Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
środa, 13 listopada 2024 20:23
Reklama KD Market

Trudna przeciwniczka

Trudna przeciwniczka
Uchodźcy z Ukrainy na przejściu granicznym w Dorohusku fot. WOJTEK JARGILO/EPA-EFE/Shutterstock

Bywają małe, duże i te ogromne. Niektóre dzieją się niemal każdego dnia, ale tych ostatnich większość z nas już nie pamiętała… Do czasu… Końcówka lutego przyniosła ze sobą sytuację, w którą trudno było uwierzyć. Na sile przybrała wojna dwóch sąsiadujących ze sobą państw. Wojna dzieje się na Ukrainie, ale dotyka w jakiś sposób całego świata. 

Na co dzień jednak, każdy z nas ma do czynienia z najróżniejszymi konfliktami, czy nawet „wojnami”. Z własnego dzieciństwa pamiętam popularny wtedy serial „Wojna domowa” o najróżniejszych potyczkach dnia codziennego w pewnej zwyczajnej rodzinie.

 Kłócimy się ze sobą, szukamy najlepszych argumentów, a wszystko po to, aby osiągnąć coś ważnego. Nawet jednak taki „sukces” jest okupiony wieloma stratami. Przede wszystkim cierpią na tym relacje między nami. Co ciekawe jednak, właściwa dbałość o relacje może również zapobiec niejednej wojnie.

Oceny i etykiety

Często staramy się uprościć nasze życie i naszą codzienność przez kategoryzowanie i etykietowanie. Dążymy do tego, aby rzeczy i ludzi, którzy nas otaczają odpowiednio ocenić  i przyporządkować do właściwej kategorii. Niestety, wcale nie jest to takie łatwe. O ile z większością rzeczy jesteśmy sobie w stanie poradzić, o tyle ludzie, nie są jednowymiarowi. Każdy z nas ma w sobie zarówno dobro, jak i zło. Ten drugi pierwiastek może zostać uruchomiony w odpowiednich okolicznościach, w sytuacji zagrożenia, czy też potrzeby walki o coś dla nas ważnego.

Nie jesteśmy ani wyłącznie dobrzy, ani źli, ani wybitnie pracowici, ani leniwi… Bywamy zwyczajnie różni, w zależności od okoliczności, samopoczucia, czy potrzeby. Warto o tym pamiętać na co dzień, kiedy przychodzą nam do głowy myśli, że nasze dziecko jest złośliwe. Być może ta sytuacja ma swoje drugie dno, którego patrząc ogólnie i pobieżnie, nie jesteśmy w stanie dostrzec.

Wina i kara

Bardzo nie lubię poszukiwania winnych danej sytuacji. W takich chwilach mam wrażenie, że to polowanie na czarownice. Skupiamy się na działaniach, które w żaden sposób nie rozwiązują trudnej sytuacji. Szukamy kogoś, na kim będzie można się odegrać, dać upust swoim napiętym nerwom.

Do takich jednak działań ucieka się wielu rodziców, czy nauczycieli – znaleźć „kozła ofiarnego”, który poniesie karę. Między światem dorosłych i światem dzieci w tym zakresie, jest ogromna różnica a nawet przepaść. Dorośli ludzie w większości zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów, mają swoje doświadczenia i oczekuje się od nich, że w większości wiedzą, co robią. Takie oczekiwania bardzo łatwo przenosimy również na dzieci. Chcemy, aby miały wiedzę i przewidywanie konsekwencji dorosłych. Nie ma takiej możliwości! Dzieci dopiero się uczą, poznają świat i przez to, lub dzięki temu, znacznie bardziej potrzebują spokojnego wytłumaczenia, objaśnienia możliwości i skutków, aniżeli kar, które tak łatwo im serwujemy.

Wysłuchać

Choć najczęściej jesteśmy przekonani, że słuchamy naszych dzieci, że jesteśmy na nie otwarci, to bardzo często są to tylko pozory. Wydaje nam się, że pozwalamy naszym dzieciom decydować, tymczasem akceptujemy tylko jeden wybór, ten zgodny z naszym oglądem sytuacji. Inne możliwości potrafimy skutecznie dzieciom wyperswadować, lub użyć odpowiednich argumentów (przekupstwa, przymusu), aby wybrały „właściwie”. Niejednokrotnie wiemy lepiej, a nawet obawiamy się sytuacji kiedy nasze dzieci odkryłyby fakt, że czegoś jednak nie wiemy. Ta nasza wszechwiedza ujawnia się w wielości argumentów, które wyrzucamy z siebie przy każdej sposobności, w tym, że zawsze(a najczęściej po fakcie) wiemy, jak druga osoba powinna się zachować. Nasze dzieci są doskonałymi obserwatorami i słuchaczami. Szybko się uczą jakie odpowiedzi będą dla nas tymi właściwymi i potrafią ich używać, aby nie musieć się tłumaczyć i narażać na kolejne rodzicielskie wykłady.

Jeżeli chcemy rzeczywiście wysłuchać naszego dziecka, ugryźmy się czasem w język. Szczególnie jest to przydatne, kiedy mamy ochotę udzielić jakiejś „dobrej rady”. Znacznie bardziej pomocne jest okazanie wsparcia, przytulenie, czy zwyczajne bycie obok. Warto również pamiętać, że wcale nie musimy wszystkiego wiedzieć, a nasza niewiedza może być jak otwarte drzwi do naszej pociechy. Kiedy bowiem nie wiemy, co teraz lubi nasza córka, z kim ostatnio trenuje nasz syn, dlaczego ich pokój w ostatnim czasie tak się zmienił, to zamiast zgadywać, możemy zwyczajnie zapytać i poczekać na odpowiedź. 

Właściwy sposób

Ciężko znaleźć uniwersalny sposób na każdą wojnę. Szczególnie te państwowe, międzynarodowe są wyjątkowo trudne do powstrzymania i zawsze okupione krwią, łzami i śmiercią. Niemal cały świat wstrzymuje oddech, kibicuje i wspiera naród Ukraiński, który znajduje w sobie ogromną siłę do walki o wolność. Jak powiedział prezydent Ukrainy, oni najbardziej potrzebują amunicji, aby móc się bronić…

Na szczęście nasze domowe wojny są znacznie łagodniejsze. Tutaj nie ma tyle ofiar, ale koszty, głównie te emocjonalne bywają ogromne. Dbajmy zatem o nasze relacje, pamiętając o uśmiechu do tych naszych kochanych ludzi obok, przytuleniu, dobrym słowie i rozmowie. Bądźmy ich ciekawi, zamiast nieustannie zgadywać. Doceniajmy to, że mamy ich obok, bo jak widać niczego nie możemy być pewni w dzisiejszym świecie.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama