Dane zebrane przez ONZ wskazują, że od czasu objęcia urzędu prezydenta USA przez Joe Bidena ponad 1000 osób poniosło śmierć, próbując nielegalnie dostać się do USA z Meksyku, a skala zjawiska może narastać – poinformowała w poniedziałek agencja Associated Press.
Według lekarzy i prawników polityka zapoczątkowana przez Donalda Trumpa zbiera coraz bardziej krwawe żniwo.
W okresie od stycznia do czerwca bieżącego roku zanotowano 1,7 miliona prób przedostania się na drugą stronę. To rekord. Prezydent Biden nie jest w stanie skończyć z polityką zapoczątkowaną przez swojego poprzednika, polegającą na przymusowym wydalaniu schwytanych nielegalnych migrantów. Przepisy, które wprowadzono za prezydentury Trumpa uniemożliwiają ubieganie się o azyl. Migranci są wydalani za granicę, skąd po pewnym czasie znów próbują dostać się do USA.
Urząd Celny i Ochrony Granic (U.S. Customs and Border Protection, CBP) przyznał, że odnotowuje się „wzrost liczby zgonów, lecz obwinia o to organizacje przemytnicze, które „bez szacunku dla ludzkiego życia” porzucają migrantów w odległych i niebezpiecznych miejscach.
Po zmianach prawnych zatwierdzonych w ubiegłym roku CBP zmieniła zasady liczenia ofiar śmiertelnych wzdłuż granicy i obecnie uwzględnia tylko tych, którzy umierają w areszcie, podczas zatrzymania lub gdy agenci CBP są na miejscu. Według agencji w roku podatkowym 2021 było 151 takich zgonów.
Niektórzy migranci, którzy umierają, nigdy nie zostają odnalezieni ani zidentyfikowani. Ciała odkryte przez CBP lub inne osoby nie są obecnie uwzględniane w danych agencji. W 2021 roku 225 zmarłych migrantów zostało znalezionych wzdłuż liczącej około 640 kilometrów granicy Arizony z Meksykiem. Jest to najwięcej od roku 1981, gdy zaczęto prowadzić takie statystyki.
Francisco Garduno, szef Narodowego Instytutu Migracji w Meksyku, powiedział, że meksykańscy migranci próbują teraz przekroczyć granicę średnio cztery razy, a są tacy, którzy dokonują kilkunastu prób. „Czasami są zawracani i następnego dnia próbują ponownie przekroczyć granicę” – powiedział Garduno dziennikarzom. (PAP)