Maurycy Beniowski już za życia był legendą. O jego czynach opowiadano sobie w komnatach i na dworskich balach. Zaczytywano się w jego pełnych przygód pamiętnikach, które przetłumaczono na osiemnaście języków. Uciekł z rosyjskiego zesłania na Kamczatce. Przemierzył kawał świata: Rosję, Japonię, Chiny, Afrykę, Amerykę Południową i Północną. I został królem Madagaskaru. Zapisał się także w historii szachów. Tego wszystkiego dokonał w ciągu zaledwie 40 lat życia...
Mat Beniowskiego
Z urodzenia był węgierskim szlachcicem. Lecz uważał się za Polaka, co często podkreślał w swoich pamiętnikach. Za udział w konfederacji barskiej, pierwszym wolnościowym polskim powstaniu, został zesłany na Kamczatkę, do małej mieściny Bolszereck.
Tak to miejsce opisał w swoim pamiętniku: „Miasto to jest złożone z pięciuset blisko domów, regularnie pobudowanych, które jedną tylko formują ulicę i są zamieszkane przez Kozaków. Na południe miasta tego, o strzelenie z armaty, widzieć się daje forteca dość regularnie zrobiona, o pięciu bastionach, na każdym po cztery armaty”.
To był kraniec świata zamieszkany głównie przez zesłańców i pilnujących ich Kozaków. Niepodobna było uciec stamtąd, a nawet myśleć o ucieczce. Wokół ocean i tysiące kilometrów bezludnej ziemi. Jednak Beniowski już od pierwszego dnia przybycia na Kamczatkę myślał tylko o ucieczce. Szukał sposobu i pomocników.
Wszechstronnie utalentowany Beniowski, mający ponadto wielki dar zjednywania sobie ludzi, został zauważony przez miejscowego gubernatora, nałogowego i dobrego szachistę. Gubernator wreszcie znalazł godnego partnera do swojej ulubionej gry. To na tym krańcu świata Beniowski wypracował słynne zagranie szachowe, zwane później matem Beniowskiego. Do dzisiaj zachwycają się nim szachiści. Polega on na tym, że gracz pozwala przeciwnikowi zbić hetmana, za to daje mu mata samym koniem.
Beniowski stał się domownikiem gubernatora. Jego dzieci uczył języków obcych i gry na pianinie. Rozkochał w sobie córkę gubernatora, Afanasję. A przy tym bez przerwy kombinował, jak uciec z Kamczatki. Jako ulubieniec gubernatora mógł łatwiej poznawać innych zesłańców. Spośród nich wybierał tych, którzy nadawali się do pomocy w zorganizowaniu spisku, jaki poprzedziłby ucieczkę. Bo z Kamczatki nie dało się uciec na piechotę w kilka osób.
Wielka ucieczka
Wśród zesłańców było wielu Rosjan skazanych na wieloletnie wygnanie na wschód. Między innymi Baturin, skazany za próbę zamachu na carycę Katarzynę II. Oni też marzyli o ucieczce. Beniowski ich marzenia przemienił w czyn. W końcowej fazie spisku, gdy niemal wszystko było już gotowe, gubernator dowiedział się o planach Beniowskiego. Ruszył z Kozakami, aby go aresztować. Jednak Afanasja w ostatniej chwili uprzedziła o tym swojego kochanka.
W maju 1771 roku spiskowcy opanowali Bolszereck, wraz z fortem. Na pokładzie zdobycznego okrętu skarbowego Święty Piotr i Paweł opuścili Kamczatkę. Na pokładzie było około 90 zesłańców i dziewięć kobiet, wśród nich Afanasja. Zaczęła się brawurowa morska epopeja, której szczegóły można odtworzyć na podstawie pamiętników Beniowskiego. Głód, bunt załogi, lądowanie na bezludnej wyspie, na której zesłańcy chcieli pozostać na zawsze, bo żyły tam zwierzęta i była słodka woda.
Uciekinierzy, płynąc wzdłuż Wysp Kurylskich i Japonii, dotarli najpierw do Tajwanu, a później do Makau na chińskim wybrzeżu. W Makau Beniowski sprzedał statek i zdobyte w czasie podróży futra. Wielu jego towarzyszy zmarło w czasie ucieczki, niektórzy postanowili zostać w Chinach. On sam wsiadł na statek kupiecki i wyruszył do Francji. W czasie półrocznej podróży poznał Madagaskar. Ta piękna wyspa zawładnęła jego wyobraźnią.
Tymczasem o udanej ucieczce z Kamczatki zaczęło być głośno w świecie. Dotąd taki wyczyn nikomu się nie udał. Nazwisko Beniowskiego stało się znane. Do tego dochodziły jeszcze opowieści o odkryciu przez niego nowych lądów i szlaków morskich.
W epoce budowania potęg kolonialnych taki zuchwały obieżyświat był dobrze widziany przez władców. Beniowski został przyjęty do francuskiego wojska w randze pułkownika. Tyle opowiadał o Madagaskarze i jego bogactwach, że król Ludwik ustanowił go dowódcą wyprawy, która miała skolonizować tę wyspę.
Król Madagaskaru
Mieszkańcy Madagaskaru, waleczny lud Malgaszów, nie przyjął Francuzów z otwartymi ramionami. Doszło do wielu zbrojnych potyczek. Ale w końcu Beniowski podporządkował sobie wyspę. Budował forty i wytyczał drogi. W przeciwieństwie do innych kolonizatorów nie akceptował handlu niewolnikami. A to był najbardziej intratny interes w Afryce. Francuzi z sąsiednich wyspiarskich kolonii – Mauritusa i Reunion – słali do Paryża donosy, skarżąc się na polskiego zarządcę Madagaskaru.
Tubylcom z czasem spodobały się rządy Beniowskiego. Był twardy, ale sprawiedliwy. Za niegodziwości potrafił ukarać także białego człowieka. Po trzech latach Malgasze obwołali go swoim królem. Wyniesienie do tej godności odbyło się z wielką pompą. Korowody tancerzy, rytualne zabicie kilkudziesięciu byków, braterstwo krwi z malgaskimi wojownikami. Beniowski ujął Malgaszów także tym, że zwracał się do nich w miejscowym języku. Tego żaden Francuz nie potrafił.
35-letni król Madagaskaru popłynął do Francji. Źle to sobie wykalkulował. Może myślał, że dzięki sukcesowi, jakim było podporządkowanie sobie ogromnej wyspy, stanie się równym partnerem dla króla Ludwika XVI? Lecz Francuzi, zrażeni niezależnością Polaka, odsunęli go od zarządzania Madagaskarem. Król pozostał bez swojego królestwa.
Zabłąkana kula
Poszukując nowych protektorów, Beniowski popłynął do Stanów Zjednoczonych. Podczas bitew w konfederacji barskiej poznał Kazimierza Pułaskiego, który później udał się do Ameryki i walczył o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Dzięki tej znajomości Beniowski mógł dotrzeć do wpływowych ludzi w Nowym Świecie. Zaproponował, aby Stany Zjednoczone zawładnęły Madagaskarem i jego uczyniły tam gubernatorem. Rozmawiał o tym, przy partii szachów, z samym Benjaminem Franklinem. Jednak władze amerykańskie nie były zainteresowane Madagaskarem. Tylko kilku finansistów amerykańskich, licząc na przyszły zysk, wyekwipowało dla Beniowskiego statek i sfinansowało wyprawę na Madagaskar.
Pięć lat nie było Beniowskiego na Madagaskarze. W tym czasie wiele się zmieniło. Kwitł handel niewolnikami. O dawnym królu mało kto pamiętał. Jego zwolennicy zostali wymordowani lub sprzedani na plantacje. Beniowski ze swoją załogą zdołał opanować jeden z fortów na wyspie. Może i znalazłby nowych sprzymierzeńców wśród tubylców, którzy nienawidzili Francuzów, gdyby nie zginął w jednej z potyczek z żołnierzami francuskimi. Dosięgła go zabłąkana kula.
Od czasu, kiedy po 1960 roku Madagaskar stał się niepodległym państwem, Beniowski jest uważany tam za bohatera. Pośród Malgaszów przetrwała legenda o Długim Białym Człowieku, który bronił ich przed Francuzami i zginął jako król w bitwie o wolny Madagaskar. Nad oceanem stoi pomnik Beniowskiego. Jedna z ulic w stolicy Madagaskaru, Antananarywie, nosi imię Maurycego Beniowskiego.
Ryszard Sadaj