Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 18:25
Reklama KD Market
Reklama

Koniec tanich aut

Koniec tanich aut
(fot. Pixabay)

W latach 80. i 90. minionego stulecia zakup nowego małego samochodu w Stanach Zjednoczonych leżał w granicach finansowych możliwości przeciętnej amerykańskiej rodziny. Sporo też było na rynku samochodowym małych pojazdów ze skromnym wyposażeniem, które kosztowały niewiele w porównaniu do średnich zarobków. Te nieduże auta w pełni spełniały swoje zadanie, zapewne z wyjątkiem niesławnego Yugo...

Astronomiczne ceny

Najnowszy pełnowymiarowy, w pełni elektryczny pick-up, model Ram 1500 REV 2025, to niezwykle efektowny pojazd, który może holować nawet 14 tysięcy funtów ładunku. Samochód ten został oficjalnie zaprezentowany w ramach Międzynarodowych Targów Samochodowych w Nowym Jorku, które odbyły się w kwietniu tego roku. Jest tylko jeden problem – pojazd ten w wersji podstawowej kosztuje 58 tysięcy dolarów, a za wersję najbardziej zaawansowaną trzeba zapłacić ponad 100 tysięcy.

Za te same pieniądze można w Milwaukee czy Cleveland kupić skromny dom jednorodzinny. Niestety wszystko wskazuje na to, iż w USA nie tylko nie ma, ale już nigdy nie będzie tanich samochodów. Według najnowszych danych przewodnika dla nabywców aut Edmunds, średnia cena nowego pojazdu wynosiła w ubiegłym roku nieco ponad 47 tysięcy dolarów. Jest to o 30 proc. więcej niż przed pięciu laty.

Ogólnie rzecz biorąc, segment pojazdów w cenie tysięcy dolarów lub mniej skurczył się do 0,3proc. z proc. jeszcze pięć lat temu. Równie zdumiewające jest to, że rynek nowych pojazdów w cenie poniżej tysięcy dolarów zmniejszył się z proc. do 17 proc. Jeśli ktoś w latach 80. kupił sobie nowego Forda Escorta za mniej niż tysięcy, dziś na tego rodzaju okazję nie może liczyć.

Producenci samochodów cieszą się z popytu na pick-upy i SUV-y. Zawdzięczają im rekordowe zyski, a ich ceny są dość astronomiczne. A wszystko zaczęło się od tego, że czołowi producenci zaczęli na serio interesować się pojazdami elektrycznymi, co na początku oznaczało transformację tanich modeli na samochody napędzane bateriami. W ten sposób na rynku zagościł między innymi pojazd Chevy Bolt, który kosztuje nieco powyżej 25 tysięcy. Jego produkcja ustanie pod koniec roku, dlatego że wszystkie amerykańskie koncerny samochodowe zaczną wkrótce oferować samochody elektryczne nowej generacji, które kosztować mają znacznie więcej.

Dziś 60 tysięcy dolarów to normalna cena wywoławcza nowego pojazdu średniej wielkości. W czasie niedawnej wystawy samochodowej w Jacob Javits Center w Nowym Jorku pokazano kilka pojazdów w tzw. klasie klasy subcompact – Toyota Corolla, Honda Civic, Kia Rio, Subaru Impreza oraz Nissan Versa. Innymi słowy rynek ten zasadniczo należy do azjatyckich producentów samochodów, odkąd trzy lata temu wielka amerykańska trójka zrezygnowała z produkcji małych sedanów, by skupić się na bardziej dochodowych SUV-ach i pick-upach.

Fatalne zadłużenie

Problem w tym, że coraz częściej małe samochody nie są kupowane w Stanach Zjednoczonych przez indywidualnych nabywców, lecz przez firmy wypożyczające pojazdy, tzw. floty przewozów biznesowych. Ludzie, którzy mają pieniądze do wydania, ponieważ robią kariery zawodowe, mają stały dochód i dobrą zdolność kredytową, nie kupują Hondy Civic. Kupują największe samochody rodzinne, w tym również takie, które są o wiele za duże na ich realne potrzeby.

Połowa wszystkich nowych pełnowymiarowych samochodów pick-up jest obecnie sprzedawana w cenie ok. 60 tysięcy dolarów (w porównaniu z zaledwie 5 proc. pięć lat temu), podobnie jest z 94 proc. dużych SUV-ów, czyli dzisiejszych samochodów rodzinnych. Stabilne ceny paliw, lepsza ogólna wydajność i wzrost opłacalnych opcji elektrycznych tylko pomogły utrzymać entuzjazm dla większych, droższych samochodów. Są też podobno znacznie bardziej bezpieczne niż małe samochody.

Na wspomnianej wystawie nowojorskiej największe zainteresowanie budziły takie auta jak van Volkswagena ID.buzz (45 tysięcy dolarów), Jeep Wrangler 4xe (55 tysięcy) i Genesis GV80 Coupe 2025 (70 tysięcy). Amerykanie są po prostu gotowi na wydawanie znacznych sum pieniędzy na nowe samochody.

Ma to pewne niezbyt pozytywne konsekwencje. Wysokie ceny samochodów w ogromnym stopniu przyczyniają się do rosnącego zadłużenia gospodarstw domowych w Stanach Zjednoczonych. Kredyty samochodowe są obecnie zasadniczo przyznawane niemal tak jak pożyczki hipoteczne, a niektóre terminy spłat trwają od ośmiu do dziesięciu lat.

Amerykański bank federalny szacuje, że Amerykanie mają 1,55 biliona dolarów zadłużenia z tytułu kredytów samochodowych i co miesiąc zaciągają 62,2 miliarda dolarów nowych pożyczek. W sumie kredyty samochodowe stanowią trzecią co do wielkości część długu konsumenckiego po kredytach hipotecznych i studenckich, a średnia płatność wzrosła do rekordowo wysokiego poziomu 716 dolarów miesięcznie. Może stać się to jeszcze większym obciążeniem, jeśli banki obsługujące te zadłużenia będą nadal upadać.

Co gorsza, niewiele lepiej wygląda sytuacja na rynku samochodów używanych. Średnia cena trzyletniego lub nieco starszego pojazdu to już prawie 28 tysięcy dolarów. Spłaty za takie pojazdy są średnio wyższe niż 500 dolarów miesięcznie, przy czym stopa oprocentowania jest na ogół o dwa punkty wyższa niż w przypadku kredytu na nowy samochód i wynosi średnio 10,26 proc.

Innym skutkiem tego wszystkiego jest to, że dla młodego, średnio zarabiającego mieszkańca miasta coraz częściej o wiele bardziej sensowne jest korzystanie z Ubera niż zaciąganie pożyczki samochodowej, która może szybko doprowadzić go do finansowego krachu. Pomysł posiadania własnego samochodu coraz częściej wydaje się niemal równie nieprawdopodobny jak posiadanie domu.

Andrzej Malak


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama