Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 września 2024 19:15
Reklama KD Market

Ja i moje Dziecko

Ja i moje Dziecko

Czy też tak masz Drogi Rodzicu, że kiedy wspominasz swoje dziecko/ dzieci, to serce zaczyna Ci szybciej bić? Przy okazji nadchodzącego Dnia Dziecka, będziemy zapewne szczególnie o nich myśleć. W tym wyjątkowym dniu, dziecko staje „w świetle jupiterów”. Chcemy, aby było szczęśliwe i uśmiechnięte. Szukamy idealnego prezentu, czy też innej niespodzianki, która wywoła radość zarówno na twarzy dziecka, jak i naszej.

Kiedy myślimy o naszych dzieciach, najczęściej mamy na myśli te, które mieszkają z nami pod jednym dachem, które wychowujemy i każdego dnia obserwujemy jak się zmieniają. W naszym życiu jednak, jest jeszcze jedno dziecko, które jest z nami zawsze i o którym warto pamiętać. Ta wyjątkowa „postać”, to część nas, nazywana „wewnętrznym dzieckiem”. Dziś, to właśnie jemu chciałabym się nieco bliżej przyjrzeć. 

Dziecko, Rodzic i Dorosły

Te trzy wspomniane właśnie postacie wyodrębnił  psychiatra Eric Berne, tworząc model Analizy Transakcyjnej. Mają one obrazować nasze tendencje i zachowania, którymi posługujemy się w relacjach z innymi ludźmi. Co ciekawe, między postaciami, toczy się nieustannie spór o dominację. U niektórych najczęściej „wygrywa” wewnętrzne dziecko, podczas gdy u innych prym wiedzie wewnętrzny Rodzic, czy Dorosły. Nigdy jednak nie jest tak, że u kogoś występuje wyłącznie jedna z tych postaci i tylko ona ma znaczenie.

W skrócie można powiedzieć, że wewnętrzne Dziecko jest siedliskiem radości, pragnień, impulsów, silnych lecz krótkotrwałych emocji. Dziecko miewa jednak niekiedy poczucie bezradności, silnej rozpaczy, winy, krzywdy. Niejednokrotnie ma poczucie, że nie jest wystarczająco dobre i nie spełnia wymagań rodzica (a później przełożonego, kogoś wyżej postawionego). Chcąc pozbyć się tych przykrych uczuć, rozwija mechanizm kompensacji, polegający na pokazywaniu sobie i innym, że jest się lepszym, że „moje jest lepsze, ładniejsze, ciekawsze…

 Wewnętrzny Rodzic: postępuje zawsze zgodnie z zasadami. Wie najlepiej, co jest dobre, a co złe, więc nakazuje, zakazuje, ocenia, chwali, krytykuje, ale również opiekuje się. To właśnie on podpowiada nam hasła: „Dzieci i ryby głosu nie mają”, „Jak tak dalej będzie, dziecko wejdzie Ci na głowę”, ale również „Trzeba być lojalnym wobec bliskich”, „W życiu trzeba rozpychać się łokciami…”

Dorosły natomiast jest w tej trójce swego rodzaju rozjemcą, który  rozstrzyga spory między Dzieckiem, a Rodzicem. Bierze od nich, to, co może być przydatne, ale potrafi również tworzyć swoje własne idee i wartości. Potrafi się bawić, jednocześnie kontrolując swoje impulsy, czy emocje.

Aby okiełznać nieco te postacie, które w nas dominują, warto nauczyć się je rozpoznawać. To podstawowy warunek, aby przejmować nad nimi kontrolę i opanować włączanie i wyłączanie w sytuacjach interakcji z innymi ludźmi. Warto przy tym przyglądać się swoim zachowaniom, czy daliśmy się ponieść emocjom, a może byliśmy zbyt oceniający, sztywni  i krytyczni…?

Dziecko i niezaspokojone potrzeby

Wewnętrzne dziecko to postać, która pojawia się również w Terapii schematów, stworzonej przez Jeffreya Younga. Według autora każde dziecko posiada pewne podstawowe potrzeby: 

– bezpieczeństwa – dziecko potrzebuje dorosłego, na którego może liczyć, a także stabilnego domu;

– więzi z innymi – dziecko potrzebuje czuć, że łączą je relacje z innymi, może dzięki temu, dzielić się swoimi przeżyciami, uczuciami, itp.;

– autonomii – dziecko potrzebuje czuć, że jest osobną jednostką, która może zbierać swoje doświadczenia, podejmować decyzje i popełniać błędy;

 – tożsamości – dziecko potrzebuje swobodnie wyrażać swoje myśli, emocje i pragnienia, rodzic powinien je tego nauczyć;

– zabawy – jako nieodłącznego uzupełnienia dnia pracy;

– realistycznych granic – dziecko potrzebuje wiedzieć, że aby z satysfakcją uczestniczyć w życiu społecznym, niekiedy trzeba pohamować swoją potrzebę autonomii, nauczyć się wyrażać emocje w sposób bezpieczny dla siebie i innych.

Według teorii Junga, jeżeli któraś z tych potrzeb nie była wystarczająco zaspokajana  w dzieciństwie, młody człowiek mógł wytworzyć sobie schematy, strategie radzenia sobie z trudnościami. Kiedyś pozwoliły one przetrwać, ale w dorosłym życiu mogą przeszkadzać realizować swoje marzenia, pragnienia. Wewnętrzne dziecko zatem jest tutaj synonimem schematu z dzieciństwa, który potrzebujemy odkryć i zmienić, aby przestał nas blokować w obecnym życiu.

Po latach…

Każdy z nas może inaczej patrzeć na to Wewnętrze Dziecko. Warto jednak pamiętać, że ono jest gdzieś w nas. Nikt z nas nie stał się od razu dorosły, ale wszyscy weszliśmy w dorosłość, gromadząc doświadczenia we wcześniejszych etapach. Niektórzy skupiają się na obwinianiu rodziców o własne niepowodzenia życiowe w dorosłości. Rodzice jednak wychowują dzieci najlepiej, jak potrafią, na tyle, na ile pozwalają im ich własne możliwości i sytuacja wokół. Nie ma rodziców idealnych i warto o tym pamiętać! Jednocześnie zwróćmy uwagę, że to Wewnętrzne Dziecko daje o sobie znać. Niekiedy przecież tupiemy nogą, czy płaczemy z bezsilności, wyrażając jego niezgodę na zastaną sytuację. Kiedy indziej natomiast sabotujemy własne działania, które mogłyby wnieść sporo dobrego w nasze życie, ponieważ kiedyś słyszeliśmy od rodziców, że skromność jest najważniejszą zaletą. Pamiętajmy o Wewnętrznym Dziecku nie tylko od święta, ale każdego dnia. To jeden ze sposobów, aby się rozwijać!

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama