Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 27 września 2024 18:21
Reklama KD Market
Reklama

Szokujący wyrok

Szokujący wyrok
(fot. Pixabay)

Około godziny 10.00 wieczorem 15 sierpnia 1936 roku Riley i Peggy Drain ucałowali na dobranoc swoje dwie córki – dwunastoletnią Barbarę i piętnastoletnią Dorothy i pojechali na potańcówkę w lokalnym klubie nocnym. Kiedy wrócili kilka godzin później, Peggy zauważyła, że nie świeci się lampa, którą wychodząc zostawiła zapaloną. Zaniepokojeni natychmiast poszli do pokoju dziewczynek. Wkrótce potem spokojną noc przeciął rozpaczliwy krzyk rodziców...

Na tropie mordercy

Piętnastoletnia Dorothy leżała nieruchomo na łóżku, krew sączyła się z głębokiej rany na jej głowie. Nie żyła. Skulona obok siostry dwunastoletnia Barbara była pobita i nieprzytomna. Koroner ustalił, że starsza z dziewcząt została zgwałcona i zabita siekierą. Scena zbrodni była niezwykle podobna do innego brutalnego zabójstwa, które miało miejsce dwa tygodnie wcześniej, zaledwie trzy przecznice dalej. Co więcej, tamtej nocy, gdy zaatakowano Dorothy i Barbarę, dwie kobiety z sąsiedztwa twierdziły, że zostały napadnięte na ulicy przez niskiego, śniadego mężczyznę. Wyglądało na to, że po okolicy grasuje szaleniec.

Policja podjęła szeroko zakrojone poszukiwania. Sprawdzano wszystkich, którzy mogli mieć urazę do któregokolwiek z członków rodziny dziewcząt. Zatrzymywano włóczęgów, imigrantów i podejrzanych wszelkiego rodzaju. Obława objęła ogromny obszar. Jedenaście dni po zabójstwie George Carroll, szeryf z Cheyenne w Wyoming, postanowił przesłuchać młodego mężczyznę kręcącego się bez celu po stacji kolejowej. Nazywał się Joe Arridy. Miał 21 lat, a wzrostem i karnacją przypominał mężczyznę, który napadł na kobiety w pobliżu domu Drainów.

Uwagę szeryfa zwróciło to, iż chłopak powiedział, że przyjechał pociągiem z Pueblo, gdzie zamordowano dziewczynki. Zaczął go przepytywać i choć szybko zauważył jego wyraźne opóźnienie umysłowe, zabrał go do aresztu. Przesłuchiwał Joego przez prawie osiem godzin. Szeryf Carroll zeznał później – z pamięci, ponieważ nie było żadnych notatek, a tym bardziej żadnych świadków przesłuchania – że Arridy dobrowolnie przyznał się do winy.

Jednak w zeznaniach zbyt wiele istotnych szczegółów się nie zgadzało. Mężczyzna początkowo twierdził, że zamordował Dorothy kijem. Dopiero po jakimś czasie zmienił zeznania i stwierdził, że była to siekiera. Jednak nie był w stanie powiedzieć, skąd ją wziął ani podać żadnych szczegółów dotyczących wyglądu domu zamordowanej dziewczynki. Jednak spragniony sławy szeryf Carroll nie zważał na ewidentne nieścisłości.

Joe Arridy urodził się w Pueblo w 1915 roku jako syn syryjskich imigrantów. Rozwijał się dużo wolniej niż inne dzieci. Testy ze szkoły, do której uczęszczał zaledwie przez rok, świadczyły o znacznym opóźnieniu w rozwoju. Dzieciństwo spędził pomiędzy kolejnymi domami dziecka dla umysłowo chorych. Krótko po ukończeniu 21 lat uciekł z jednego z nich. Razem z grupką innych uciekinierów zaczęli włóczyć się pociągami po okolicy, gdzie został aresztowany.

Prawdziwy zbrodniarz

Kiedy szeryf Carroll przesłuchiwał Arridy’ego, w Pueblo aresztowano prawdziwego sprawcę zbrodni. Nazywał się Frank Aguilar i zwrócił na siebie uwagę detektywów w czasie pogrzebu Dorothy. Najpierw długi czas kręcił się przy trumnie, a potem podszedł do ojca dziewczynki i próbował wręczyć mu garść banknotów, aby „pomóc rodzinie”. Aresztowano go, gdy wyszło na jaw, że pracował dla ojca Dorothy i został przez niego zwolniony.

W domu Aguilara policja znalazła wycinki wiadomości o zabójstwach na tle seksualnym w całym kraju i zdjęcia nagich kobiet. W wiadrze, pod szmatami, znajdowała się głowica siekiery z charakterystycznymi nacięciami, które wydawały się pasować do ran zadanych Dorothy. Pobrane od niego skrawki paznokci zawierały niebieskie włókna zgodne z materiałem narzuty w sypialni dziewczynek.

Mimo to policjanci z Pueblo postanowili wybrać się do Cheyenne i przesłuchać również Joego. Przywieźli siekierę znalezioną w domu Aguilara. Zapytany, czy ją rozpoznaje, Joe powiedział, że należała ona do niejakiego Franka. Wielokrotnie zmieniał zeznania, raz twierdząc, że to on jest winny morderstwa, a później, że zbrodnię popełnił wspólnie z Frankiem. Następnego dnia został przewieziony do Pueblo na wizję lokalną, jednak niewiele był w stanie powiedzieć o samym morderstwie.

W trakcie okazania rzekomo rozpoznał Franka Aguilara, o którym w czasie wcześniejszych przesłuchań powiedział mu szeryf Carroll. Frank również plątał się w zeznaniach. Na początku twierdził, że nie zna Joego, po czym zmienił zeznanie i oświadczył, że wspólnie dokonali morderstwa. Na podstawie zeznań szeryfa Carrolla prokurator stanowy przygotował akt oskarżenia nie tylko przeciwko Frankowi Aguilarowi, ale również przeciwko Joe Arridy’emu. Mimo że istniało silne podejrzenie, iż prokurator został zmanipulowany przez szeryfa.

W czasie procesu Joe nie był w stanie odpowiedzieć na najprostsze pytania. Przyznał, że nie wie, co to jest siekiera. Nie znał Dorothy Drain ani Franka Aguilara. Odpowiadał na pytania tak, jak mu sugerowano. Jak zauważył jeden z biegłych psychiatrów, gdyby odpowiednio zadać mu pytanie, przyznałby się nawet do porwania dziecka Lindberghów. Sytuacji Joego nie poprawiły nawet zeznania Barbary, która go nie rozpoznała.

Ostatecznie obaj, Joe Arridy i Frank Aguilar, zostali skazani na karę śmierci. Ława przysięgłych uznała zeznania szeryfa Carrolla za bardziej wiarygodne niż opinie psychiatrów i mocne dowody świadczącego o niewinności Arridy’ego. Joe do końca nie rozumiał, co się dzieje.

W celi śmierci Joe beztrosko bawił się ulubionymi pociągami z innymi więźniami, spokojny i uśmiechnięty. Był ulubieńcem naczelnika więzienia, który niejednokrotnie zabierał go poza mury, aby pobawił się z jego siostrzeńcami. Naczelnik doskonale zdawał sobie sprawę z niesprawiedliwego wyroku i robił wszystko, aby gubernator ułaskawił to duże, łagodne dziecko. Niestety, wyrok utrzymano w mocy.

Z takim samym uśmiechem, z jakim bawił się zabawkami w celi śmierci, szedł do komory gazowej. Został ułaskawiony dopiero w 2011 roku przez gubernatora Billa Rittera, który stwierdził: – Ułaskawienie Joe Arridy’ego nie może cofnąć tego tragicznego wydarzenia w historii Kolorado, jednak w interesie sprawiedliwości i zwykłej przyzwoitości jest przywrócenie jego dobrego imienia.

Maggie Sawicka


1280px-Amanita_phalloides_a1_(1)

1280px-Amanita_phalloides_a1_(1)

Andy-Rain_Spare_EPA_Shutterstock

Andy-Rain_Spare_EPA_Shutterstock

lds-1062893_960_720

lds-1062893_960_720

nissan-1694345_960_720

nissan-1694345_960_720

Rothko_Chapel_Wiki

Rothko_Chapel_Wiki


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama