Pochodzący z Egiptu Mina Zikri to założyciel, dyrektor muzyczny i dyrygent Oistrakh Symphony of Chicago. Zikri od 2011 r. jest dyrygentem-rezydentem Lira Ensemble, której był skrzypkiem.
W sezonie 2019/2020 objął obowiązki dyrektora muzycznego Northbrook Symphony Orchestra. W czasach, gdy nawet największe orkiestry w Stanach Zjednoczonych znajdują się pod ogromną presją niepewności finansowej, Mina Zikri wierzy w przyszłość orkiestr symfonicznych i wykorzystuje swój talent do nawiązywania relacji z artystami i organizacjami muzycznymi na całym świecie, a wszystko w imię rozwijania nowej publiczności dla muzyki klasycznej. Wśród wielu wyróżnień w jego karierze można wymienić m.in. to, że w 2007 r. został jednym z dwunastu finalistów Międzynarodowego Konkursu Dyrygenckiego im. Gustava Mahlera, gdzie wybrano go spośród 223 kandydatów z 40 krajów. Otrzymał stypendium w American Academy of Conducting w Aspen w Kolorado, gdzie studiował pod kierunkiem Hansa Grafa, Hugh Wolffa, Christophera Seamana, Roberta Spano i Larry’ego Ratcliffa. Jako skrzypek i asystent pianisty i legendarnego dyrygenta Daniela Barenboima, podróżuje z West-Eastern Divan Orchestra na ich coroczne trasy koncertowe i festiwale w salach koncertowych na całym świecie. Zikri wywodzący się z rodziny koptyjskich chrześcijan, co sezon powraca do rodzinnego Egiptu, by gościnnie dyrygować Narodową Orkiestrą Symfoniczną.
Joanna Trzos: Muzyka wypełnia Pana życie zawodowe, zanim został Pan dyrygentem, był skrzypkiem, ale kiedy odkrył Pan swój muzyczny talent?
Mina Zikri: Zacząłem grać na skrzypcach, kiedy miałem 8 lat. Poszedłem w ślad za moim starszym o cztery lata bratem, który rozpoczął naukę w konserwatorium muzycznym w Kairze w Egipcie. Przez pierwsze dwa lata byłem trochę zagubiony, nie bardzo wiedziałem, co robię, ale w wieku 11 lat już zdecydowałam, że będę robić to do końca mojego życia i nigdy nie zmieniłem tej decyzji.
Pana muzyczna edukacja oraz kariera dyrygencka związana jest z pobytem na różnych kontynentach. Urodził się Pan w Kairze w Egipcie, a potem kształcił w Stanach Zjednoczonych.
– Przeprowadzka do Stanów Zjednoczonych odbywała się w różnych etapach. Ten pierwszy rozpoczął się, kiedy wygrałem stypendium na studia muzyki kameralnej w New Hampshire. Miałem 14 lat i byłem tutaj kilka razy w roku na kilka tygodni, by studiować muzykę kameralną, zapoznając się ze scenę muzyczną w Ameryce. Potem pojechałem do Europy, by studiować pod okiem różnych nauczycieli, Rosjan i Austriaków. Drugi etap przyjazdu do Ameryki miał miejsce w 1998 roku, wtedy przyjechałem z zamiarem pozostania na rok szkolny, ale nie udało się to z pewnych powodów logistycznych. Ostatni etap miał miejsce w 1999 r. po tym, jak spotkałem się z Danielem Barenboimem, który był w tym czasie dyrektorem muzycznym Chicago Symphony, i wtedy właśnie na dobre zadomowiłem się w Stanach Zjednoczonych.
Czy wtedy rozpoczął Pan chicagowski rozdział swojego życia?
– Tak, wtedy w 1999 r. rozpocząłem swoje amerykańskie życie. Oczywiście dużo zachęty i wsparcia miałem ze strony DePaul University, uczelni, na której ukończyłem studia licencjackie i magisterskie. Jestem obecnie członkiem wydziału muzycznego (Community Music Division) DePaul University.
Jest Pan także stypendystą dyrygentury na American Academy of Conducting w Aspen w Kolorado. Przejdźmy zatem do kariery, którą Pan wybrał. Obecnie jest Pan związany z trzema orkiestrami symfonicznymi: Northbrook Symphony, Lira Ensemble oraz Oistrakh Symphony of Chicago (OSC), której jest Pan też założycielem.
– Myślałem o dyrygowaniu, ale to kariera bardzo wymagająca, potrzeba czasu i możliwości, by do niej dojść. Mogę powiedzieć, że kluczowe dla mojej kariery było założenie Oistrakh Symphony of Chicago. Na tym etapie mojej dyrygenckiej pracy miałem możliwość doskonalenia się, popełnienia moich wczesnych błędów w bezpieczniejszym środowisku. Następnie zostałem dyrygentem orkiestry Lira Ensemble, w której wcześniej grałem jako skrzypek pod okiem poprzedniego dyrygenta Paula Dykstry. Był on wspaniały w swojej pracy, pasjonował się polską muzyką i dużo od niego się nauczyłem. Poznałem repertuar, nauczyłem się różnych stylów. Według mnie, aby zrozumieć muzykę trzeba mieć z nią osobiste spotkanie. Zrozumienie muzyki jest kwestią relacji między umysłem i dźwiękiem.
Czy instrumentem dyrygenta są muzycy? Czy praca ta polega na kierowaniu ludźmi?
– Oczywiście, praca dyrygenta ma charakter kierowniczy, bo w końcu wybieram repertuar i składam wszystko w całość, ale w pracy nad brzmieniem orkiestry myślenie typu ‘jestem szefem’ nie przełoży się na oczekiwany muzyczny rezultat. Każdy członek orkiestry, łącznie ze mną, musi być odpowiedzialny za swoją część, ale każdy musi pamiętać, że nie jest to indywidualny występ. Myślę, że zadaniem dyrygenta jest sprawienie, by ludzie w orkiestrze w jak największym stopniu myśleli w ten sam sposób i mieli ten sam cel. Nie mówię im o moich odczuciach na temat muzyki, mogę coś zasugerować mimochodem, ale nie mogę narzucić im tego, co mają odczuwać. Mogę ich przekonać do jakiegoś pomysłu, ale ważne jest, aby emocje, które towarzyszą danej muzyce i koncertowi, były autentyczne i były wynikiem dobrej pracy.
W jaki sposób dyrygenci osiągają poziom doskonałości?
– Zadałem podobne pytanie świetnemu dyrygentowi, kiedy byłem młodszy. Zapytałem się go, jak mogę doskonalić moje umiejętności, powiedział, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Można oczywiście studiować w prestiżowych szkołach, które nadają stopnie naukowe w dziedzinie dyrygentury, ale to jest jedna z tych dyscyplin, w których w zasadzie musisz wydeptać sobie własną ścieżkę, musisz być autentyczny i oryginalny. Myślę, że w przypadku nas dyrygentów ważna jest dojrzałość muzyczna, która przychodzi z czasem, nie mam na myśli wieku. Myślę, że całe życie doskonalimy się w tym zawodzie.
Czy zawsze dyryguje Pan orkiestrą bez nut leżących na pulpicie?
– Różnie z tym bywa, dyrygowałem z partyturami, ale dyrygowałem też wiele razy bez partytur. Odpowiem w ten sposób – ma to związek z tym, że uczymy się w różny sposób, niektórzy ludzie są wzrokowcami, inni polegają na innych zmysłach, by zapamiętać rzeczy.
Co Pana zdaniem sprawia, że muzyka jest polska? Czy ma Pan ulubionego polskiego kompozytora?
– Mam prostą odpowiedź, nie lubię określenia ‘ulubiony kompozytor’ czy ‘ulubiona muzyka’, ale mam szczególny związek z polską muzyką z kilku powodów. Po pierwsze od ponad 20 lat jestem związany z Lira Ensemble, a po drugie naprawdę lubię polską muzykę. Polscy kompozytorzy XX wieku wpisują się swoimi dziełami w najbardziej znaczące szkoły kompozycji na świecie, wspomnę tutaj Lutosławskiego, Szymanowskiego czy Pendereckiego, ale jest wielu innych wspaniałych polskich kompozytorów. Mój związek z polską muzyką jest naprawdę bliski. Co jest bardzo unikalne dla polskiej muzyki, to że naprawdę nigdy nie traci swoich ludowych korzeni. Praca z Lirą wprowadziła mnie w świat kolęd, a także polskiej muzyki ludowej i muzyki z różnych regionów. To są źródła mojej obsesji polską muzyką, która jest we mnie.
Jakie są Pana najbliższe plany z Lira Ensemble?
– Lira po pandemii zaczyna powoli powracać. Sytuacja pandemiczna spowodowała odwołanie koncertów. Lira była w tym czasie i jest cały czas bardzo obecna w mediach społecznościowych. Myślę, że nowy sezon będzie z powrotem w pełnej skali i powrócą w tym roku świąteczne koncerty i inne wydarzenia, mniejsze i większe, przygotowywane przez Lirę.
Northbrook Symphony świętuje swój 42 sezon, który jest zarazem trzecim pod Pana muzyczną dyrekcją. Jakie są najbliższe plany orkiestry?
– Nadchodzący koncert „Classical Treasures” – będzie trzecim Northbrook Symphony na żywo w sezonie 2021/22 i odbędzie się w niedzielę 27 lutego o godz. 4 pm w Sheely Center for the Performing Arts w Northbrook. Koncert ten przygotowujemy we współpracy z North Shore Chamber Music Festival. Wykonawczynią V Koncertu skrzypcowego A-dur K.219 Wolfganga Amadeusza Mozarta będzie Jacqueline Audas, stypendystka North Shore Music Festival Arkady Fomin Scholarship. W programie znajdzie się również Uwertura do baletu „Twory Prometeusza” op. 43 Ludwiga van Beethovena oraz Symfonia D-dur „Londyńska” nr 104 Josepha Haydna. Z kolei 3 kwietnia będziemy obchodzić spóźnione urodziny Beethovena, a sezon zakończymy 27 maja koncertem muzyki rosyjskiej, w programie znajdą się m.in. kompozycje Czajkowskiego.
Czy zatem muzyka jest Pana życiem?
– Odpowiem tak: muzyka jest życiem!
Dziękuję za rozmowę.