Laurie Nowak – kandydatka do Senatu stanowego Illinois polskiego pochodzenia z okręgu 24 w powiecie DuPage spotkała się w środę 2 listopada z Frankiem Spulą, prezesem Kongresu Polonii Amerykańskiej (Polish American Congress) i Związku Narodowego Polskiego (Polish National Alliance), wiceprezesem ZNP-PNA Stevem Tokarskim, sekretarz krajową ZNP-PNA Alicją Kuklińską i przedstawicielami „Dziennika Związkowego”.
„Dziennik Związkowy”: W naszej rozmowie często podkreśla Pani swoje polskie pochodzenie. Proszę opowiedzieć, jakie znaczenie ma dla Pani polskość?
– Jestem stuprocentową Polką. Oboje moi rodzice mają polskie pochodzenie. Polskość jest dla mnie synonimem ciężko pracujących ludzi. Ludzi, którzy kochają wolność i którzy chcą zrobić coś dla innych. Pochodzę z rodziny, w której wszyscy od zawsze ciężko pracowali i dzięki tej pracy odnosili sukcesy. Uważam, że to wspólna cecha wielu polskich rodzin.
Pani polskość to jednak nie tylko polskie nazwisko i geny. Czy angażuje się Pani w życie polonijnych organizacji?
– Tak. Od wielu lat blisko współpracuję z Legionem Młodych Polek. Wiele lat temu byłam debiutantką na Balu Amarantowym. W tym roku brałam udział w organizowanej przez Legion akcji pomocy ofiarom rosyjskiej agresji na Ukrainę. Dzięki Legionowi oraz Muzeum Polskiemu w Ameryce udało mi się też odwiedzić Polskę. Było to wspaniałe przeżycie.
Mimo młodego wieku ma Pani bardzo bogate doświadczenie zawodowe i polityczne. Proszę opowiedzieć o Pani dotychczasowej karierze.
– W 2012 roku zostałam wybrana do rady powiatu DuPage, Byłam wtedy najmłodszą kobietą zasiadającą w radzie. Byłam wiceprzewodniczącą komisji do spraw środowiska, ale pracowałam w wielu innych komisjach. Wcześniej pracowałam przy kilku kampaniach wyborczych. Pozwoliło mi to poznać politykę od środka. Posiadam również bogate doświadczenie w instytucjach non-profit oraz w sektorze prywatnym.
Dlaczego zdecydowała się Pani kandydować w wyborach do Senatu stanowego?
– Bardzo leżą mi na sercu sprawy związane ze środowiskiem naturalnym i prawami człowieka. Dostrzegam jednak wiele innych palących problemów, przed jakimi stoi Illinois. Chcę pomóc w ich rozwiązywaniu. Jestem otwarta na współpracę i dialog z przedstawicielami obu partii politycznych. Najważniejsze jest dobro mieszkańców naszego stanu.
Jakie są według Pani najważniejsze problemy, z którymi mierzy się dziś Illinois?
– Jest ich mnóstwo. Wysokie podatki od nieruchomości są dużym problemem. Mamy mnóstwo do zrobienia, jeśli chodzi o nasz system edukacyjny i poprawę bezpieczeństwa. Bardzo zależy mi na poprawie sytuacji seniorów mieszkających w Illinois. Musimy też poprawić sytuację klasy średniej – ludzi, którzy pracują najciężej i niestety ponoszą największe koszty.
Na liście wyborczej figuruje Pani jako demokratka, ale wszędzie podkreśla Pani swoją partyjną niezależność. Dlaczego to takie ważne?
– Nie jestem osobą, która pozwoli się podporządkować partyjnym interesom. Nie pozwolę sobie, żeby głosować zgodnie z linią partii, a wbrew interesom moich wyborców. Ja chcę słuchać głosów wszystkich mieszkańców mojego dystryktu, niezależności od ich przynależności partyjnej. Chcę szukać kompromisu i współpracować ze wszystkimi, którzy chcą pracować dla dobra Illinois.
Jakie jest Pani stanowisko w sprawie ustawy SAFE-T Act?
– Uważam, że ustawa ta zawiera wiele dobrych zapisów i stara się rozwiązać ważne problemy. To, czy ktoś trafi do więzienia, czy nie, nie powinno zależeć od zasobów jego portfela – od tego, czy stać go na zapłacenie kaucji. Wszyscy powinni być równi przed prawem. Z drugiej jednak strony doskonale rozumiem liczne wątpliwości mieszkańców naszego stanu, którzy się z nią nie zgadzają. Uważam, że powinniśmy wypracować lepsze rozwiązania niż te zawarte w SAFE-T Act. Dziś zagłosowałabym przeciwko tej ustawie w jej obecnej postaci, ale chciałabym, żeby kwestie, które ta ustawa stara się rozwiązać, były kiedyś zaadresowane w inny, lepszy sposób. Taki, który uzyskałby większą aprobatę społeczeństwa.
Dziękujemy za rozmowę.