Napadał, torturował, gwałcił i zabijał. Guy Georges był jednym z najbardziej niebezpiecznych seryjnych morderców we Francji od czasów II wojny światowej. W latach 90. terroryzował Paryż, zabijając bezlitośnie kolejne młode kobiety. Na swe ofiary polował w okolicach dawnego paryskiego więzienia. Dlatego zyskał przydomek „Bestii z Bastylii”…
Narcyz i psychopata
Urodził się 15 października 1962 roku. Był niechcianym dzieckiem Francuzki Hélène Rampillon i czarnoskórego amerykańskiego żołnierza, George’a Cartwrighta. Porzucony zaraz po narodzinach, Guy wczesne dzieciństwo spędził w sierocińcu. Najpierw trafił do rodziny zastępczej. Potem adoptowany, zamieszkał w kolejnym domu wraz z dwanaściorgiem dziećmi. Jeanne Morin została jego przybraną matką nie z powołania. Miała do wyboru: adoptowanie dzieci albo praca w fabryce. Z małżonkiem uznali, że łatwiej będzie zajmować się „kolorowymi” sierotami.
Mąż Jeanne, brygadzista w fabryce mleka w proszku, mruk z natury, utrzymywał w domu wojskową dyscyplinę przy pomocy pasa. „Mały negrillon”, jak nazywali Guya mieszkańcy wioski, od najmłodszych lat zachowywał się agresywnie wobec przyszywanego rodzeństwa. Jako 14-latek próbował udusić swoją upośledzoną umysłowo siostrę. Dwa lata później zaatakował żelaznym prętem kolejną, także próbując ją dusić. Po tym zdarzeniu Jeanne oddała chłopaka z powrotem do sierocińca.
Odrzucony, w depresji i pełen nienawiści stał się wkrótce młodocianym przestępcą. Psychiatrzy zdiagnozowali go jako „narcystycznego psychopatę”. Guy Georges zamordował łącznie co najmniej siedem kobiet, kilkunastu zgwałconym przez Bestię udało się uciec. Wszystkie były atrakcyjne, wiele z nich to studentki. Najmłodsza miała 19, najstarsza 33 lata.
Polowanie podniecało go nie mniej niż samo zabijanie. Potrafił godzinami tropić swoją ofiarę, potem zaczajał się i atakował znienacka. Mordował zawsze podobnie – dźgał nożem i powoli dusił. Z rozkoszą przyglądał się, jak gaśnie życie w oczach młodych kobiet. Odczuwał chore podniecenie, gdy umierały. Tak rozładowywał gniew wzbierający w nim od dzieciństwa.
Rozboje i gwałty
Pierwszy raz do aresztu trafił w 1979 roku po tym, jak próbował udusić dziewczynę na parkingu. Ponieważ było to wówczas jego jedyne przewinienie, wypuszczono go na wolność już po tygodniu. Rok później napadł na dwie kobiety. Jedną z nich dźgnął nożem w twarz. Obie przeżyły. A on znów trafił do więzienia, tym razem na rok. Zaraz po wyjściu wraz ze znajomym przeniósł się do Paryża.
Pierwsze miesiące w stolicy Francji Guy spędził na kradzieżach i rozbojach, dużo też pił. Miesiąc po swych 19. urodzinach, w listopadzie 1981 roku, zaatakował ponownie. Tym razem włamał się do mieszkania swojej sąsiadki, gdy ta wracała do domu. Zgwałcił ją, dźgnął nożem i krwawiącą zostawił na pewną śmierć. Nathalie C. przeżyła cudem. Pół roku później na parkingu zwabił do samochodu Violette K., którą również zgwałcił, pociął nożem i próbował udusić. Kobiecie udało się uciec, powiadomiła policję.
Guy został aresztowany, po czym skazano go na 18 miesięcy więzienia. Wyszedł warunkowo już po ośmiu. I od razu napadł z nożem i zgwałcił następną kobietę. Tym razem skazano go na 10 lat więzienia. W styczniu 1991 roku, po siedmiu latach odsiadki, w nagrodę za dobre sprawowanie został warunkowo wypuszczony na dzienną przepustkę. Musiał jednak wracać na noc za kraty.
Zbrodnia na przepustce
24 stycznia nie pojawił się w więzieniu. Tego wieczoru zamordował po raz pierwszy. 19-letnia Pascale E., atrakcyjna studentka Sorbony, wracała na piechotę do domu ulicami wschodniej części Paryża. Georges złapał ją, gdy otwierała drzwi swojego mieszkania. Trzymając nóż przy jej gardle, wciągnął do środka. Tam związał i brutalnie zgwałcił. Kopnęła go, krzycząc: – I co teraz? Zabijesz mnie?! Poderżnął jej gardło i przyglądał się spokojnie, jak umiera. Potem umył ręce w zlewie, dopił jeszcze piwo i wyszedł.
Tydzień później, jakby nigdy nic, wrócił do więzienia z przepustki. W kwietniu 1992 roku zwolniono go ostatecznie. Minęło zaledwie 20 dni i napadł w podziemnym garażu na kolejną ofiarę. Kobiecie udało się jednak uciec.
George zaczął atakować coraz częściej. W 1994 roku napadł na siedem kobiet. Zabił cztery z nich. W styczniu na parkingu zgwałcił i zabił Catherine R., sześć dni później jego ofiarą stała się prezenterka radiowa Annie L., którą po gwałcie zamordował na tarasie jej domu. 8 listopada w garażu zgwałcił i zabił Elsę B., a 10 grudnia zamordował 33-letnią holenderską architektkę Agnes N., w jej domu.
Zabójstwa wywołały panikę wśród mieszkańców Paryża. Mimo szkiców policyjnych nie udawało się złapać mordercy. Tymczasem on atakował dalej. W 1995 roku w czerwcu zgwałcił i zabił Élisabeth O., w lipcu – studentkę psychologii Hélène F. Kilku kolejnym ofiarom udało się uciec. 19-letnia Magalia S. nie miała jednak szczęścia. Zginęła 23 września 1997 roku. Ostatnią swoją ofiarę, sekretarkę Estelle M., Guy zgwałcił i udusił 16 listopada.
Wielka obława
Na początku 1998 roku na miejscu, gdzie zamordowano dwie kobiety, policja odkryła ślady DNA należące do Guya Georges’a. Zorganizowano jedną z największych obław w historii Francji. Przeszukiwano Paryż ulica po ulicy, szczególnie okolice Bastylii. Po 3 miesiącach 26 marca 1998 roku „Bestię” złapano w końcu w pobliżu stacji metra Blanche. W areszcie Georges przyznał się do niektórych morderstw. Potem twierdził, że jest niewinny.
W grudniu 2000 roku tuż przed rozpoczęciem procesu próbował jeszcze uciec z aresztu, przecinając kraty celi, ale został złapany. W 2001 roku za siedem morderstw i 20 gwałtów skazano go na dożywocie z możliwością warunkowego zwolnienia po 22 latach. Pod koniec procesu Guy oświadczył: – Nigdy nie opuszczę więzienia; możecie żyć w spokoju. Jak dotąd jest wierny obietnicy. Wielu Paryżan obawia się jednak, że któregoś dnia może zmienić zdanie.
Joanna Tomaszewska