czynem lub zaniechaniem potencjalnie kryminalnym, była to właśnie ona, choć to też jest wątpliwe.
Matka Rachel znalazła swoją córkę nieprzytomną w jej łóżeczku i natychmiast poprosiła Barry’ego o zawiezienie jej do szpitala. Zagadką pozostaje to, kto zadał dziecku śmiertelne w skutkach obrażenia. Nie wiadomo też, czy w sprawie tej zostało wznowione śledztwo.
Począwszy od lat 70. Jones jest dwunastym lokatorem celi śmierci w Arizonie, który został oczyszczony z pierwotnych zarzutów. Jednak w więzieniach tego stanu na egzekucję czeka nadal 110 osób i coraz częściej aktywiści domagają się całkowitego zawieszenia wykonywania wyroków śmierci, by można było raz jeszcze zanalizować wszystkie decyzje sądowe. Kara śmierci pozostaje w Stanach Zjednoczonych legalna, ale egzekucje nie są już od dawna wykonywane w 27 stanach, a w 14 kolejnych począwszy od roku 1976 uśmiercono mniej niż 10 skazańców w każdym z nich. W Arizonie w tym samym okresie wykonano 39 egzekucji.
Najbardziej niepokojące jest to, że coraz częściej okazuje się, iż ludzie skazani na śmierć okazują się niewinni, co jest przede wszystkim wynikiem badań DNA, które przed laty nie były dostępne. Przypadek Jonesa jest inny i pod pewnymi względami jeszcze bardziej kontrowersyjny. Barry ma dziś 64 lata i stracił bezpowrotnie najlepsze lata swojego życia tylko dlatego, że jego nadany mu z urzędu obrońca w zasadzie w ogóle nie interesował się jego sprawą i systematycznie ignorował fakty, które mogły zapobiec wydaniu niezwykle surowego wyroku.
Zadziwiające i smutne jest to, że w czasie procesu Jonesa nikt w żaden sposób nie kwestionował tego, co się działo – ani sędzia, ani prokuratura, ani też nikt inny. Wydawać by się mogło wręcz, że chodziło po prostu o jak najszybsze zakończenie sprawy i zapomnienie o niej.
Krzysztof M. Kucharski