Jerozolima (AP) Odchodzący ze stanowiska ambasadora USA w Izraelu Daniel Kurtzer powiedział w wywiadzie nadanym w ub. niedzielę, że prezydent George W. Bush poprze żądanie Izraela o włączenie do stałego porozumienia pokojowego z Palestyńczykami punktu o utrzymaniu większego osiedla na Zachodnim Brzegu pod izraelską kontrolą.
Oświadczenie ambasadora rozgniewało Palestyńczyków, którzy uważają, że takie zapewnienia zachęcą Izrael do nowych żądań.
Amb. Krutzer podparł swoje oświadczenie listem prezydenta Georgea W. Busha do premiera Izraela, Ariela Szarona.
W finałowym porozumieniu Stany Zjednoczone poprą projekt zatrzymania przez Izrael terytoriów zagarniętych w czasie wojny z 1967 roku, z dużą koncentracją izraelskiej ludności.
Kurtzer przesadził nieco z interpretacją listu Busha, w którym prezydent nie wspomniał o zatrzymaniu przez Izrael terytorium zagarniętego w 1967 roku, lecz powiedział jedynie, że powrót do granic Izraela z 1949 roku jest raczej niemożliwy.
"Biorąc pod uwagę nową rzeczywistość, w tym już istniejące główne ośrodki izraelskiej populacji, oczekiwanie na pełny i kompletny powrót do granic z 1949 roku jest rzeczą nierealną", pisał prez. Bush w liście przekazanym Szaronowi w czasie jego ubiegłorocznej wizyty w Waszyngtonie.
W odpowiedzi Szaron przyrzekł likwidację osiedli, które powstały od marca 2001 roku i ograniczenie ekspansji istniejących osiedli.
Kutzer odchodzi z Departamentu Stanu, by rozpocząć karierę akademicką. Na jego miejsce wszedł Richard H. Jones, który w swej 30letniej karierze dyplomatycznej przebywał na służbie w czterech krajach arabskich i znakomicie posługuje się językiem arabskim. (eg)
Ambasador przesadził
- 09/22/2005 03:56 PM
Reklama