Ostatnio usłyszałam opinię, że współczesna młodzież nic sobą nie reprezentuje. Siedzą tylko przed ekranami i grami, które powodują, że przestają myśleć. Na domiar złego niczego się od nich nie wymaga, bo współczesna edukacja również „zeszła na psy”…
Posłuchałam przez chwilę tego wywodu i doszłam do wniosku, że są to słowa człowieka, któremu trudno pogodzić się z tym, że czas mija, a ludzie się zmieniają. Pierwsze skojarzenie które miałam to: : „Ach ta dzisiejsza młodzież…”, wypowiadane z dezaprobatą przez starsze kobiety kiedy zauważają coś, co nie pasuje do ich wzorców.
Czy zatem współczesna młodzież rzeczywiście jest taka zła i nic dobrego ją nie czeka? Chciałabym dziś przyjrzeć się nieco bliżej temu poglądowi.
Cykl cywilizacyjny
Niektórzy twierdzą za G. Michaelem Hopfem, że: „ Trudne czasy tworzą silnych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy” i wieszczą rychły koniec cywilizacji zachodniej. W podobnym tonie, wypowiadane były przytoczone przeze mnie słowa, od których dziś zaczęłam.
Z jednej strony coś w tym jest. Badania prowadzone współcześnie pokazują, że dzisiejsza młodzież osiąga między innymi słabsze wyniki sportowe niż kiedyś. Dodatkowo, jest mniej zaradna i ma większe problemy z poradzeniem sobie w trudnych sytuacjach. Młodzi ludzie nie muszą myśleć i kombinować, jak sobie z czymś poradzić, jak coś naprawić, bo przecież można to wymienić na lepszy i/lub nowszy model. Tym jeszcze młodszym natomiast, z pomocą biegną natychmiast rodzice. Można zatem powiedzieć, że w taki właśnie sposób, niemal niepostrzeżenie, nadchodzą trudne czasy, w których większość nie będzie potrafiła sobie poradzić. Dzieje się tak, ponieważ „dobre czasy” nie są wymagające, co w jakiś sposób może rozleniwiać ludzi. Przykładem może być na przykład brak schronów na wypadek wojny, w nowym budownictwie. Nie były przewidywane, bowiem wojny mieliśmy mieć już za sobą…
Powyższa teoria choć ciekawa i być może na rękę wszystkim fatalistom, ma na szczęście też drugą stronę medalu. Społeczeństwo nie jest przecież jednolitą masą, jednakowych ludzi. Każdy z nas jest inny. Znajdą się zatem jednostki mało samodzielne, niewyspecjalizowane, poddające się już przy drobnych trudnościach. Jednocześnie, tuż obok nich odnajdziemy ludzi silnych, walczących, zaradnych i odpowiedzialnych.
Dla mnie wspomniany cytat jest swego rodzaju informacją, ostrzeżeniem, również dla nas – rodziców, abyśmy podeszli do wychowania naszych pociech na poważnie, zamiast myśleć, że jakoś to będzie.
Wzory
Myślę tutaj przede wszystkim o rodzicach i nauczycielach. Kolejne pokolenie bowiem nie wyrasta na ogródkowych grządkach, czy też nie przechowuje się w próżni. To właśnie my rodzice i poniekąd też nauczyciele, jesteśmy za nie odpowiedzialni.
Bardzo łatwo mieć pretensję do dzieci, ze są inne niż byśmy chcieli, że są inne niż my w ich wieku. Zapominamy jednak o tym, że mają one zupełnie inne doświadczenia i do innych warunków przychodzi im się dostosować. Jest w tym wszystkim jeszcze jedna, niezwykle ważna kwestia, a mianowicie, my jesteśmy zupełnie innymi opiekunami niż nasi rodzice, więc dajemy naszym maluchom zupełnie inne wzory.
Nie chcę tutaj w żadnym wypadku twierdzić, że przykład wcześniejszych pokoleń był dobry, a nasze jest kiepski, czy odwrotnie. Te wzory są zupełnie inne. I rzeczywiście, rodzice z doświadczeniami wojennymi mogą być nadopiekuńczy i podchodzić do wielu rzeczy z obawą. Rodzice czasów dobrobytu natomiast, są w stanie zaspokoić wszelkie dziecięce potrzeby, szczególnie te materialne, ale czy również emocjonalne?
To, co warto na pewno podkreślić, to fakt, że zachowania naszych dzieci nie są wyłącznie ich zasługą, czy winą. Wielką wagę odgrywają rodzice i nauczyciele, dlatego też warto podchodzić do tego zadania odpowiedzialnie, zamiast zdawać się na ślepy los. Nie zawsze ta rola jest dla nas łatwa i niejednokrotnie zdarza nam się błądzić. Warto wtedy pamiętać, że najlepszym drogowskazem zawsze jest miłość!
Nowe, ale…
Ostatnio moja córka znalazła książkę o wróżkach, gdzie jednym z bohaterów było „Nieznane”. Przez mieszkańców zamkniętej osady, postrzegane było Ono jako zagrażające, niebezpieczne, co przy każdej nadarzającej się okazji, mocno podkreślał najważniejszy w wiosce – Kapłan. Jednocześnie, warto zauważyć, że los obdarzył Kapłana córką, która nikomu nie wierzyła na słowo i chciała wszystko sprawdzić. Kiedy zatem stanęła oko w oko z Nieznanym, okazało się, że skrywa Ono również przygodę, radość i nowe szanse.
Piszę o tym, ponieważ nasi rodzice, a niekiedy i my również patrzymy na współczesną młodzież, dostrzegając wiele problemów i zagrożeń. Tak, dzisiejsza młodzież jest inna niż my, co więcej, posługuje się nieco innym językiem, ale jest też ciekawa. Może więc zamiast skreślać ich na samym początku, narzekać i krytykować, warto się zainteresować i lepiej poznać…? Być może przy okazji uświadomimy sobie, że ich życie wcale nie jest takie proste, jak nam się wydaje. Są niemal na każdym kroku wystawieni na ocenę, krytykę i nie tylko w zamkniętym gronie, ale tą publiczną. Radzą sobie z wieloma wyzwaniami, więc zamiast krytykować, wspierajmy i mądrze wychowujmy!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!